Trzeciak: Zmiany są nieuniknione

Bogdan NATHER: Pracuje pan z piłkarzami ROW-u Rybnik równy miesiąc. Ten czas wystarczył, by poznał pan drużynę i poszczególnych zawodników na wylot?

Jacek TRZECIAK: – Byłbym niepoważny, gdybym powiedział, że po miesiącu pracy znam drużynę od podszewki. Jednak z każdym dniem moja wiedza na temat zespołu i piłkarzy jest większa, a dogłębną wiedzę na ich temat powinienem zdobyć podczas zgrupowania w Kamieniu.

Teraz rozpocznie się „inwentaryzacja”. Ilu nowych zawodników pan potrzebuje, by zespół został wzmocniony?

Jacek TRZECIAK: – Na ten moment myślę o zaangażowaniu trzech, może czterech nowych piłkarzy. Pierwsze ruchy w tym względzie zostały już zrobione, oczywiście po konsultacji z prezesem klubu. Ciągle jesteśmy „pod telefonem”, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna.

Fot. Dominik Gajda/400mm

To niepopularne decyzje, ale jeżeli chcecie zatrudnić nowych piłkarzy, to musicie zrobić im miejsce w kadrze, czyli kogoś zwolnić. Przedstawił pan prezesowi klubu Henrykowi Frystackiemu listę zawodników, z którymi nie wiąże pan nadziei i nie widzi szans, by grali wiosną?

Jacek TRZECIAK: – Tak jak wytypowałem zawodników, których chcemy pozyskać, tak mam też listę piłkarzy, którzy mają nikłe szanse, by zagrać u mnie wiosną. To są jednak trudne i skomplikowane sprawy, bo nikogo nie zamierzam „wyrzucać” na siłę. Dużo zależy od kwestii finansowych, bo nie mamy nieograniczonego budżetu, więc chcąc zaangażować nowych ludzi, musimy zejść z kosztów, rezygnując z kilku innych. Nie ukrywam, że z kilkoma zawodnikami już przeprowadziliśmy rozmowy na ten temat.

Ktoś zgłosił się, że chce zostać wypożyczony, bo grał tyle, co kot napłakał? A może ktoś chce definitywnie odejść do innego klubu, bo nie widzi dla siebie szansy regularnej gry?

Jacek TRZECIAK: – Na razie nikt taki „odważny” się nie znalazł.

Nie sądzę, by wśród potencjalnych nowych nabytków byli zawodnicy doświadczeni, z „nazwiskami”, których koszty utrzymania relatywnie są wysokie. Znalazł pan młodych, gniewnych i ambitnych, którzy zagwarantują satysfakcjonujący pana poziom?

Jacek TRZECIAK: – Trafił pan w sedno. Skupiamy się na młodych piłkarzach z terenu, najlepiej z okręgu rybnickiego. Odpadają wtedy koszty wynajmu dla nich mieszkań lub koszty pokrycia dalekich dojazdów. Są zawodnicy w niższych ligach, którzy zasługują na to, by dostać szansę gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Przecież 70 procent kadry olimpijskiej stanowią zawodnicy, którzy wywodzą się z małych klubów lub wręcz wiejskich.

Liczba straconych bramek pokazuje niedwuznacznie, że jesienią w ROW-ie kulała gra defensywna, nie tylko obrońców. Znalazł pan sposób, by temu zaradzić i poprawić ten element?

Jacek TRZECIAK: – Trafne spostrzeżenie, gra obronna całego zespołu rzeczywiście była niezadowalająca. Dlatego po moim przyjściu do klubu lwia część treningów była poświęcona poprawie gry defensywnej. Nie było to proste, ze względu na zmianę systemu gry, a ponadto kontuzje dopadły kilku zawodników na tej pozycji. W meczu z Górnikiem Łęczna musiałem na przykład na lewej obronie wystawić piłkarza prawonożnego. Mam nadzieję, że w przyszłym roku do pełni sił wrócą Dawid Bober i Michał Bojdys, będzie zatem większa rywalizacja. A ona powoduje z reguły wzrost umiejętności poszczególnych piłkarzy i wzrasta poziom koncentracji u zawodników, co jest niesłychanie ważne.

To wręcz niewiarygodne, ale w rozgrywkach ligowych tylko jeden gol trafił na konto nominalnego napastnika! Pozyskanie bramkostrzelnego piłkarza to pański priorytet w zimowym okienku transferowym?

Jacek TRZECIAK: – Wychodzę z założenia, że suma pecha i szczęścia zawsze wychodzi na zero, więc w rundzie wiosennej liczę na to, że nasi napastnicy przełamią się i zaczną regularnie strzelać bramki. Przemek Brychlik i Piotrek Okuniewicz dostaną szansę rehabilitacji. Czy kupimy zimą napastnika? Uchylam pytanie.

Czy zimą będą korekty w pańskim sztabie szkoleniowym?

Jacek TRZECIAK: – Decyzję w tej sprawie na razie odłożyliśmy, ale jest taka opcja.

Wiosną będzie nadal grał pan w Naprzodzie Borucin? Sprawdziłem – średnio przebywał pan na boisku 75 minut. Szacunek.

Jacek TRZECIAK: – Ale w dwóch meczach nie zagrałem z powodu kontuzji (śmiech). Od początku mówiłem, że to poważna zabawa, ale tylko zabawa. Ponieważ stadion Naprzodu oddalony jest od mojego stałego miejsca zamieszkania 5 kilometrów, początkowo – dla poprawy kondycji – pokonywałem ten dystans biegiem. Jak będzie wiosną? Priorytetem jest ROW Rybnik i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jeżeli nasze treningi i mecze nie będą kolidowały z zajęciami Naprzodu, to mogę jeszcze pograć. W Borucinie trenowaliśmy trzy razy w tygodniu wyłącznie wieczorami, a mecze u siebie zawsze graliśmy w niedzielę…

 

Na zdjęciu: Trener Jacek Trzeciak cały czas uważnie obserwuje „swoich” zawodników, by wydobyć z nich wszystko, co najlepsze.