Trzy punkty Ruchu w Zielonej Górze. „Super-Mario” nie zwalnia!

„Niebiescy”na mecz do Zielonej Góry ruszyli już w piątek po południu. To był ich jedyny dwudniowy wyjazd w tym sezonie, wyjazd w sobotę na spotkanie rozpoczynające się już o 13:00 nie wchodził w grę. W drogę powrotną mogli udać się w wyśmienitych nastrojach. Ruch odniósł pewne, zasłużone zwycięstwo nad beniaminkiem, zainkasował pełną pulę po raz trzeci z rzędu i umocnił się w czołówce trzecioligowej tabeli.

Kiedyś idolem kibiców Ruchu był „Super-Mario”, czyli Mariusz Śrutwa. W historycznie (historycznie złym) dla klubu trzecioligowym okresie też mają swojego „Super-Mario”. Jest nim Mariusz Idzik, który w tym sezonie – wliczając wszystkie rozgrywki – ma już na koncie 13 goli. W lidze – 10, dzięki czemu zrównał się z liderem klasyfikacji snajperów Wojciechem Canibołem z Pniówka Pawłowice. Idzik w Zielonej Górze wpisał się na listę strzelców dwukrotnie. Uczynił to w odstępie kilkudziesięciu sekund – między 59. a 61. minutą. Te trafienia ustawiły mecz, który dla chorzowian długo nie układał się tak, jakby tego oczekiwali.

Po prestiżowych derbowych zwycięstwach z ROW-em Rybnik i Polonią Bytom, które rozgrywane były przy kilkutysięcznej publiczności, tym razem „Niebieskim” przyszło wystąpić w typowo trzecioligowym anturażu – raczej na boisku niż stadionie. W stolicy lubuskiego mogli liczyć na wsparcie około 150 kibiców z Chorzowa, ale otoczki i tak nie sposób było porównać do tej sprzed tygodnia. Dwa inne światy. To przekładało się też na murawę. Trener Łukasz Bereta wystawił skład zbliżony do tego, który pokonał Polonię. W bramce znów stanął 17-letni Tomasz Nowak, do środka pola po pauzie za kartki wrócił co prawda Tomasz Foszmańczyk, ale na ławce rezerwowych kolejny raz zasiadł Tomasz Podgórski. Pierwsza połowa była dość wyrównana, ale już wtedy „Niebiescy” powinni prowadzić. Dobrą okazję zmarnował Idzik po podaniu Jakuba Nowaka.

Po przerwie najmniej szczelna defensywa w trzeciej lidze (32 stracone gole) wreszcie została skruszona. Zaczęło się jednak od szansy gospodarzy, w których szeregach grają znani z wyższych szczebli zawodnicy, jak Wojciech Fabisiak, Wojciech Okińczyc czy kapitan Łukasz Garguła. Już 30 sekund po przerwie sporo czasu w polu karnym Ruchu miał Damian Stachurski, w ostatniej chwili ofiarnie zablokował go Marcin Kowalski. Potem dwa dośrodkowania wykończył Idzik i chorzowianie najpierw wykonali kołyskę dla Nataszy, urodzonej w czwartek córki trenera Jakuba Brzozowskiego, a potem mogli kontrolować grę. Mieli kolejne okazje. W samej końcówce dali o sobie znać zmiennicy. Po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Podgórskim czerwoną kartkę ujrzał Jakub Budziński (na boisku spędził… 3 minuty), a potem (podawał Podgórski) wynik ładnym, technicznym strzałem lewą nogą ustalił wychowanek Mateusz Winciersz.

Ruch do lidera, Śląska II Wrocław, traci 6 punktów, ale w zanadrzu jest fakt, że 2 „oczka” chorzowianom może jeszcze zwrócić komisja licencyjna. Za tydzień na Cichą zawita… właśnie Śląsk. Jeśli „Niebiescy” chcą włączyć się do walki o najwyższe cele – a patrząc na ich sportową dyspozycję nie widać powodów, by takiej chęci nie było – powinni nadać temu meczowi absolutnie priorytetową rangę.

Lechia Zielona Góra – Ruch Chorzów 0:3 (0:2)

0:1 – Idzik, 59 min (głową)
0:2 – Idzik, 61 min 
0:3 – Winciersz, 90+2 min

Sędziował Hubert Sarżyński (Wrocław). Widzów 500.

LECHIA: Fabisiak – Boksiński (85. Tomaszewski), Ostrowski, Babij, Górski – Stachurski (71. Budziński), Garguła – Kobusiński, Okińczyc (70. Małecki), Górski – Konieczny (46. Czarnecki).
Trener Andrzej SAWICKI.

RUCH: T. Nowak – Lechowicz, Kasolik, Kulejewski, Kowalski – Sikora (60. Podgórski), Duchowski (90+1. Dąbrowski) – Paszek (87. Rudek), Foszmańczyk, J. Nowak (71. Winciersz) – Idzik. Trener Łukasz BERETA.

Żółte kartki: Boksiński, Garguła – Lechowicz, czerwona Budziński (89, faul ratunkowy).