Tradycja zobowiązuje

Tato był legendą, ja jestem Szymon i chcę pracować na swoje konto, na siebie – podkreślił Szymon Wójcik, syn legendarnego Adama, który poszedł w ślady ojca.


Andrzej Pluta, Adam Wójcik, Dominik Tomczyk, czy Jarosław Zyskowski, legendy polskiej koszykówki, już dawno opuścili koszykarskie parkiety, ale ich nazwiska nie zniknęły. Tradycje rodzinne kontynuują ich dzieci i to z sukcesami. Od kilku ładnych lat w ekstraklasie występują 30-letni Jarosław Zyskowski jr (obecnie Trefl Sopot), trzykrotny mistrz Polski, w 2019 roku uznany najlepszym graczem (MVP) Energa Basket Ligi – syn Jarosława Zyskowskiego, pięciokrotnego mistrza kraju ze Śląskiem Wrocław trzy dekady temu, oraz 35-letni Kamil Łączyński (Anwil Włocławek), dwukrotny złoty medalista MP – syn Jacka Łączyńskiego, związanego przez większość kariery z Legią Warszawa i pierwszego zawodnika nad Wisłą, który w 1984 roku w oficjalnym spotkaniu zdobył punkty rzutem „za trzy”.

Chce iść własną drogą

W ślady ojca poszli też bliźniacy 23-latkowie, Jan i Szymon Wójcikowie (Enea Zastal BC Zielona Góra), synowie jednego z najlepszych zawodników w historii polskiego basketu, Adama Wójcika (m.in. osiem tytułów mistrza Polski), zmarłego w 2017 r. na białaczkę.

Młodzi Wójcikowie podkreślają, że tata był i jest dla nich wzorem nie tylko koszykarza. Jan w 2021 r. wygrał w Lublinie konkurs wsadów podczas Pucharu Polski – wystąpił wtedy koszulce śp. ojca. – Z tatą po treningach zawsze ćwiczyliśmy wsady. Ta koszulka na pewno mi pomogła, czułem, że on patrzy z góry i wspiera mnie – mówił po wygraniu zawodów.

Szymon natomiast ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski. Wystąpił w niej w listopadowym, zwycięskim spotkaniu w Lublinie ze Szwajcarią (79:64). – Zadebiutować w reprezentacji to mega uczucie. Bardzo się cieszę, że tu jestem, że mogę być tu gdzie tata, który zrobił tak wiele dla kadry. Emocje oczywiście były, lekki stres też, ale jestem zawodowcem, więc podszedłem do tego spotkania, jak do każdego innego – tłumaczył młody koszykarz, który na każdym kroku podkreśla, że chce iść swoją drogą. To jego pierwszy sezon w Europie po studiach w NCAA. – Nie boję się podejmować decyzji, wiem na co mnie stać. Tato był legendą, ja jestem Szymon i chcę pracować na swoje konto, na siebie. Wiem, że jeszcze dużo muszę zrobić, by ludzie, kibice porównywali mnie mocno do taty. Mam jednak nadzieję, że koledzy z reprezentacji patrzą na mnie po prostu jak na Szymona, który rozpoczyna karierę, a nie na syna legendy – wyjaśnił.

Sportowa daje radę

Edukację w USA ma za sobą także Jakub Nizioł, syn Piotra, rozgrywającego Śląska, od tego sezonu zawodnik tego klubu. – Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś mówił, że gram dlatego, że mój tata był koszykarzem. Sportowo dawałem radę i tego najlepszym dowodem jest fakt, że udało mi się podpisać kontrakt w ekstraklasie, że byłem w USA na studiach – mówił w wywiadzie dla portalu sportowefakty.wp koszykarz.

26-latek już w 2015 roku mógł zadebiutować w ekstraklasie, bo miał propozycje. Wybrał jednak wyjazd do USA. W akademickiej lidze występował przez cztery lata. Po powrocie do kraju występował w Legii Warszawa, Enea Astorii Bydgoszcz, a od tego sezonu w Śląsku Wrocław. Gdy trenerem reprezentacji Polski został Igor Milicić i postanowił ją odmłodzić, znalazło się w niej też miejsce dla Nizioła. – Byłem zdziwiony powołaniem. Dowiedziałem się o nim od kolegów z drużyny (wówczas Astoria Bydgoszcz), bo otrzymałem od nich SMS z gratulacjami. Myślałem, że sobie żartują, ale później na Twitterze zobaczyłem, że faktycznie jestem na liście – wspominał pierwsze powołanie na zgrupowanie biało-czerwonych.

