Trudno o odpowiedzi

W Dortmundzie czekają na powrót Sebastiena Hallera. Iworyjski napastnik jest w trakcie chemioterapii i trudno przewidzieć, kiedy będzie gotowy do gry.


Latem BVB straciła Erlinga Haalanda, a Haller miał być tym, który zastąpi Norwega na dortmundzkiej szpicy. Borussia zapłaciła Ajaksowi Amsterdam 31 mln euro, uprzedzając chociażby Bayern Monachium, który także analizował możliwość transferu tego piłkarza. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej nie zdążył jednak zadebiutować w nowej ekipie, ponieważ w trakcie przedsezonowych przygotowań zdiagnozowano u niego nowotwór jądra.

Zaczęło się od brzucha

– Z tego, co pamiętam, zaczęło się od bólu brzucha, gdy byłem w maju z reprezentacją narodową. Przez kilka dni brałem lekarstwa i chwilowo zadziałało, ale potem zacząłem czuć się chory. Po powrocie do domu było lepiej, ale czułem lekkie drżenia poniżej żołądka. To było irytujące, ale nie bolesne. Czasami czułem się wzdęty, cierpiałem na niestrawność – opisywał początek objawów swojej choroby Sebastien Haller w obszernej rozmowie z UEFA.

W trakcie wakacji 28-latek nadal czuł dolegliwości, więc poszedł z tym do lekarza. Zaczęły się wstępne badania i diagnostyka, w międzyczasie Iworyjczyk udał się na przedsezonowy obóz przygotowawczy Borussii. Ten ledwo się zaczął, a po przeprowadzeniu niezbędnych badań wyszło na jaw, że Haller ma guza jądra. – Wszystko potoczyło się szybko. Musieliśmy dowiedzieć się, jaki to rodzaj guza, jak jest duży, czy są przerzuty. Trzeba było rozpocząć leczenie, powiadomić ludzi… W pierwszych dniach było wiele rzeczy do załatwienia – opisywał Haller.

Cztery fazy leczenia

Piłkarz bardzo poważnie podszedł do sprawy. Jak sam żartuje, obecnie jest ekspertem od kwestii nowotworów, wie o nim wszystko, na jakim etapie się znajduje itp. 15-krotny reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej opisał swój proces leczenia. – Jednorazowo spędzam w szpitalu pięć dni, gdzie jestem podłączony do aparatury przez 24 godziny na dobę. Nie mogę wstać łóżka podczas wstrzykiwania leku do organizmu. Potem mam dwa tygodnie odpoczynku.

Tak wygląda jedna faza, a muszę powtórzyć ją czterokrotnie. Każda trwa około trzech tygodni. Potem, w zależności od postępów i rozprzestrzeniania się raka, może być konieczna operacja. Wiele osób pyta mnie, kiedy wrócę do gry, ale wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę i ciężko mi udzielić jednoznacznej odpowiedzi – przyznał Haller.

Napastnik ogólnie rzecz ujmując czuje się dobrze, dba o dietę i odpowiednie treningi. Trzy tygodnie po ostatniej fazie leczenia przejdzie kontrolę, która da odpowiedź, czy konieczna będzie operacja. Jeśli wszystko będzie w porządku, będzie mógł myśleć o powrocie na boisko. Włodarz Borussii, Hans-Joachim Watzke, zapowiadał, że Haller wróci do gry w nowym roku, na drugą część sezonu, bo oczywiście nie ma absolutnie żadnych szans, aby ten był gotowy w rundzie jesiennej, skróconej dodatkowo przez mistrzostwa świata.

Przesłania Hallera

Haller chciałby również, aby jego historia stała się przestrogą dla innych młodych mężczyzn. – Mam to szczęście, że posiadam trójkę dzieci, mam żonę, osiągnąłem już coś w futbolu. Wiele osób jest w znacznie gorszej sytuacji niż ja. W moim wieku niewiele mam już do udowodnienia, a ten rak dotyka też młodych ludzi, którzy nie znaleźli jeszcze miłości, nie mają dzieci, próbują odkryć, kim są, dopiero budują swoje życie. To może zatrzymać ich drogę – przyznał Iworyjczyk.

– Nie bój się, nie wstydź, nie bądź leniwy ani nic z tych rzeczy. Poddaj się badaniu, zbadaj krew i udaj się do lekarza, gdy coś jest nie tak. Z rakiem jest tak, że nie widzisz, gdy nadchodzi. Może przebiegać bezobjawowo albo bardzo łagodnie. Nie czujemy się źle, ale możemy poczuć coś innego. Trzeba o tym porozmawiać i sprawdzić się u profesjonalisty – podkreślił ważną rzecz piłkarz.


Na zdjęciu: Ostatni mecz w piłce klubowej Sebastien Haller rozegrał jeszcze w barwach Ajaksu Amsterdam.
Fot. PressFocus