Transfer Lewandowskiego, czyli wojna?

Oficjalne stanowisko Bayernu w sprawie transferu Roberta Lewandowskiego nadal pozostaje jasne: nie sprzedajemy. To wyraźna opozycja w stosunku do słów polskiego napastnika.


Kapitan reprezentacji Polski w trakcie długiego zgrupowania nie chce wypowiadać się na temat swojej przyszłości. Na pierwszej konferencji prasowej powiedział jasno, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Bayernem i na tym temat zakończył. Dodał jedynie, że ma nadzieję, iż klub nie zatrzyma go u siebie tylko dlatego, że może. Komunikaty płynące z Monachium są jednak inne – przynajmniej te oficjalne.

Kontrakt to kontrakt

Jak wiadomo, kontrakt „Lewego” z rekordowymi mistrzami Niemiec obowiązuje do końca czerwca przyszłego roku. Jako że Bayern zwlekał z rozmowami dotyczącymi jego przedłużenia – nie wiadomo dlaczego – zirytowany Polak podjął kroki zmierzające ku transferowi. Głównym kierunkiem jest rzecz jasna Barcelona. Niemieckie media już od jakiegoś czasu donoszą o ruchach Bayernu na rynku, które mają na celu znalezienie następcy dla swojej gwiazdy, oraz o twardej postawie negocjacyjnej z Katalończykami. To znaczy, że „Barca” musi zapłacić monachijczykom dokładnie tyle, ile oni będą chcieli i basta.

Zresztą słowo „basta” jest nieprzypadkowe dla sagi Lewandowskiego. Kilkanaście dni temu prezes Bayernu Oliver Kahn właśnie tym zwrotem zakończył swoją wypowiedź, w której krótko, w żołnierskich słowach ogłosił, że piłkarz nigdzie się nie rusza, bo ma ważny kontrakt.

Hainer w rozmowie z „Bild am Sonntag” przyznał, że „może tylko wspierać Kahna” w takim podejściu. – Zawsze mówiliśmy, że Lewandowski ma kontrakt ważny do czerwca 2023 roku, a kontrakt to kontrakt! Dokąd zmierzamy, jeśli piłkarz może przedwcześnie kończyć swoją umowę, a klub musi nadal mu płacić? To niesprawiedliwe i to nie może wyglądać w ten sposób – powiedział prezydent Bayernu.

Szpilka w „Lewego”

– Jestem zaskoczony sposobem komunikacji publicznej wybranym przez Roberta – kontynuował Hainer. – Na jego miejscu bym tego nie zrobił. Gra w Bayernie od dawna, wygrał wiele trofeów, dwukrotnie został najlepszym zawodnikiem świata. Myślę, że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co ma w Monachium. W klubie, który świetnie obchodzi się ze swoimi piłkarzami i robi wszystko, dzięki czemu ci mogą jak najlepiej prezentować się na boisku. Muszę podkreślić, że uznanie nie działa tylko w jednym kierunku – wbił lekką szpilkę w „Lewego” Hainer, bo przecież nie od dziś wiadomo, że Polak zarzuca klubowi właśnie brak uznania.

Prezydent Bayernu przyznał też, że nie martwi się tym, jak Lewandowski będzie funkcjonował w klubie, jeśli jednak w nim pozostanie. – To pełny profesjonalista, który chce grać w piłkę – skomentował. – Na szczęście nie mamy kłopotów finansowych. Chcemy mieć w składzie najlepszych piłkarzy, a Robert takim właśnie jest. Dlatego jestem w pełni przekonany, że w następnym sezonie nadal będzie dla nas występował. Zarówno on, jak i jego agent Pini Zahavi wiedzą, jak działa zawodowy futbol – powiedział nieco cichszy medialnie następca legendarnego Uliego Hoenessa.

Bayern się kruszy

Lewandowski mówi, że nie wyobraża sobie gry w Bayernie. Bayern mówi, że Lewandowski nadal będzie to robił. Co dalej? Pewne jest, że obecna sytuacja jest tak napięta, jak jeszcze nie była. W Monachium problemem nie jest tylko Polak. Podobna sytuacja tyczy się Serge’a Gnabry’ego, którego umowa również wygasa za rok. Niemiec otrzymał ofertę nowego kontraktu opiewającą aż na 19 mln euro, ale… na razie jej nie przyjął. Waha się, bo – tak jak i „Lewy” – twierdzi, że klub bardzo długo zwlekał z negocjacjami, co Gnabry odebrał jako brak szacunku. Odejście tych dwóch postaci byłoby dla Bayernu ogromną stratą.

Dlatego Bawarczycy uparcie działają w kierunku transferu Sadio Mane z Liverpoolu, który jest na dobrej – choć wciąż dalekiej – drodze do realizacji. Senegalczyk nie jest jednak rozpatrywany jako następstwo Lewandowskiego o innej charakterystyce – jak pierwotnie uważano. Traktuje się go bardziej jako nacisk na Gnabry’ego i zwyczajne wzmocnienie składu. W przypadku pozycji klasycznego napastnika nadal mówi się o Sasy Kalajdziciu ze Stuttgartu, choć temat ten ostatnio nieco przycichł.

Trudno stwierdzić, jak się to wszystko rozwiąże. Biorąc pod uwagę, że dyrektorem sportowym Bayernu jest zewsząd krytykowany Hasan Salihamidzić, utrata Lewandowskiego jest bardzo realna. Trudno sobie wyobrazić taki scenariusz za czasów Uliego Hoenessa i Karla-Heinza Rummeniggego…


Uli HOENESS, były prezydent Bayernu Monachium o Lewandowskim

– Zawsze powtarzałem, że jeśli nie znajdziemy alternatywy, która będzie mogła go w jakimś stopniu zastąpić – co obecnie wydaje się trudne – to zawsze będę się opowiadał, jak każdy w klubie, za tym, aby został w zespole kolejny rok. Wtedy musimy zobaczyć, czy odejdzie za darmo po wygaśnięciu kontraktu, czy może go przedłuży. Nikt nie wie. Jeśli Lewandowski zostanie w Bayernie, nic złego się nie będzie działo. Taki już jest, zawsze taki był – upewnia się, że jego interesy będą zabezpieczone. Obecnie sprawy nie potoczyły się po myśli jego, a już przede wszystkim jego agenta, więc jest zły. Radziłbym wszystkim zaangażowanym, aby zachowali obiektywizm i nie dopuścili do eskalacji, a wkrótce słońce znów zaświeci na linii Robert Lewandowski – Bayern Monachium.


Na zdjęciu: Na ten moment nie widać na horyzoncie porozumienia między Robertem Lewandowskim a Bayernem Monachium.
Fot. PressFocus