Tragedia króla szos

Bardzo późno dowiedzieliśmy się o dramacie Ryszarda Szurkowskiego, który doznał licznych i bardzo ciężkich obrażeń podczas wyścigu weteranów w Kolonii, 10 czerwca – uszkodzenia rdzenia kręgowego i czterokończynowego porażenia. Ponadto miał uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, wyrwaną wargę. Od tego czasu jest sparaliżowany. Mistrz szosy podzielił się swoimi wspomnieniami i odczuciami ze znanym dziennikarzem, a zarazem przyjacielem – Krzysztofem Wyrzykowskim.

Nie stracił przytomności

– Wszystko pamiętam, bo o dziwo, nie straciłem ani na moment przytomności. To było kilka kilometrów przed metą. Szeroka ulica i niesamowite tempo. Około 40 km/godz. Zbliżaliśmy się do wysepki. Większość kolarzy jechała prawą stroną, ale dwóch przede mną chciało prawdopodobnie ominąć wysepkę z lewej. Sczepili się kierownicami i w ułamku sekundy leżeli obydwaj. Kraksa. Niby nic specjalnego, ale nie miałem szans. Fiknąłem nad kierownicą, uderzając twarzą w asfalt. Najpierw wpadło na mnie dwóch kolarzy, a potem kilkunastu, a może i kilkudziesięciu. Słyszałem szczęk rowerów, krzyk i sygnał karetki – opowiadał Szurkowski, którego Wyrzykowski cytuje w artykule na stronie internetowej „Rzeczpospolitej”.

– Czułem jak rozcinają mi koszulkę i spodenki. Jedziemy na blok operacyjny, najpierw pierwsza operacja kręgosłupa, następnego dnia druga, a po tygodniu rekonstrukcja twarzy. Pani chirurg żartowała, że musi mi zrobić nową twarz. Dziś widzę, że egzamin zdała celująco – wspominał Szurkowski.

W Niemczech pozostał prawie dwa miesiące, a od trzech miesięcy kontynuuje rehabilitację w Konstancinie. Gdy okazało się, że jej koszty przekraczają możliwości rodziny, zdecydował się za namową kolegów upublicznić informację o wypadku. Jest nadzieja, że w ośrodku w Kamieniu Pomorskim, dzięki najnowocześniejszych urządzeniom, jak egzoszkielet i lokomat, Szurkowski ponownie stanie na nogi.

Mytnik go nie poznał

Wstrząśnięty tym dramatem jest Tadeusz Mytnik, także były wybitny kolarz, przyjaciel Ryszarda Szurkowskiego. O wypadku wiedział od dłuższego czasu. – Gdy go zobaczyłem, w pierwszej chwili go nie poznałem – przyznał. – Odwiedziliśmy Ryszarda w Konstancinie razem z Mietkiem Nowickim. Szukaliśmy go po szpitalu. W pierwszej chwili go… nie poznałem. Trudno mi o tym mówić. Rysiek to wspaniały człowiek, król polskiego kolarstwa. Jest dla mnie przyjacielem, bratem wręcz. Trzeba się modlić do Pana Boga o zdrowie dla Ryśka – powiedział Mytnik łamiącym się ze wzruszenia głosem.

Mytnik, który zdobył z Szurkowskim dwa złote medale mistrzostw świata w jeździe drużynowej na 100 km (1973, 1975) oraz w tej samej konkurencji srebrny na igrzyskach w Montrealu (1976), wspomniał o pomocy, jakiej udzielił mistrzowi inny znakomity w przeszłości kolarz Mieczysław Nowicki. – To Mietek zorganizował transport Ryszarda z Niemiec i szpital w Polsce – podkreślił.

Żeby stanął na nogi

Szurkowski postanowił zabrać głos, gdy okazało się, że koszty leczenia przekraczają możliwości rodziny. Przyjaciele i media organizują akcję zbierania pieniędzy na rehabilitację w ośrodku w Kamieniu Pomorskim. Jest nadzieja, że dzięki najnowocześniejszych urządzeniom, jak egzoszkielet i lokomat, Szurkowski ponownie stanie na nogi.

72-letni obecnie Szurkowski to najlepszy polski kolarz w historii, mistrz świata z 1973 roku, dwukrotny srebrny medalista olimpijski i czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju. Powszechnie uważano go za najlepszego zawodnika-amatora na świecie. Interesowały się nim najlepsze grupy zawodowe, m.in. belgijska Molteni, w której występował słynny Eddy Merckx, ale w tamtych czasach kolarze z bloku państw socjalistycznych nie mieli możliwości przejść na zawodowstwo.

Po zakończeniu kariery Szurkowski z sukcesami prowadził kadrę narodową (1984-88). W 1985 roku jego podopieczny Lech Piasecki wygrał Wyścig Pokoju i został mistrzem świata, a trzy lata później na igrzyskach olimpijskich w Seulu Polacy sięgnęli po srebro w wyścigu drużynowym. Szurkowski był twórcą pierwszej w Polsce kolarskiej grupy zawodowej Exbud (1988-89), dyrektorem polskiej części Wyścigu Pokoju, a także prezesem Polskiego Związku Kolarskiego (2010-11). Ostatnio prowadził sklep rowerowy na warszawskiej Woli.

W plebiscycie na najlepszego sportowca Polski XX wieku zajął drugie miejsce, za Ireną Szewińską. Ma najwyższe odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

 

Na zdjęciu: Ryszard Szurkowski to wielki sportowiec. Teraz rozgrywa ważny etap swojego życia.