Trener Słaby ma mocną trójkę…
Rozgrywający Jakub Nowosielski, przyjmujący Sławomir Stolc oraz środkowy Jan Nowakowski – to tercet katowickich ozdrowieńców, którzy wznowili zajęcia.
Informacja przed kilkoma dniami o odwołaniu niedzielnego meczu PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn – GKS Katowice nikogo nie zaskoczyła. A to przede wszystkim dlatego, że siatkarze z Katowic przebywają nadal w kwarantannie, zaś akademicy ledwie co z niej wyszli.
Tym razem działacze PLS, zarządzający rozgrywkami, nawet nie podejmowali żadnej dyskusji, bo racje były po klubowej stronie. A tymczasem pojawił się kolejny problem, bo na wtorek (10.11., godz. 20.30) wyznaczono spotkanie GKS-u z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Sęk w tym, że zawodnicy z Katowic ledwo co wyjdą z izolacji, na której… przebywają rywale. PlusLiga znalazła się w „covidowej” uwięzi i ta sytuacja zapewne jeszcze potrwa jakiś czas.
A tymczasem trener GKS-u Grzegorz Słaby wraz ze swoimi współpracownikami znalazł się w uprzywilejowanej sytuacji, bo ich testy były negatywne, zaś odosobienie obowiązywało ich w nieco skróconym wymiarze. Wczoraj szkoleniowiec pojawił się już w szopienickiej hali, by pokierować zajęciami… trzech zawodników! Rozgrywający Jakub Nowosielski, przyjmujący Sławomir Stolc oraz środkowy Jan Nowakowski – to tercet „ozdrowieńców”, którzy już wcześniej trenowali na podstawie indywidualnych planów dostarczonych im przez szkoleniowców.
– Sytuacja jest nadal skomplikowana i nie wyobrażam sobie, by doszło do potyczki z ZAKSĄ – akcentuje szkoleniowiec GKS-u.
– Część zawodników mogę ewentualnie zobaczyć w piątek, kolejnych w sobotę oraz w niedzielę. Z relacji ozdrowieńców wiem, jakie jest ich samopoczucie i forma fizyczna. Wszyscy z pewnymi dolegliwościami wracają osłabieni. Muszą być przebadani przez lekarza i otrzymać zgodę na podjęcie zajęć. Nie podejmuje się treningów z zawodnikiem bez takiego zezwolenia, bo odpowiedzialność spadłaby na mnie.
A tymczasem zaległości narastają, bo przecież odwołano już mecze z Bełchatowem, Jastrzębiem, Gdańskiem, Olsztynem i w najbliższej perspektywie ewentualnie z Kędzierzynem-Koźlem. Później przyjdzie GKS-owi grać co trzy dni…
– To nie jest problem, bo możemy w takim rytmie odrabiać zaległości, ale najważniejsze, by wszyscy zawodnicy byli zdrowi – dodaje trener Słaby.
Czytaj jeszcze: Koronawirus pokonał siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla
– Październik spisaliśmy na straty, bo raptem trenowaliśmy 6-7 dni i rozegraliśmy dwa wyjazdowe spotkani, w Warszawie oraz w Sosnowcu z Będzinem.
Wszystkie zespoły borykają się z podobnymi trudnościami i wszyscy muszą „sztukować”. Powracający z kwarantanny siatkarze GKS-u pewnie dopiero w poniedziałek mogliby być przebadani przez lekarza i wówczas przystąpić do treningu. Gra z marszu nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. W dalszej perspektywie, 14 listopada, katowiczanie mają wyjazd do Radomia – może wreszcie wtedy będą rywalizowali o ligowe punkty…
4
MECZE zaległe – ze PGE Skrą Bełchatów, Jastrzębski Węglem, Treflem Gdańsk i AZS Indykpolem Olsztyn – czekają na siatkarzy GKS-u Katowice. Ta liczba pewnie jeszcze wzrośnie…
Na zdjęciu: Jan Nowakowski rozgląda się w poszukiwaniu partnerów do treningu.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus