Trening czyni mistrza!

Solą futbolu są bramki, o czym dobitnie przypomniał w spotkaniu Zagłębia z Bytovią Adam Banasiak. 28-letni pomocnik sosnowiczan popisał się fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego, zachwycając Stadion Ludowy. – Gol Adama sprawił mi wielką frajdę! – cieszył się po meczu trener Dariusz Dudek.

Podział ról

Dla większości kibiców, którzy dość licznie skorzystali z promocji biletowej (m.in wejściówki za symboliczną złotówkę) to było najładniejsze trafienie w tym sezonie na sosnowieckim boisku. Nic dziwnego, że mocno podekscytowany po zwycięskim spotkaniu był także Banasiak, który we wcześniejszych grach często przymierzał się do wolnych, jednak zdarzały mu się wstydliwe pudła… – Rzuty wolne, stałe fragmenty gry, są moim atutem. Strzeliłem już kilka takich goli, ale nie w Sosnowcu. Wcześniej mi się nie udawało, ale teraz trafiłem idealnie. No i mam nadzieję, że to nie będzie ostatnia taka bramka – mówił „Sportowi” Banasiak, który przed potyczką z Bytovią intensywnie ćwiczył właśnie rzuty wolne. A że trening czyni mistrza, więc efekty oglądaliśmy w środowym meczu. W Zagłębiu jest zresztą ścisły podział ról, gdy jest do wykonania wolny z odległości nie dalszej niż 22 metry, wówczas uderza Tomasz Nowak. Kapitan Zagłębia przekazuje z kolei piłkę Banasiakowi, gdy można strzelać z ustawionej futbolówki w dalszej odległości od bramki.

Wychowankowi Lechii Tomaszów Mazowiecki marzy się powrót do ekstraklasy. Już w niej zasmakował, zaliczając jeden występ w Legii pięć 5 w barwach Widzewa. Teraz sosnowiczanie idą na całość i zwycięską serię (3 wygrane z rzędu) chcą kontynuować do samej mety. W najbliższej kolejce Banasiak jednak nie zagra przeciwko Stomilowi z powodu kartek. – Tabela robi swoje, w tej lidze każdy z każdym może… przegrać. Trzeba się więc skupiać wyłącznie na każdym najbliższym przeciwniku, nie myśleć, co będzie dalej – dowodzi Banasiak.

Dudek oceni „Lewego”

Szymon Lewicki może zagrać przeciwko olsztynianom, tym bardziej, że były lider strzelców ma już 12 goli na koncie. Ale po kartkach gotowy będzie Vamara Sanogo, bezdyskusyjny przywódca formacji napadu. Nic dziwnego, że w głosie „Lewego” wyczuwalny jest mały niepokój, jeśli chodzi o jego ewentualny występ w podstawowym składzie. – Ostatni raz strzeliłem bramkę w Siedlcach, jakieś dwa miesiące temu – przypomina Lewicki. – Długo nie grałem, nie tylko z powodu kontuzji, ale także zmiany koncepcji składu. Tak więc musiałem czekać na swoją szansę. Jak już dostałem, to chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, ale czy się pokazałem? To już trener oceni – zawiesza głos „Lewy”, niepewny o swoje miejsce w Zagłębiu.

Przed sobotnim spotkaniem ze Stomilem, które dla sosnowiczan jest obecnie meczem sezonu, trener Dudek będzie miał ból głowy, jeśli chodzi o napastników. Oprócz Sanogo i Lewickiego ma jeszcze do dyspozycji Alexandre’a Cristovao z Angoli. Ten ostatni nie zawsze może wybiegać na boisko, albowiem w klubie jest jeszcze jeden gracz spoza Unii Europejskiej, mianowicie Żarko Udovićić. A zgodnie z przepisami, może grać tylko jeden z nich.
W jesiennym meczu ze Stomilem „Lewy” zdobył 2 gole, przyczyniając się do pogromu rywali. – Dobrze zapamiętałem tamto spotkanie. Pierwsza połowa średnia, a w drugiej – można tak powiedzieć – Stomilu nie było na boisku. Mam nadzieję, że ten wynik powtórzymy. Będzie ciężko? Ale to jest tylko piłka nożna i takie rzeczy się zdarzają – dodaje Lewicki, który golem z karnego mocno zaakcentował swój powrót do składu.