Truskawka na torcie. To, co wyróżnia Kloppa i… Paszulewicza

Niemiecki trener umie wydobywać pełnię potencjału z utalentowanych zawodników, a dodatkowo powielił to, co zrobił już w Dortmundzie, gdzie po pierwszym roku jego pracy zespół także grał niczym nakręcony. Tak jak Borussia w tamtym czasie, tak teraz Liverpool idzie wysoko do pressingu, bez obawy o utratę bramki. Gole dla rywali oczywiście padają, ale jest to ryzyko z góry wkalkulowane w strategię. Piłkarze Kloppa mają bowiem świadomość, że dzięki szybkości i technice są w stanie niemal w każdym meczu strzelić więcej niż stracą. A dochodzi do tego jeszcze stabilność z tyłu. Wiele mówiło się o Virgilu van Dijku, głównie w kontekście niemoralnie wysokiej sumy, za jaką został sprowadzony z Southamptonu, tymczasem Holender gra bardzo mądrze, a na boisku jest zawsze bardzo skoncentrowany i zdyscyplinowany. Przyjemnie ogląda się taki Liverpool, myślę więc, że drugiego cudu nie będzie i Roma nie odrobi strat poniesionych na Wyspach. Angielski zespół złapał teraz moc i wygląda najlepiej pod względem fizycznym spośród wszystkich półfinalistów Ligi Mistrzów. Rozpędza się do 20, 25 minuty, a potem już do końcowego gwizdka idzie tylko za ciosem.

Bayern i Real to jednak zespoły z o wiele wyższym piłkarskim IQ od Liverpoolu, oba mieszczą się obecnie w pierwszej piątce na świecie. Z góry wiadomo było, że przeciw sobie zagrają rozważnie, z respektem dla rywala. Jeśli jednak ktoś mówi, że w półfinale z ich udziałem było mniej jakości, to… ma mgliste pojęcie o futbolu. Jeśli popatrzymy jak zagrali Sergio Ramos i Mats Hummels, którzy po mistrzowsku przylepili się odpowiednio do Roberta Lewandowskiego i Cristiano Ronaldo, a dodatkowo pomagali jeszcze rozprowadzać akcje, to trzeba stwierdzić, że był to absolutny majstersztyk. Dziś to duet zdecydowanie najlepszych środkowych obrońców świata. Na tyle zresztą wyprzedzają konkurencję, że trzeciego stopera na podobnym poziomie trudno nawet wskazać. Na pewno jednak nie skreślam jeszcze Bayernu. Real przegrywał przecież u siebie z Juventusem już 0:3, więc tym bardziej Bawarczycy mogą strzelić w Madrycie dwa gole. Monachijczycy zawsze są groźni, a teraz dodatkowo będą podrażnieni porażką u siebie.

A jeśli zejdziemy kilka stopni niżej, to trzeba docenić bardzo fajną pracę Jacka Paszulewicza w GKS-ie Katowice, pod którego kierunkiem – mimo porażki w ostatnim spotkaniu – ten zespół jest dziś głównym faworytem do awansu do ekstraklasy. I bardzo dobrze, bo klub z tak bogatymi tradycjami, jak nikt inny, zasługuje na powrót do elity. Wierzę, że szybko powstanie stadion na miarę takiej metropolii jak Katowice. Zespół idzie w dobrym kierunku, choć jeszcze nie gra szczególnie pięknej piłki. Pamiętajmy jednak, że ma awansować, musi więc ciułać punkty, nie zaś zachwycać stylem. Drużyny Paszulewicza grają defensywnie, ale w tak siłowych warunkach, jakie panują w polskiej 1. lidze inaczej – aby być skutecznym – raczej się nie da. Po awansie GKS-u będzie musiał poszukać innej gry, to nie ulega wątpliwości, ale będą na to pieniądze z telewizji. A i miasto powinno jeszcze się dołożyć.