Trzecia z rzędu wygrana GKS-u Katowice!

Pierwsze spotkanie pomiędzy GKS-em Katowice i MKS-em Będzin było „tasiemcem” i zakończyło się wygraną 3:2. Historia powtórzyła się w rewanżu i znów katowiczanie potrzebowali tie breaka, by udowodnić swoją wyższość. To była trzecia wygrana katowiczan z rzędu i w najbliższej perspektywie wyjazd do Bełchatowa, gdzie będzie bezpośrednia walka o miejsce w czołowej „6”.

Goście nie zamierzali oddawać pola gospodarzom i stąd też od pierwszej piłki rozgorzała o każdy punkt. Podopieczni trenera Piotra Gruszki, co najwyżej, mogli sobie wypracować 2,3 „oczka” przewagi, ale straty były szybko odrabiane. W końcowych fragmentach cenne punkty atakami zdobyli Karol Butryn oraz Tomas Rousseaux i było 21:19. Chwilę potem goście posłali piłkę w aut, z kolei Rafał Sobański i Bartłomiej popisali silnymi atakami. Wydawało, że wygranie tej partii wprowadzi większy ład i porządek.

A tymczasem skutki były zupełnie inne. Goście od remisu 9:9 przejęli inicjatywę i zyskali wysoką przewagę. Była ona wynikiem przede wszystkim błędów siatkarze GKS-u, którzy raz po raz posyłali piłkę aut. W drugiej części tej odsłony pojawił się rozgrywający Maciej Fijałek oraz atakujący Bartosz Krzysiek. Owszem, gospodarze zdobyli kilka cennych punktów, ale strat – rzecz jasna – już nie dało się odrobić.

Przy remisie w setach kolejny jest dla obu zespołów niesłychanie ważny. Siatkarze GKS-u doskonale zdawali sobie z tego sprawę i przystąpili do niego mocno zmobilizowani. I rolę się odwróciły. Gospodarze szybko zbudowali wysoką przewagę i szybko zmierzali do szybkiego końca. Przy stanie 19:10 siatkarze z Będzina zdobyli 3 pkt z rzędu i trener Gruszka na wszelki wypadek poprosił o czas, by zawodnicy nieco ochłonęli. Poskutkowało, bo szybko zdobywali potrzebne punkty i na dodatek goście sporo piłek z zagrywki posyłali w aut.

Jedni i drudzy mieli się prawo czuć jak w ekskluzywnym parku rozrywki z wieloma najwyższej jakości karuzelami. W III secie goście zostali zmiażdżeni przez gospodarzy. A tymczasem w kolejnej odsłonie role znów się odwróciły. Siatkarze z Będzina zagrali agresywnie w polu zagrywki i mieli ułatwione zadanie w ataku. W pełni zasłużenie doprowadzili do tie-breaka. Jednak w tej decydującej odsłonie gospodarze ponownie wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i szybko pozbawili złudzeń rywali. – Z takimi rywalami, niemającymi nic do stracenia gra się najgorzej. Sami jednak sobie zgotowaliśmy ten los i najważniejsze, że wygraliśmy w tie-breaku. Gdyby tak się nie stało to byłby poważny ambaras – skomentował wydarzenia na boisku rozgrywający GKS-u Katowice, Marcin Komenda.

GKS Katowice – MKS Będzin 3:2 (25:20, 18:25, 25:15, 19:25, 15:6)

KATOWICE: Komenda (1), Rousseaux (19), Krulicki (7), Butryn (12), Sobański (18), Kohut (8), Mariański (libero) oraz Woch, Krzysiek (8), Fijałek, Sobala (1). Trener Piotr GRUSZKA.

BĘDZIN: Tichaczek (1), Langlois (16), Ratajczak (6), Faryna (23), Buchowski (17), Grzechnik (1), Potera (libero) oraz Peszko (2), Gregorowicz (libero), Kowalski, Fornal (1). Trener Emil SIEWIOREK.

Sędziowali: Wojciech Maroszek (Żory) i Marek Budzik (Rybnik). Widzów 600.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:13, 20:18, 25:20.

II: 9:10, 10:15, 13:20, 18:25.

III: 10:4, 15:6, 20:13, 25:15.

IV: 4:10, 9:15, 17:20, 19:25.

V: 5:2, 10:4, 15:6.

Bohater – Rafał SOBAŃSKI.