Trzeci polski czteropak na mistrzostwach świata

Korespondencja własna z Lizbony

Podopieczni Klaudiusza Hirscha, którzy już w środę zapewnili sobie awans do dalszych gier z pierwszego miejsca – choć tym razem wyraźnie się oszczędzali – nie dali żadnych szans także rywalom z Afryki.

Przed spotkaniem nikt w naszej ekipie nie skrywał apetytu na wygraną, ale też tajemnicę poliszynela stanowił fakt, że polski zespół nie będzie forsował tempa i nie pokaże schematów rozegrania stałych fragmentów szykowanych już na fazę pucharową Socca World Cup – Lisbon 2018.

Te wytrenowane wcześniej warianty rzutów rożnych także nie zostały jednak rozpracowane przez Tunezyjczyków, bo pierwszy gol dla naszego zespołu padł po rzucie rożnym. Adrian Citko dośrodkował z kornera wprost na nogę Marcina Rosińskiego, a ten strzelił nie do obrony.

Polscy piłkarze po raz pierwszy w Lizbonie grali o tak późnej porze – i przy tak przyjemnej temperaturze – ale zgodnie z założeniami nie forsowali tempa. Tylko z tego powodu na drugie trafienie kibice czekali na początek drugiej połowy. Tym razem w roli asystenta wystąpił Wojciech Springer, zaś egzekutorem był ponownie Rosiński. Kolejne bramkowe akcje grających już na dużym luzie Polaków były równie efektowne. Najpierw strzałem z dystansu popisał się Mariusz Milewski, zaś uderzenie Mateusza Glińskiego także było – jak oceniły trybuny – palce lizać. Rozbici rywale nie byli w stanie wykorzystać nawet rzutu karnego.

Dopiero przy stanie 4:0 – po tyle samo goli biało-czerwoni wbili Słowenii i Omanowi – na boisku pojawił się podstawowy w najtrudniejszym grupowym spotkaniu – z Omanem – bramkarz, Mateusz Łysik. To, jak na golkipera przystało, gość o interesującej osobowości:

– Kiedy trener Robert Podoliński prowadził Podbeskidzie, miałem stamtąd ofertę, na początku tego roku też było kilka telefonów, ale ostatecznie trafiłem do Mazovii Mińsk Mazowiecki. Dlatego nie ukrywam, że wiele sobie obiecuję po turnieju w Portugalii. Jest szansa, że wypali projekt z zespołem futsalowym działającym w strukturach Legii Warszawa, ale marzeń o grze w dużej piłce na dużym boisku także jeszcze nie porzuciłem – powiedział „Sportowi” Łysik.

– A gdybym po pierwszym meczu na konferencji prasowej dostał pytanie, co sądzę o drugim bramkarzu – choć de facto w meczu ze Słowenią to ja nim byłem, odpowiedziałbym z lekkim przymrużeniem oka, że nieprzypadkowo znalazłem się przed dziennikarzami. Bo na takie spotkania przychodzą jedynie najlepsi. A nie kozaka nikt by nie zaprosił.

W wyjściowym składzie reprezentacji Polski zagrali: Jendruczyk – Citko, Lisowski, Milewski, Rosiński, Chorąży, zaś na zmiany weszli: Łysik – Grzywa, Golatowski, Elsner, Gliński, Mnochy, Dębicki, Springer. Jutro tuż po południu biało-czerwoni zmierzą się w spotkaniu 1/8 finału z Chorwacją.

 

„SPORT” JEST PARTNEREM MEDIALNYM REPREZENTACJI POLSKI W PIŁCE SZEŚCIOOSOBOWEJ