Trener Podbeskidzia nie ma wyjścia?

Konrad Gutowski zagrał w meczu Pucharu Polski na nietypowej dla siebie pozycji. Ale woli grać niż siedzieć na ławce.


Przed nieco ponad tygodniem, a konkretnie 24 listopada, przed spotkaniem z Zagłębiem Lubin, trzech piłkarzy Podbeskidzia otrzymało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Filip Modelski, Kamil Biliński i Bartosz Jaroch nie mogli zagrać w trzech kolejnych starciach „górali”, ligowych z Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław, a także w pucharowym meczu przeciwko „Miedziowym”.

Najszybciej z zakażeniem uporał się pierwszy z wymienionych, który pod koniec tego tygodnia wrócił już do treningów. Następnie negatywne wyniki otrzymali Jaroch i Biliński, który również powoli powracają do zajęć. Trudno jest się jednak spodziewać, że cała trójka od razu będzie gotowa do gry. Choć wszyscy przeszli chorobę w miarę łagodnie, to teraz potrzebują trochę czasu, by dojść do optymalnej formy fizycznej.

Dlatego trudno jest się spodziewać by byli do pełnej dyspozycji trenera Krzysztofa Bredego na jutrzejsze spotkanie przeciwko Lechowi Poznań. Wykluczyć jednak tego, że któryś z nich na spotkanie do Poznania pojedzie, nie można.

Danielak z koronawirusem

Pod nieobecność Modelskiego i Jarocha, w dwóch starciach ligowych, na prawej stronie defensywy zagrał Karol Danielak. Dla najskuteczniejszego gracza Podbeskidzia poprzedniego sezonu była to praktycznie nowość, choć trzeba przyznać, że w obu tych spotkaniach, a szczególnie w pierwszym, spisał się co najmniej przyzwoicie.

Tymczasem zabrakło go w wyjściowej jedenastce na mecz w Pucharze Polski. I nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby Danielak usiadł na ławce rezerwowych, bo przecież trener Brede dał w miniony wtorek odpocząć kilku kluczowym zawodnikom. Ale zawodnika, który do niedawna występował na skrzydle, zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Dziś już wiadomo, że z przyczyn zdrowotnych, bo piłkarz otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa.

W pucharowym meczu, na prawej obronie, zastąpił go Konrad Gutowski, dla którego był to absolutny debiut w wyjściowym składzie „górali”. Przypomnijmy, że gracz ten terminował w Podbeskidziu praktycznie od dziecka. Później, przez nieco ponad dwa sezony, był zawodnikiem łódzkiego Widzewa, a pod Klimczok powrócił na początku października br. i związał się z „góralami” dwuletnią umową.

Przez niemal całą dotychczasową przygodę z piłką zawodnik, który ma 21 lat i nosi status młodzieżowca, występował jako pomocnik, najczęściej na lewej stronie. Teraz zmienił zatem nie tylko formację, ale też flankę, co było dla niego zupełną nowością.

Był na to przygotowany

Jak się zaprezentował? Na pewno trudno powiedzieć cokolwiek dobrego po meczu, który zakończył się porażką Podbeskidzia 2:4. – Długo czekałem na to, by zadebiutować w pierwszym składzie. Czekałem na to długo. Koledzy nawet się śmiali, że przeszedłem w Podbeskidziu chyba wszystkie zespoły. Szkoda tylko wyniku, ale już nic z tym nie zrobimy. Trzeba się skupić na kolejnym meczu – powiedział Konrad Gutowski, który podkreślił, że jego pierwszy występ od pierwszej minuty w barwach bielskiego zespołu dokonał się na nietypowej dla niego pozycji.

– To była dla mnie nowość. Takie przetarcie na obronie. Ale byłem do tego przygotowywany. Trener dawał mi wskazówki. Znałem swoje zadania. Wiedziałem, jak się zachowywać na boisku. Wiadomo, że lepiej jest grać nawet na prawej stronie defensywy niż siedzieć na ławce. Teraz mogę sobie życzyć tylko tego, by tych występów było jak najwięcej– podkreślił 21-letni piłkarz Podbeskidzia.

Istnieje sporo przesłanek ku temu, aby sądzić, że na kolejny mecz w wyjściowym składzie Konrad Gutowski nie będzie musiał zbyt długo czekać. Analiza sytuacji na prawej stronie defensywy w bielskiej drużynie może wskazywać na to, że zawodnik ten znajdzie się w podstawowej jedenastce na starcie niedzielne, przeciwko Lechowi Poznań.

Chyba, że trener Brede zastosuje jakieś inne rozwiązanie. Np. przesunie na tę flankę Kacpra Gacha, a na drugim boku, tak jak to było w meczu pucharowym, zagra Milan Rundić. Trzeba przyznać, że jest to chyba jedyna alternatywa…




Na zdjęciu: Chrzest bojowy na prawej obronie już za Konradem Gutowskim (z lewej). Przed nim, być może, kolejne poważne wyzwanie…

Fot. Tomasz Folta/Pressfocus