Są zarzuty dla Andrzeja P. Grozi mu nawet 12 lat więzienia!

Ta informacja gruchnęła w poniedziałek rano niczym grom z jasnego nieba, choć w kolarskim środowisku o takim finale mówiło się od dłuższego czasu. Andrzej P., były selekcjoner reprezentacji kobiet MTB, trener medaliski olimpijskiej Mai Włoszczowskiej, a także były dyrektor sportowy związku, został zatrzymany przez policję na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w Polskim Związku Kolarskim.

Przesłuchanie Andrzeja P. trwało wiele godzin i zakończyło się tuż przed godz. 18.

„Są cztery zarzuty wobec podejrzanego, z których trzy dotyczą przestępstwa zgwałcenia, a w jednym przypadku o chodzi o usiłowanie zgwałcenia” – powiedziała PAP prokuratur Agnieszka Zabłocka-Konopka. Dodała, że te przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.

Andrzej P. noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań. We wtorek rano prowadzący sprawę prokurator zadecyduje, czy zostanie skierowany do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie, czy też będą podjęte „środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym”, czyli poręczenie majątkowe, dozór policji lub inne.

Przestępstwa przeciwko wolności seksualnej

Zatrzymania dokonali funkcjonariusze wydziału do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Stołecznej Policji, a wkrótce po tym – na prośbę mediów – prokuratur Zabłocka-Konopka udzieliła szczegółowych wyjaśnień.

– Dziś w godzinach porannych na polecenie Prokuratury Regionalnej w Warszawie funkcjonariusze policji z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Stołecznej Policji zatrzymali byłego trenera żeńskiej kadry narodowej w kolarstwie górskim. (…) W najbliższym czasie mężczyzna zostanie przewieziony do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie zostaną wykonane z jego udziałem czynności procesowe. Czynności te będą polegać na ogłoszeniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Postanowienie będzie obejmować swym zakresem przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. (…) Zatrzymanie mężczyzny nastąpiło w ramach śledztwa, które prowadzone jest w prokuraturze regionalnej ws. nadużycia udzielonych uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w latach 2010-2017 przez osoby, które były obowiązane na podstawie przepisu ustawy do zajmowania się sprawami majątkowymi Polskiego Związku Kolarskiego. Sprawa ma rozwojowy charakter. Dotychczas zgromadzono liczne dowody z dokumentów, a także z zeznań świadków, które są wyjaśniane i weryfikowane w ramach realizowanych czynności procesowych – powiedziała Zabłocka-Konopka, która pełni również funkcję rzecznika Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Najpierw bez nazwisk

Nam udało się z kolei dowiedzieć, że dowody przeciwko Andrzejowi P. są bardzo mocne. Prokuratura śledztwo w sprawie nieprawidłowości w PZKol prowadzi od 9 stycznia tego roku. Przypomnijmy, że pierwsze doniesienia prasowe na temat afery w związku pojawiły się pod koniec zeszłego roku. Wszystko zaczęło się od tego, że Andrzej P. został zwolniony z pracy przez ówczesnego prezesa związku, Dariusza Banaszka. Następnie miał powrócić na stanowisko, ale ostatecznie do tego nie doszło.

W listopadzie z pracy na stanowisku wiceprezesa związku zrezygnował m.in. Piotr Kosmala, który następnie – w wywiadzie z portalem sportowefakty.pl – opowiedział o jednym z wysoko postawionych działaczy, który zastraszał zawodniczki, aby osiągnąć następnie korzyści seksualne. Jedną z ofiar miała być – według przytoczonej wypowiedzi – nieletnia, a na innej ów działacz miał dopuścić się gwałtu. Nie podano jednak wówczas ani nazwisk ofiar, ani też sprawcy. Teraz wszystko wskazuje na to, że Piotr Kosmala miał na myśli zatrzymanego wczoraj działacza. Po wspomnianym wywiadzie sprawa nieco przycichła, ale teraz powróciła ze zdwojoną siłą.

– Takie sprawy trzeba pozamykać i skazać winnych. Dla związku wyjaśnienie sprawy to jedyna szansa na oczyszczenie i rozpoczęcie działalności od nowa – powiedział sport.pl, Czesław Lang. Należy się spodziewać, że zatrzymanie Andrzeja P. to dopiero początek i ledwie wierzchołek góry lodowej. Trzeba liczyć się z tym, że w najbliższym czasie pojawi się więcej informacji na ten temat, a w ręce policji mogą trafić kolejni działacze zamieszani w aferę.