Zwalniać czy nie zwalniać?

To pytanie zadają sobie zarządzający klubami, myśląc o planach na daleką i bliższą przyszłość.


Utarło się, że trenerzy ekstraklasy nie dostają odpowiednio dużo czasu na zbudowanie zespołu; są zbyt szybko zwalniani, przy okazji pierwszego lepszego kryzysu. W perspektywie długoterminowej trzymanie jednego szkoleniowca przez kilka lat ma sens, o ile ten wykazuje się odpowiednimi kompetencjami. Najprostszym przykładem na udowodnienie tej tezy jest Marek Papszun i jego praca w Rakowie. Przez 7 lat jego „rządów” częstochowianie awansowali z II ligi do ekstraklasy, dwukrotnie zdobyli Puchar Polski i raz sięgnęli po mistrzostwo. Nie każdy trener jest jednak Markiem Papszunem i nie każdy klub jest Rakowem… W trakcie minionego sezonu 11 klubów postanowiło dokonać roszady na ławce trenerskiej i zaskakująco wiele z nich na tym zyskało, przynajmniej w perspektywie kilku miesięcy lub tygodni.

NA PLUS

Świetna seria Urbana

W Zabrzu przed rozgrywkami 2022/23 postanowiono zrezygnować z usług Jana Urbana i zatrudniono Bartoscha Gaula. Z niemiecko-polskim szkoleniowcem na pokładzie Górnik radził sobie słabo. Do 25. kolejki uzbierał zaledwie 28 punktów i znajdował się tuż nad strefą spadkową, z tylko „oczkiem” zapasu. Wtedy władze klubu zdecydowały się na ściągnięcie trenera Urbana z powrotem. To posunięcie okazało się genialne, bo zabrzanie zaczęli regularnie punktować. Doświadczony szkoleniowiec objął zespół na 9 kolejek przed końcem sezonu i wywindował go na 6. miejsce. Drużyna zaczęła grać atrakcyjny futbol, a piłkarze uwierzyli w swoje umiejętności. Pod wodzą Jana Urbana Górnik notował średnią 2,22 punktu i biorąc pod uwagę tylko okres jego pracy uplasował się na 2. miejscu, z taką samą liczbą „oczek” co Raków.

Misja Magiery

Drugim szkoleniowcem, który w tym sezonie wrócił do klubu, był Jacek Magiera. W Śląsku Wrocław Ivan Djurdjević przejął posadę pierwszego trenera po Piotrze Tworku (do marca 2022 trenerem był Magiera). Miał czas od początku sezonu, żeby stworzyć silny zespół. Serb na tym zadaniu jednak poległ. Wrocławianie po 28 meczach znajdowali się w trudnym położeniu i przyszło im walczyć o utrzymanie. Wtedy zdecydowano się na powrót Jacka Magiery. 46-letni trener w 6 spotkaniach być może nie osiągnął spektakularnego wyniku, ale wygrał 2 najważniejsze – z Miedzią i bezpośrednim rywalem, Wisłą Płock. Przy okazji ożywił liderów drużyny Erika Exposito i Nahuela Leivę, którzy wsparli osamotnionego do tej pory Johna Yeboaha. To wystarczyło do utrzymania.

Mozolna praca Vukovicia

Po 5 latach pożegnano w Gliwicach Waldemara Fornalika. Trener, który z Piastem osiągnął największy sukces w historii klubu, czyli mistrzostwo Polski, musiał odejść. Po 14 spotkaniach jego zespół znajdował się na 14. miejscu, z nikłymi nadziejami na poprawę. Piast w tym czasie zdobył zaledwie 12 punktów. Wtedy na pokładzie pojawił się Aleksandar Vuković. Były szkoleniowiec Legii może nie od razu, ale powoli poprawiał położenie drużyny. Gdyby spojrzeć na tabelę za okres pracy Vukovicia z gliwiczanami, znajdowaliby się w strefie gwarantującej europejskie puchary. Ostatecznie z Serbem na ławce Piast zakończył sezon na wysokiej, 5. pozycji.

Na kłopoty Kuzera

Krótko po Waldemarze Fornaliku pracę stracił Leszek Ojrzyński. Korona pod jego wodzą awansowała do elity, ale nie była w stanie się w niej odnaleźć. 15 meczów wystarczyło władzom klubu do zwolnienia trenera, który zostawił zespół na przedostatnim miejscu. Zastąpił go dotychczasowy asystent Kamil Kuzera. Mimo że mało kto wierzył w powodzenie tej misji, początkujący szkoleniowiec odmienił grę zespołu. Choć to zadziwiające, bywały spotkania, w których na poczynania kieleckiej drużyny patrzyło się z przyjemnością. Zmienił się nie tylko styl gry, ale również skuteczność Korony. Do ostatniej kolejki walczyła o utrzymanie, ale wyprzedziła kilka zespołów z zawodnikami o lepszej jakości.