Pudła z wolnych

Przy koszykówce zostali również synowie Andrzeja Pluty, znakomitego strzelca polskiej ligi i reprezentacji, szczególnie skutecznego w próbach z dystansu. 22-letni Andrzej jr gra w Treflu Sopot, a dwa lata młodszy Michał jest zawodnikiem Enei Abramczyk Astorii Bydgoszcz. Ten pierwszy także wystąpił już w biało-czerwonych barwach. Jego najsilniejszą bronią, jak taty są rzuty z dystansu. Świetnie też dzieli się piłką. W poprzednim sezonie, jeszcze w barwach Astorii Bydgoszcz, rzucił Arce Gdynia aż 31 punktów, przy znakomitej 69-procentowej skuteczności z gry. co jest jego rekordem. – Co powiedział mi tata po najlepszym meczu w karierze? Że nie trafiłem dwóch rzutów wolnych. Ale potrafi też chwalić i jest szczęśliwy, że mogę robić to, co kocham – przyznał Pluta junior.

W Energa Basket Lidze występują również kolejny wrocławianin Dominik Wilczek (Suzuki Arka Gdynia), syn Tomasza, czterokrotnego mistrza kraju ze Śląskiem, czy Wojciech Tomaszewski (Twarde Pierniki Toruń), syn Bartłomieja Tomaszewskiego, czterokrotnego wicemistrza kraju, który karierę rozpoczynał w Lechu Poznań.

Koszykówkę trenuje też 18-letni Bartosz, młodszy syn Dominika Tomczyka, trzykrotnego mistrza Polski. – Nie namawiałem syna do treningów. Zaczął sam w drugiej czy trzeciej klasie podstawówki. Na razie jest niższy ode mnie o trzy centymetry, ale jeszcze rośnie. Gra pod koszem, lubi też rzucać z dystansu. Na parkiecie nie jest mu łatwo. Po pierwsze wszyscy zawsze porównują go do mnie, a koszykówka bardzo się zmieniła. Po drugie jest za grzeczniutki do naszej dyscypliny. Powtarzam mu, że musi być bardziej egoistyczny na parkiecie. To, co mi się u niego podoba, to nastawienie. Nie ma w nim złych emocji, gra przede wszystkim dla zespołu – ocenił umiejętności syna Tomczyk-senior.

Nie tylko basket

Pociechy dawnych koszykarzy nie zawsze jednak odziedziczyły miłość do basketu. Aleksandra, córka Macieja Zielińskiego, byłego kapitana i legendy Śląska Wrocław jest m.in. trzykrotną mistrzynią Polski w softballu (z zespołami Hrabiny/Panthers Wrocław).

– W koszykówkę grałam tylko w szkole, na WF-ie. Nie dało się powiedzieć o moich „występach”, że było po nich widać, iż jestem córką takiego koszykarza. Nie zauważyłam u siebie talentu do tego sportu i koszykówka też mnie nie widziała. Softball spodobał mi się od pierwszego treningu, mimo że przepisy gry nie są wcale proste – powiedział w jednym z wywiadów dla Polskiej Agencji Prasowej Aleksandra Zielińska.

15-letnia Wiktoria córka Szymona Szewczyka, trzykrotnego złotego medalisty MP, wybrała z kolei siatkówkę. Tę dyscyplinę uprawiała jej mama Agnieszka, obecnie trenerka Pałacu Bydgoszcz. Wiktoria rozpoczynała karierę w Jokerze Świecie, zdobyła tam w 2021 roku mistrzostwo Polski młodziczek, choć rocznikowo jest młodsza od boiskowych koleżanek. Wybrano ją najlepszą zawodniczką finałów MP. Wcześniej odnosiła sukcesy krajowe w tzw. Kinder Volley MP, czyli rywalizacji 10-13 latek. Sama chciała trenować siatkówkę, choć pierwszym sportem było pływanie. Szybko jednak z tego zrezygnowała, podobnie jak mój 10-letni syn, który obecnie trenuje koszykówkę w Astorii – powiedział koszykarz Anwilu i wielokrotny kadrowicz.

Wiktoria Szewczyk, która ma 186 cm wzrostu i jest również, jak tata, powoływana do reprezentacji Polski, występuje na pozycji rozgrywającej.

– Fachowcy twierdzą, że ma rewelacyjne +palce+ i wyczucie. Interesują się nią zagraniczni skauci – z Włoch, Turcji USA, ale podchodzimy do tego ze spokojem. Obecnie gra w Pałacu Bydgoszcz i co ciekawe awansowała do finałów MP w trzech kategoriach wiekowych: młodziczek, kadetek i juniorek. W każdym zespole wychodzi na parkiet w podstawowej szóstce i z tego co mi mówiono, jest prawdopodobnie pierwszą zawodniczką w historii, która walczyć będzie w jednym roku o mistrzostwo kraju w trzech różnych kategoriach wiekowych – podsumował.


Na zdjęciu: Jakub Nizioł uwielbia efektowne wsady.

Fot. Marcin Karczewski/PressFocus