Turecki dzienniczek Jorge: Mój pierwszy raz

Nie ma co ukrywać, że nie mamy na co narzekać. Gdy wszedłem na stołówkę, to nie wiedziałem gdzie spojrzeć i czego skosztować. Oczywiście nie mogę jeść wszystkiego, trzeba się pilnować. Co do samych obozów, to grając w hiszpańskich klubach nigdy nie byłem w Turcji. Powiem więcej, z jednym wyjątkiem, nie jeździłem nawet na specjalne obozy przygotowawcze. Jedyny raz miał miejsce z zespołem Alcorcon, gdy lecieliśmy do Belgii na zgrupowanie. Rozumiem jednak dlaczego m.in. polskie kluby są zmuszone do szukania lepszych miejsc do treningów zimą. Właśnie mróź i śnieg są rzeczami, które utrudniają i uprzykrzają treningi. Dlatego choć w Antalyi niemalże cały poniedziałek padał ulewny deszcz, było to i tak lepsze od pogody w Polsce.

W Kamieniu każdego dnia jedne zajęcia mieliśmy na boisku, drugie na siłowni lub hali. Tutaj pierwszy dzień wyglądał podobnie, choć tak naprawdę trenerzy wprowadzają nas w rytm po podróży. Przed południem trenowaliśmy na boisku i choć byłem kompletnie przemoczony, to jednak ćwiczyło się bardzo dobrze na świetnie przygotowanej murawie. Po południu w grupach odbyliśmy zajęcia na siłowni, gdzie wzmacnialiśmy poszczególne partie mięśni. Wtorek zapowiada się podobnie, ale ja nie mogę doczekać się środy, bo wtedy gramy pierwszy sparing w Turcji.