Stabilny Kiereś

Dziewięć meczów na poprawienie sytuacji Stali Mielec otrzymał Kamil Kiereś. Adam Majewski został zwolniony w marcu po remisie ze Śląskiem, który był 9. spotkaniem z rzędu, w którym Stal nie odniosła zwycięstwa. Choć w tabeli sytuacja mielczan na pozór nie wyglądała najgorzej, bo zajmowali 11. miejsce, to od strefy spadkowej dzieliły ich tylko 3 punkty. Trener Kiereś nie był oczywistym wyborem, ale okazał się tym, który wyprowadził zespół na prostą (zaliczył tylko 2 porażki). Nawet jeśli wyniki mielczan nie były rewelacyjne, to zespół utrzymał 11. lokatę.

Wyzwanie Siemieńca

Po niecałym roku i rozczarowujących wynikach z Jagiellonii zwolniony został Maciej Stolarczyk. W 28 kolejkach białostoczanie zdobyli 30 punktów i plasowali się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Wtedy z zespołu rezerw wyciągnięty został Adrian Siemieniec. Jako najmłodszy trener w ekstraklasie, z nieugruntowaną pozycją na rynku, podjął się trudnego wyzwania, jakim było doprowadzenie drużyny do utrzymania. Być może nie było to bezproblemowe 8 ostatnich kolejek, ale najważniejsze dla klubu z Podlasia, że podopieczni Siemieńca zajęli miejsce nad kreską.

Fornalik z odsieczą

W ostatnich latach Zagłębie Lubin stanowiło zagadkę, grając bezbarwny futbol. Była to drużyna z aspiracjami na czołówkę, ale miała problem, żeby się w niej znaleźć. Po rundzie jesiennej „miedziowym” w oczy zaglądało widmo spadku, dlatego najpierw zwolniono Piotra Stokowca, którego tymczasowo zastąpił Paweł Karmelita, a od zimy zespół był przygotowywany przez Waldemara Fornalika. Świeżo zwolniony z Piasta szkoleniowiec poukładał drużynę w taki sposób, że zaczęła zwyciężać. Wiosną Zagłębie wygrało 8 spotkań, przegrało 5 i zremisowało 4. Warto odnotować również ostatnie 6 meczów bez porażki, w tym 4 wygrane. To wystarczyło do zajęcia zadowalającego 9. miejsca.

Pomocna dłoń Galcy

Wydaje się, że na plus można również zaliczyć zmianę w Radomiaku. Co prawda Mariusz Lewandowski nie radził sobie najgorzej, przez co trudno jest jednoznacznie określić, czy zastępujący go Constantin Galca pomógł zespołowi na zakończenie rozgrywek. Na pewno miał utrudnione zadanie, bo w ostatnim meczu kwietnia stracił Leonardo Rochę, najskuteczniejszego strzelca. Koniec końców nie było momentu, w którym kibice z Radomia realnie mogli zacząć obawiać się spadku.


Czytaj więcej o ekstraklasie:


NA MINUS

Fatalny bilans Badii

Dla kontrastu warto podać przykłady, w których zmiana trenera nie przyniosła niczego dobrego, a może i nawet pogorszyła trudną już sytuację. Oczywistym kandydatem w tej kategorii jest Lechia Gdańsk. Najpierw zwolniono Tomasza Kaczmarka i zatrudniono Marcina Kaczmarka. Obaj punktowali bardzo podobnie, czyli niesatysfakcjonująco, więc zatrudniono Davida Badię. Jak ta historia się zakończyła, wie każdy. Hiszpański szkoleniowiec wygrał 1 mecz (na 9 możliwych). W sumie za jego kadencji zespół dodał do bilansu 5 punktów. Gdyby podejść do sprawy matematycznie i założyć, że Marcin Kaczmarek do końca rozgrywek punktowałby na tym samym poziomie (1,28 punktu), to w tym samym czasie zdobyłby 11-12 punktów. Co prawda nie dawałoby to gwarancji utrzymania, ale szanse na nie byłby większe.

Spalone podejścia Mokrego i Saganowskiego

Najtrudniejsze zadanie otrzymał Marek Saganowski. Dostał możliwość prowadzenia Wisły Płock w 2 spotkaniach i miał ją utrzymać. Nie udało, ale trudno za to winić szkoleniowca. Teraz w Płocku mogą się jedynie zastanawiać, czy gdyby Pavol Stano zachował posadę, udałoby mu się zachować ekstraklasę… Niewiele przyniosła również roszada w Miedzi, którą objął Grzegorz Mokry. W 22 meczach zdobył 17 punktów i nie był w stanie jej pomóc w wydostaniu się z dna tabeli.


Podpis do zdjecia: Aleksandar Vuković wyprowadził Piasta Gliwice ze strefy spadkowej na 5. miejsce.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.