Trener Brosz może być spokojny

Rewelacja poprzedniego sezonu ma w bieżących rozgrywkach spore problemy, a przegrany 2:4 mecz z Koroną obnażył wszystkie słabe strony jedenastki z Górnego Śląska. Do przerwy „górnicy” na Suzuki Arena nie istnieli. Rywal robił co chciał i łatwo zdobył cztery bramki. Po spotkaniu trener Marcin Brosz przyznał, że taka połowa na poziomie ekstraklasy nie powinna się przydarzyć…

Kibice są źli

Na internetowych forach kibiców 14-krotnego mistrza Polski wrze. Wiadomo, kibice chcieliby dobrej gry i zwycięstw, tak jak to było w poprzednim sezonie czy w końcówce pierwszoligowych rozgrywek sezonu 2016/17, a nie kolejnych rozczarowań. Dostaje się trenerowi, piłkarzom, działaczom. W klubie mają zapewniają, że wytrzymają ciśnienie. Już po słabszych meczach i wynikach w październiku prezes Bartosz Sarnowski głośno mówił, że pozycja trenera Brosza jest niezagrożona. Teraz, po fatalnym występie z Koroną potwierdza, że nie będzie żadnych nerwowych ruchów czy zmian. – Pozycja trenera Brosza jest stabilna i spokojna – podkreśla prezes Sarnowski.

Podobnie było, kiedy szkoleniowcem Górnika był Adam Nawałka. Jesienią 2011 roku zabrzanie w kompromitującym stylu przegrali mecz w 1/8 Pucharu Polski z Gryfem Wejherowo 0:1. Szkoleniowiec zdecydował wtedy o nałożeniu kary finansowej na drużynę. Mówiło się o kwocie 20 tys. złotych. W klubie było nerwowo, bo zabrzanie nie specjalnie radzili sobie też w ligowych rozgrywkach, mając na koncie 10 punktów po 11 kolejkach i znajdując się na 13 miejscu w ligowej tabeli. Nikt jednak nie podejmował nerwowych ruchów, a trener Nawałka znalazł remedium na lepszą grę, wyniki, a dwa lata później został selekcjonerem reprezentacji Polski. Jakie będą dalsze losy trenera Brosza pokaże czas, ale póki co ma on kredyt zaufania od klubowych władz.

Dziurawe tyły

Sztab szkoleniowy Górnika czeka teraz sporo pracy. Na pewno w pierwszej kolejności trzeba znaleźć receptę na fatalną grę w tyłach. Jeżeli jeszcze w grze ofensywnej nie wygląda to najgorzej, bo regularnie trafia Igor Angulo, a w niezłej formie są i inny zawodnicy, jak choćby Kamil Zapolnik, to już w defensywie jest ogromny problem. Jeśli weźmie się pod uwagę pięć ostatnich kolejek ekstraklasy, to zabrzanie na swoim koncie mają straconych aż 12 goli. Tylko Miedź w ostatnich sześciu tygodniach straciła więcej bramek. Wszystkie niedociągnięcia w grze obronnej i błędy indywidualne bez litości wykorzystała w sobotę Korona. Oby w Płocku za kilka dni było inaczej.