Trzeba dać Heynenowi kredyt zaufania!

Jerzy MUCHA: – Awans naszych siatkarzy do Final Six Ligi Narodów wisiał na włosku. Wygrana za 3 punkty z Australią przypieczętowała ostatecznie promocję. Był pan zadowolony z postawy naszej drużyny?

Ryszard BOSEK: – Czy ten awans wisiał na włosku? Tak jest w sporcie, że do końca trzeba walczyć o swoje. Przykładowo, my jedziemy na finał, ale zabraknie w nim Włochów. Oni są rozczarowani, a my możemy się cieszyć z tego niewątpliwego sukcesu. Włosi, co prawda, grali odmłodzonym składem, ale to już całkiem inna sporawa. Oni grają tym, co mają, my z kolei mieliśmy znacznie większy wybór kadrowy. Włosi musieli oszczędzać najlepszych, my takiego problemu nie mieliśmy. I w tym jest przewaga naszej drużyny, która osiągnęła naprawdę dobry wynik. Awans jest naszym sukcesem, idziemy w naprawdę w dobrym kierunku. Przede wszystkim młodzi zawodnicy mogli się ograć, oni są naszą przyszłością. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.

Jak oceni pan pierwsze miesiące pracy Vitala Heynena, którego nadpobudliwość może się udzielać drużynie?

Ryszard BOSEK: – Rzeczywiście, widać wyraźnie, że Belg jest nadpobudliwy w wielu sytuajach, reaguje bardzo nerwowo na wydarzenia na parkiecie i poza nim. Młodzi zawodnicy różnie reagują na jego zachowanie, nie zawsze je rozumieją, ale muszą je akceptować. Nie mają wyjścia. Co chciałbym podkreślić, to szeroka kadra, jaką wcześniej powołał. I bardzo dobrze, że tak zrobił, albowiem lepiej jest mieć tak dużą grupę zawodników, niż tylko 7-8 chłopaków do grania. Heynen ma plan i konsekwentnie się go trzyma. Młodzi mogą się dużo nauczyć na treningach i muszą mu zaufać.

W Lidze Narodów pokazało się wielu młodych graczy, którzy występowali w mniejszym lub większym wymiarze czasowym. Który z nich podobał się panu najbardziej, przed kim widzi pan ciekawą przyszłość?

Ryszard BOSEK: – Nie chciałbym nikogo chwalić pojedynczo, najważniejszy jest cały zespół. Wszyscy chwalą Kubę Kochanowskiego i są ku temu podstawy. Są i tacy, którzy twierdzą, że Kuba wkrótce będzie najlepszym środkowym na świecie. Może tak i będzie, ale ja nie chciałbym już teraz wychwalać jego i innych chłopaków pod niebiosa. To mogłoby im tylko zaszkodzić. Oni muszą ciężko pracować, budować siebie, swoją pozycję. Poza Kochanowskim jest Kwolek, Szalpuk, Śliwka, Bednorz i oni pokazali się z dobrej strony w Lidze Narodów. Ale, jak mawia klasyk, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca…

Nie chce pan chwalić młodych graczy, więc trudno będzie zganić tych, którzy zawiedli. Sporo słów krytyki spadło na głowę Bartosza Kurka. Pan podziela te opinie?

Ryszard BOSEK: – Ja akurat nie uważam, że Bartek zagrał źle, że zawiódł. Chłopak bardzo długo nie grał, jakieś 10 miesięcy leczył kontuzję stawu skokowego. Miał problem z kostką i w takiej sytuacji nie jest łatwo wrócić. Jeżeli porównamy jego pierwsze wejścia na boisko do tych ostatnich, to oceniam go pozytywnie. To nie jest takie proste, wrócić szybko do gry po tak długiej przerwie. Jeśli chodzi o innych graczy, zwłaszcza tych starszych, to nie było kogoś, kto zawiódł. Moja ogólna ocena jeast taka, że wszyscy muszą dać więcej z siebie.

Pańskie typy na finałowy turniej Ligi Narodów w Lille? Biało-czerwoni wylądują na pudle?

Ryszard BOSEK: – W meczach eliminacyjnych pokazaliśmy się z dobrej strony, a możemy grać jeszcze lepiej. Jestem o tym przekonany. Trzeba sobie powiedzieć, że stać nas na to, by być wysoko, może nawet wylądujemy na pudle. Co do faworytów, to spory luz mają Francuzi, więc będą bardzo groźni. Mają świetnego rozgrywającego i to jest jeden z atutów trójkolorowych. Tym bardziej, że grają u siebie. Liga Narodów nie ma jednak zdecydowanego faworyta.

Pańskim zdaniem, pod wodzą Heynena idziemy w dobrym kierunku? Jest nadzieja na medal mistrzostw świata?

Ryszard BOSEK: – To wszystko dopiero się tworzy, trudno ocenić całą sytuację na początku przygotowań. Przede wszystkim trzeba dać Heynenowi kredyt zaufania, na który Belg z pewnością zasługuje. W dwa miesiące nie można stworzyć nowej drużyny, ale ja wierzę, że będzie dobrze na mistrzostwach świata. Belg wie, co robi…