Trochę długo to trwało

Transfer Słoweńca wzbudzał spore zainteresowanie, bo z jednej strony napastnik ma bogate CV, a z drugiej, nie do końca było wiadomo, w jakiej jest dyspozycji. Choć sam piłkarz przekonywał, że szybko będzie w stanie pomóc GKS-owi w lidze, to trener Jacek Paszulewicz uważał inaczej. – Dalibor dołączył do nas późno w okresie przygotowawczym, dopiero na obozie w Turcji. Dlatego miał specjalny program treningowy i nadrabiał zaległości. Zanim znalazł się w naszej grupie, trenował indywidualnie – mówił nam swego czasu szkoleniowiec katowiczan, który wierzył w napastnika. Liczę, że pomoże zespołowi. Umiejętności czysto piłkarskie ma, kluby, w których nie tylko był, ale i grał, także o tym świadczą. To zawodnik z dużym doświadczeniem – charakteryzował Słoweńca Paszulewicz.
Volasz regularnie zaczął grać jednak dopiero w maju, a na jego pierwszego gola w barwach GieKSy kibice czekali do ostatniego meczu z Olimpią Grudziądz (1:1). 31-letniemu piłkarzowi nie pomogła nawet „komfortowa” sytuacja w zespole, bo po odsunięciu od drużyny Wojciecha Kędziory i Grzegorza Goncerza, został on tak naprawdę jedynym typowym napastnikiem w kadrze. Co ciekawe, Dalibor tylko raz, w meczu z Podbeskidziem, rozegrał 90 minut. Nic więc dziwnego, że w ostatnim meczu tego sezonu, z Górnikiem Łęczna, jest pewniakiem w wyjściowym składzie. Słoweniec swoją grą nie powalił i jego dalsza przyszłość na Bukowej wcale nie musi być taka pewna, pomimo ważnego do końca 2018 roku kontraktu; w GKS-ie zapowiadają się spore porządki.