Trudny jest los beniaminka w ekstraklasie

Żaden z beniaminków nie wygrał jeszcze w nowym sezonie spotkania. Z 36 możliwych do zdobycia punktów ligowi nowicjusze wywalczyli zaledwie 5.


W sezonie 2019/20 ekstraklasa miała dwóch beniaminków. ŁKS Łódź i Raków Częstochowa. Po czterech seriach gier każdy z wymienionych zespołów miał już na swoim koncie po jednym zwycięstwie.

Teraz w lidze rywalizują trzej nowicjusze i również po czterech seriach gier żaden z nich nie ma na swoim koncie zwycięstwa. Jako, że jak na razie zespoły te nie grały między sobą, łącznie miały do zdobycia 36 punktów. Każdy z zespołów po 12 „oczek”.

Tymczasem w sumie wywalczyły zaledwie 5. Po dwa spotkania zremisowały Podbeskidzie Bielsko-Białą i Stal Mielec. A raz punktami podzieliła się Warta Poznań. Kibiców „Zielonych” przeraża, jak na razie, jeszcze jedna statystyka.

Otóż piłkarze Piotra Tworka nie strzelili jeszcze w ekstraklasie gola, na co sympatycy zespołu czekają już ponad ćwierć wieku. Warto przypomnieć nazwisko ostatniego zdobywcy bramki dla Warty na najwyższym poziomie rozgrywkowym. To niejaki Krzysztof Klempka, który jeszcze przed czterema laty kopał piłkę w niższych ligach. W takich drużynach, jak: Virtum Wola Uhruska, Spółdzielnia Siedliszcze czy Leszkopol Bezek…

Warta nie strzela, choć trzeba zaznaczyć, że niewiele traci. Trzykrotnie przegrywała po 0:1, a raz odnotowała bezbramkowy remis. Niemal na drugim biegunie znajduje się pod tym względem Podbeskidzie. „Górale”, jeżeli chodzi o grę defensywną, spisują się fatalnie. W czterech meczach piłkarze trenera Krzysztofa Bredego stracili już 12 goli.

Jasne, że można bielszczan tłumaczyć, że rywale aż 4 bramki strzelili im z rzutów karnych, ale to żadne usprawiedliwienie. Dwie z trzech jedenastek podyktowanych w starciu z Rakowem Częstochowa wynikały z kardynalnych błędów w obronie. Jak zresztą niemal wszystkie stracone w tym sezonie przez ekipę spod Klimczoka gole. Sygnalizowaliśmy już, że gra obronna Podbeskidzia w ekstraklasie nie przypomina tej z I ligi. W zeszłym sezonie „górale” byli drugim najlepiej radzącym sobie zespołem w defensywie na zapleczu elity.

Teraz są najgorszą pod tym względem drużyną i jako jedyni stracili już dwucyfrową liczbę bramek. Co więcej w trzech z czterech rozegranych spotkań zespół z Bielska-Białej obejmował prowadzenie. Z Cracovią nawet dwa razy. Z Jagiellonią Białystok, tymczasem, było nawet 2:0 dla zespołu spod Klimczoka, a mimo to kibice tego zespołu na zwycięstwo czekają już od sześciu meczów. Bo dwa ostatnie spotkania zeszłego sezonu w I lidze, już po zapewnieniu sobie awansu, drużyna przegrała.

Bardzo podobnie wyglądały mecze w wykonaniu Stali Mielec. W Płocku drużyna Dariusza Skrzypczaka prowadziła, by stracić gola w 89. minucie. W Krakowie również było 1:0 dla mielczan, a „Pasy” wyrównały w 11 doliczonej minucie. W Gdańsku, przez kilkadziesiąt sekund, było 2:1 dla gości, a skończyło się 4:2 dla Lechii. Wnioski zatem nasuwają się same. Beniaminkowi, jak na razie – jak Warta – nie strzelają bramek. Tracą, niczym Podbeskidzie, bardzo dużo goli, a na dodatek – jak Stal i Podbeskidzie – nie potrafią utrzymać wyniku.


Czytaj jeszcze: Bielska kolonia karna

Biorąc pod uwagę te okoliczności nie ma się co dziwić, że wszyscy trzej nowicjusze zajmują miejsca w drugiej połowie tabeli. W nadchodzącej kolejce każdej z wymienionych drużyn niełatwo będzie o progres. Bielszczanie grają w Gdańsku, a Warta w Płocku. Stal podejmuje natomiast Piasta Gliwice. Być może zatem na komplet punktów beniaminka będzie trzeba poczekać do października.

W szóstej kolejce „górale” podejmują zespół z Mielca, a w siódmej zagrają u siebie z Wartą. Ekipy z Poznania i Mielca staną naprzeciw siebie już w listopadzie, w kolejce numer 9.





Fot. Rafał Rusek/Pressfocus