Turecki dzienniczek Jorge. Zaczynam tęsknić za Gliwicami

To nowość na tym obozie i przypomniało mi to codzienne treningi w mojej Hiszpanii. Nie wiem jak długo taka pogoda się utrzyma, bo słyszałem, że we wtorek znów ma być pochmurno. No trudno, jesteśmy już do tego przyzwyczajeni. Odbyliśmy dwa treningi, jeden był bardziej rozciągający, rozruchowy a drugi bardziej taktyczny. Sztab zaplanował wszystko tak, żeby obciążenia były odpowiednio dobrane, bo we wtorek gramy kolejny sparing, tym razem z bułgarskim Botew Płowdiw. Tym razem gramy trochę wcześniej niż zwykle, bo o godzinie 13 czasu polskiego. Tak jak zwykle rano czeka nas rozruch.

Za nami już połowa obozu w Turcji, pomimo zmiennej pogody myślę, że wykonaliśmy kawał solidnej pracy i nasza forma rośnie. Czas szybko leci na obozie – trening, odpoczynek, trening i tak płyną dni, ale już trochę tęsknię za Gliwicami. Podczas zgrupowania główna różnica jest taka, że po zajęciach nie wracasz do domu, gdzie są twoi bliscy i nie możecie razem wyjść na zakupy czy na spacer. Wiemy jednak po co to robimy i jaki jest nasz cel. Powoli też coraz więcej myślimy o pierwszym ligowym meczu z Cracovią. Liczę, że we wtorek w końcu wygramy mecz w Turcji, bo dwukrotnie byliśmy tego bliscy.