Turniej Czterech Skoczni: Czy Kamil Stoch zostanie legendą?

Turniej Czterech Skoczni rozgrywany jest od 1953 roku. Dwie ostatnie edycje upłynęły pod znakiem polskiej dominacji. Obie wygrał Kamil Stoch, a w sezonie 2016/17 drugi był Piotr Żyła. Również w nadchodzącej obaj zaliczają się do grona ścisłych faworytów. Przez dwa sezony pracy trenera Stefana Horngachera Polacy w Turnieju Czterech Skoczni odnieśli większe sukcesy niż w całej wcześniejszej historii. Przed 2016 rokiem tylko Adamowi Małyszowi udało się stanąć na podium TCS – w sezonie 2000/01 był najlepszy, a 2002/03 trzeci.

 

Dorównali Austrii

Niesamowitym osiągnięciem był dublet Stocha i Żyły. Od 1990 roku takim wyczynem może się pochwalić jeszcze tylko Austria. Wówczas wydawało się, że na ponowny sukces tego kalibru będzie trzeba czekać dziesięciolecia. Tymczasem rok później biało-czerwoni znów zdominowali rywalizację na obiektach w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku oraz Bischofshofen. W głównej roli wystąpił Stoch. Został drugim po Niemcu Svenie Hannawaldzie skoczkiem, który wygrał wszystkie cztery konkursy w jednej edycji.

Teraz prognozowanie, że dwóch Polaków znajdzie się na podium zbliżającej się edycji nie jest przesadnie optymistyczne. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Żyła zajmuje drugie, a Stoch trzecie miejsce.

– Kamil jest teraz mocniejszy niż rok temu o tej samej porze. Nie odczuwa presji, bo wygrywał już dwukrotnie. Piotrek natomiast w swoje skoki zaczął wkładać więcej emocji. Mamy dwóch skoczków zdolnych walczyć o zwycięstwo – powiedział cytowany przez agencję dpa Stefan Horngacher.

Credit: Rafal Oleksiewicz / PressFocus

 

Wyzwania dla Stocha

Austriacki szkoleniowiec środowe mistrzostwa Polski w Zakopanem, w których triumfował Stoch, oglądał ze swojego domu w Schwarzwaldzie. Trzykrotny mistrz olimpijski lubi powtarzać w wywiadach, że rywalizując nie myśli o trofeach. Dąży w skokach do perfekcji, bo po prostu czerpie z tego mnóstwo radości.

Nie da się jednak ukryć, że kolejnym świetnym startem w TCS Stoch znów może dokonać rzeczy niezwykłych. Jeśli wygra na inaugurację w Oberstdorfie zostanie pierwszym skoczkiem, który wygrał sześć konkursów TCS z rzędu. Triumfując w całej imprezie zostanie drugim, który dokonał tej sztuki w trzech kolejnych edycjach. Na razie może się tym pochwalić tylko Norweg Bjoern Wirkola (1967-69).

 

Faworyt z Japonii

Największe szanse na końcowe zwycięstwo daje się jednak Ryoyu Kobayashiemu. Zaledwie 22-letni Japończyk wygrał w tym sezonie cztery konkursy PŚ i jest zdecydowanym liderem cyklu. Jedyne, co przemawia na jego niekorzyść, to brak doświadczenia. Przed tym sezonem nie miał na koncie żadnego zwycięstwa i nie wiadomo, jak sobie poradzi z presją faworyta. Jedenastokrotnie Turniej Czterech Skoczni wygrywał zawodnik, który przystępował do tej imprezy jako lider PŚ. Po cztery razy byli to skoczkowie z drugiego i trzeciego miejsca. Pięciokrotnie był nim czwarty zawodnik. Właśnie tę pozycję zajmował Stoch przed dwoma ostatnimi edycjami.

Na przedłużenie serii „szczęśliwej czwórki” liczą Niemcy, bo teraz sklasyfikowany na tej lokacie jest Karl Geiger. 25-latek dobrą formę zasygnalizował 15 grudnia wygrywając zawody w Engelbergu. W czołowej dziesiątce jest jeszcze dwóch Niemców – szósty Stephan Leyhe i dziewiąty Andreas Wellinger.

Wciąż w odwrocie są natomiast Austriacy. Reprezentanci tego kraju wygrywali Turniej Czterech Skoczni nieprzerwanie w latach 2009-15, ale w poważnym kryzysie są już drugi sezon. Jedyne, na co pozostaje im liczyć, to nagły powrót do wysokiej formy Stefana Krafta. Z Norwegów dobrze spisuje się Daniel Andre Tande. Reszta na razie nie przypomina skoczków z poprzedniego sezonu, którzy wspólnie z olbrzymią przewagą wygrali Puchar Narodów.

 

Biało-czerwona eskadra

Polskę w TCS reprezentować będzie siedmiu zawodników. Oprócz Stocha i Żyły, będą to Dawid Kubacki, Stefan Hula, Maciej Kot, Jakub Wolny i Aleksander Zniszczoł. Polskim akcentem będzie także obecność właściciela marki odzieży sportowej 4F w gronie sponsorów głównych. Logo 4F pojawi się m.in. na strojach skoczków podczas finałowych zmagań w Bischofshofen.

Od sezonu 1979/80 Turniej Czterech Skoczni, określany mianem narciarskiego Wielkiego Szlema czy odpowiednika kolarskiego Tour de France, zaliczany jest do klasyfikacji PŚ. Pierwszym polskim zwycięzcą w 2001 roku został Adam Małysz. Na kolejny taki sukces trzeba był czekać 16 lat, do wspomnianego już triumfu Stocha.

21 lat temu nastąpiła zmiana zasad rozgrywania konkursów. Wprowadzono system KO polegający na tym, że na podstawie wyników kwalifikacji tworzonych jest 25 par (według klucza: 1. z 50., 2. z 49., itd.) pierwszej serii punktowanej. Do finału awansuje każdy zwycięzca pary oraz pięciu szczęśliwych przegranych, czyli zawodników z najwyższymi notami spośród pokonanych w parach.

 
Fot. PressFocus