Trzy skalpy snajpera. Pora na następny!

W przedostatniej kolejce poprzedniego sezonu sosnowiczanie wygrali 1:0 z Ruchem Chorzów przy Cichej i zapewnili sobie upragniony awans do ekstraklasy. Złotą bramkę zdobył Alexander Christovao. Od tamtej pory do siatki rywala nie trafił, ale wciąż pozostaje ważną postacią ekipy z Kresowej…

Egzekucja i podpis

Im bliżej poniedziałkowego starcia z Wisłą Kraków, tym częściej w Sosnowcu przypominane jest lipcowe popołudnie z ubiegłego roku. W jednym z ostatnich sparingów przed startem sezonu Zagłębie rozgromiło wówczas Wisłę Kraków 4:1. Rywale przyjechali na Stadion Ludowy w najsilniejszym składzie – z Carlitosem, Brożkiem, Głowackim, Małeckim i Boguskim. W drugiej połowie Christovao potrzebował ledwie dziewięciu minut, by na listę strzelców wpisać się dwukrotnie. Dwanaście dni później podpisał przy Kresowej dwuletni kontrakt.

Po zwycięstwie nad Miedzią Legnica sprzed czterech dni wyobraźnia kibiców Zagłębia została mocno pobudzona. Nie brakuje wśród nich wiary, że po serii ośmiu ligowych potyczek bez triumfu teraz pora na passę punktową. Jednym z tych, którzy mają o to zadbać, jest właśnie Christovao – głodny gry i głodny bramek…

Pozycja optymalna

W meczu z „Miedzianką” 25-letni snajper rodem z Angoli zagrał na dwóch pozycjach. Rozpoczął jako skrzydłowy, ale już pół godziny później zastąpił w ataku kontuzjowanego Vamarę Sanogo. Stwarzał zagrożenie pod obiema bramkami. Najpierw sprokurował rzut karny dla legniczan, ale potem napsuł im sporo krwi jako napastnik.

– Kiedy Alex przychodził do nas w tamtym roku, był brany pod uwagę do gry wyłącznie w napadzie – przypomina dyrektor sportowy Zagłębia, Robert Stanek. – Oglądałem go w roli egzekutora jeszcze w lidze serbskiej i zrobił na mnie duże wrażenie. Dlatego trafił do nas. Moim zdaniem optymalny dla niego plac to pozycja numer „9”. Potrafi utrzymać się przy piłce, świetnie gra tyłem do bramki, ma dobre uderzenie, a do tego notuje dużo odbiorów w szeregach obronnych rywala. Ostateczna decyzja co do jego ustawienia należy oczywiście do sztabu szkoleniowego.

Gościnnie też „ukłuł”

Wiele zależy w tej kwestii od stanu zdrowia wspomnianego Sanogo. Francuz nie był w stanie kontynuować spotkania z Miedzią, gdy po starciu z Tomislavem Bożiciem ucierpiał jego staw skokowy. Prognozy lekarzy są jednak dobre. Wydaje się, że w poniedziałek „Sani” będzie gotów do gry. – Jak mi pokazał, jaką ma „spuchniętą” kostkę, to od razu chciałem mu pokazać swoje – śmieje się prezes klubu, [Marcin Jaroszewski]. – Powiedziałem mu, że ja mam tak „spuchnięte” obie od chodzenia. Myślę, że w najbliższym meczu zobaczymy go w ataku od pierwszej minuty.

Mimo to na swoją kolejną szansę liczy Christovao. Gdyby ktoś zapytał go o dodatkowy argument przemawiający na jego korzyść, mógłby przypomnieć radosny incydent z jesieni ubiegłego roku. Przez moment przebywał wówczas na testach w Puszczy Niepołomice. Zagrał w sparingu i strzelił nawet gola. Tak się składa, że znów Wiśle Kraków…

 

Na zdjęciu: Alexander Christovao bramkarza Wisły Kraków pokonywał już trzykrotnie. Czas na pierwsze trafienie w meczu o stawkę…