Trener lidera bezlitosny dla murawy w Bielsku-Białej

Suchej nitki na temat stanu boiska, na którym w sobotę Podbeskidzie rywalizowało z Miedzią Legnica, nie pozostawił trener gości, Dominik Nowak. Zdaniem szkoleniowca lidera rozgrywek I ligi płyta… nie nadawała się do tego, aby rozgrywać na niej mecze na takim poziomie.

Pragniemy się w tym miejscu, w zupełności, zgodzić z trenerem Nowakiem. Bo rzeczywiście stan murawy boiska pod Klimczokiem pozostawiał i nadal pozostawia wiele do życzenia. – Trzeba przyznać, że wszelkie sytuacje weryfikowało boisko. Było bardzo słabe. Taki stan murawy wypacza potencjały obu zespołów. Podkreślam to, bo Podbeskidzie ma wielu dobrych piłkarzy. Gdybyśmy zmierzyli się na innej płycie, to widowisko byłoby lepsze. Współczuję trenerowi Adamowi Noconiowi, że musi na takiej murawie grać. Jasne, że bielszczanie mają problemy ze zdobywaniem bramek. Ale to drużyna, która posiada bardzo duże możliwości. Trudno jest jednak wymagać finezji i płynności w grze. Szanujemy jednak zdobyty, na takim trudnym terenie, punkt – przyznał po meczu opiekun drużyny gości.

Miedź oddała w sobotę jeden celny strzał na bramkę strzeżoną przez Rafała Leszczyńskiego. To, jak na zespół, który strzelał przynajmniej jednego gola w każdym wiosennym meczu, zdecydowanie za mało. – Przy naszym sposobie gry, mniejsza ilość sytuacji bramkowych wynikała właśnie ze stanu nawierzchni. Boisko przypominało łąkę, a nie warunki do grania w piłkę. Drużyny rywalizujące w pierwszej lidze nie powinny grać na takich murawach – dodawał szkoleniowiec Miedzi. Nieco mniej w tej kwestii miał do powiedzenia trener gospodarzy. – Boisko było takie samo dla obu drużyn – komentował trener Adam Nocoń.