Tryb „Liga Mistrzów”

Real Madryt jedną nogą jest w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. U siebie będzie bronił aż trzech goli przewagi w rewanżu z Liverpoolem.


Zdaniem brazylijskich mediów Carlo Ancelotti, szkoleniowiec Realu Madryt, znajduje się na pierwszym miejscu listy potencjalnych selekcjonerów „Canarinhos”. Przypomnijmy, że po mundialu w Katarze – Brazylia odpadła w ćwierćfinale po rzutach karnych z Chorwacją – ze stanowiska zrezygnował Tite. Już od trzech miesięcy trwają w „Kraju kawy” spekulacje o tym, kto zostanie selekcjonerem „Selecao”. Padają bardzo poważne nazwiska. Mówiono o Jose Mourinho, Thomasie Tuchelu czy powrocie do pracy z drużyną Luiza Felipe Scolariego. Niedługo do Europy ma przybyć szef brazylijskiej federacji Ednaldo Rodriguez, który najpierw uda się do Madrytu, tak twierdzą media po drugiej stronie Atlantyku, i będzie rozmawiał z Ancelottim właśnie.

Najłatwiejsze zadanie

Włoski trener jak na razie nie daje się wciągnąć w dyskusje na ten temat, choć nie jest tajemnicą, że na początku tego roku jego agent był w Brazylii i rozmawiał z szefami tamtejszej federacji. Na razie Ancelotti ma dużo ważniejsze sprawy na głowie, bo jego drużyna walczy na trzech frontach. Na krajowym podwórku nie jest łatwo. W lidze musi ścigać Barcelonę, traci do niej 9 punktów. W Pucharze Hiszpanii czeka Real rewanżowy półfinał z „Barcą”, a przypomnijmy, że „Królewscy” pierwsze spotkanie – u siebie – przegrali 0:1. Teoretycznie najłatwiejsze zadanie, jakim jest awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, czeka Real dziś. Wystarczy obronić pokaźną zaliczkę w starciu z Liverpoolem na Estadio Santiago Bernabeu. Trzy tygodnie temu w Liverpoolu Real włączył tryb pt. „Liga Mistrzów”. Takie określenie pojawiło się w mediach w odniesieniu do tego, że madrycka drużyna w lidze gra słabo, ale na międzynarodowej arenie potrafi przeistoczyć się w zespół pazerny i bezwzględny dla przeciwnika. Wprawdzie po kwadransie przegrywał na Anfield Stadium 0:2, ale wygrał 5:2 i tylko jakiś kataklizm może odebrać „Los Blancos” promocję do najlepszej ósemki.

Ancelotti jednak, jak zresztą ma w zwyczaju, przestrzega przed hurraoptymizmem. Przypomina, co wydarzyło się przed rokiem. Chodzi o rywalizację z Chelsea, również w ćwierćfinale. W pierwszym meczu Real wygrał w Londynie 3:1. W rewanżu „The Blues” odrobili straty i to z nawiązką. Na 10 minut przed końcem spotkania prowadzili 3:0 i to oni byli w półfinale. Dopiero wtedy Rodrygo dał Realowi dogrywkę, a w niej o awansie „Królewskich” przesądził Karim Benzema.

Jak w Stambule?

– Pamiętamy, co wtedy się stało. Był taki moment, że byliśmy na kolanach – wspomina szkoleniowiec Realu Madryt. – Takiego zespołu jak Liverpool, w takich rozgrywkach jak Liga Mistrzów, nie masz prawa zlekceważyć. To może cię słono kosztować – podkreśla [Carlo Ancelotti]. Włoski trener jest jednak kimś, kto ma patent na „The Reds”. W Lidze Mistrzów, jako opiekun różnych klubów, mierzył się z Liverpoolem 10 razy. 7 razy wygrał, raz zremisował, a przegrał 2 razy. Nigdy jednak różnicą trzech goli. Choć trzeba pamiętać, że jego zespół stracił niegdyś w konfrontacji z „Czerwonymi” przewagę trzech bramek, z tą różnicą, że w… jednym meczu, a chodzi o pamiętny finał LM z 2005 roku ze Stambułu.

W Liverpoolu Juergen Klopp mówił już o tym po pierwszym spotkaniu, nie wierząc, że uda się odrobić straty. Nieco innego zdania jest gracz drużyny niemieckiego szkoleniowca, [Trent Alexander-Arnold], który szuka analogii do tego, co stało się 4 lata temu. W pierwszym półfinale Liverpool przegrał z Barceloną 0:3, ale w rewanżu wygrał 4:0 i awansował do finału. Sek jednak w tym, że drugie spotkanie „The Reds” rozgrywali u siebie. – Wtedy wyszliśmy i nie mając nic do stracenia zrobiliśmy to. Teraz trzeba dokonać czegoś specjalnego w Madrycie. Nie czujemy żadnej presji. Będzie bardzo ciężko, ale jesteśmy w stanie strzelać bramki – powiedział boczny obrońca Liverpoolu. Z tym można się zgodzić, choć… nie do końca. Po wygranej 7:0 z Manchesterem United „The Reds” przegrali w lidze z broniącym się przed spadkiem Bournemouth 0:1.

1/8 finału LM

Środa, 15 marca, godz. 21.00

Real Madryt – Liverpool

Sędzia – Felix Zwayer (Niemcy)

Pierwszy mecz 5:2.


Na zdjęciu: Carlo Ancelotti być może obejmie reprezentację Brazylii. Najpierw jednak chce powalczyć z Realem Madryt o kolejne laury – szczególnie ten w Lidze Mistrzów.
Fot. pressinphoto/Pressfocus