Trener był bezwzględny, czyli skończyli po szóstej

Trener Artur Skowronek przełamał się nie mając litości dla klubu, z którego odszedł rok temu.


Piłka nożna jest nieprzewidywalna. W tym stwierdzeniu nie ma niczego nowego, ale ciągle nas zaskakuje – tak jak w Mielcu, gdzie Wisła Kraków wygrała 6:0!

Przypomnijmy. Trener Artur Skowronek rok temu odszedł ze Stali, która maszerowała do ekstraklasy. Szkoleniowiec zameldował się w niej wcześniej niż jego mieleccy podopieczni, bo przejął Wisłę Kraków, która na początku tego sezonu rozczarowała swoich kibiców. Po 5 kolejkach nie miała na swoim koncie ani jednego zwycięstwa, a w dodatku kontuzje i choroby przeszkadzały w normalnej pracy treningowej.

– Olek Buksa wrócił ze zgrupowania kadry młodzieżowej z urazem stopy, a chorobach, które wyeliminowały innych zawodników nie chcę mówić, bo klub wydawał na ten temat komunikaty – wyjaśnia trener krakowian. – Drużyna była w diagnostyce. Mieliśmy przerwę w treningach grupowych, ale ten 6-dniowy cykl treningów indywidualnych zdał swój egzamin. Była fajna intensywność. Sklejaliśmy też taktykę, którą chcemy prezentować w tym sezonie. Mamy już też swoje doświadczenie w życiu z wirusem, bo mierzymy się z nim już kolejny raz. Wiemy więc jak się koncentrować na swoich obowiązkach i potrafimy też pilnować aspektów mentalnych, bardzo potrzebnych gdy gra się bez publiczności. U nas to wszystko zagrało na szóstkę.

Zespół uległ zmianie

Stal Mielec, od początku pracy Artura Skowronka pod Wawelem, była ulubionym rywalem „Białej gwiazdy”. Tylko w tym roku krakowianie trzy razy mierzyli się w sparingach z mielczanami i trzy razy wygrali.

– Ani to, że wcześniej pracowałem w Stali, ani to, że wygrywaliśmy sparingi, w meczu o punkty nie miało znaczenia – dodaje szkoleniowiec Wisły. – Ten zespół o czasów mojej pracy w nim mocno się zmienił. Oczywiście paru zawodników zostało i tworzą trzon zespołu. Znam ich umiejętności, które są wysokie i dlatego zrobili awans.


Czytaj jeszcze: Pełna dominacja

Jednak zespół jako całość uległ zmianie. Inna jest taktyka. Inny trener. Co innego graliśmy też w sparingach i nie przywiązywałem do tego wagi. Analizowałem grę Stal jak każdego naszego przeciwnika, ale przede wszystkim ustawiałem grę naszej drużyny, bo ją chcę rozwijać i to jest najważniejsze.

Mocno zdyscyplinowani

Można więc stwierdzić, że Artur Skowronek trafił w niedzielę idealnie. Mecz Wisły w Mielcu rozpoczął się o 15.00, a skończył po 6. Dokładniej rzecz ujmując po szóstej… bramce, bo podopieczni Artura Skowronka rozbili beniaminka ekstraklasy, aplikując mu pół tuzina goli.

– Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie – mówi opiekun „Białej gwiazdy”. – Cieszę się, że piłkarze byli bardzo mocno zdyscyplinowani w tym, co na co dzień robimy. Przyniosło to efekt w postaci bardzo fajnego przełamania. Chcę pogratulować zawodnikom tego, że po raz kolejny zbudowali zespół, który ma jeden wspólny cel.

Są głodni czegoś więcej

– Byliśmy jednością. Potrafiliśmy zarówno zastosować zorganizowany pressing i odbiory, jak i odnajdywaliśmy się w ataku pozycyjnym. To sobie zakładaliśmy. Pragnę jeszcze pogratulować wszystkim piłkarzom aspektów mentalnych, które zawsze są bazą do tego, aby wyglądać jakościowo na boisku. Zespół zagrał tak, jak chcieliśmy. Pomimo tego, że ten proces treningowy był nietypowy, to drużyna wiedziała jak ma się zachować i dlatego mogę powiedzieć, że zrealizowaliśmy dużo naszych założeń. Jednak my jesteśmy głodni czegoś więcej – kończy Artur Skowronek.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus