Turniej Czterech Skoczni. Trudne dni faworytów

 

Przed rozpoczęciem 68. edycji Turnieju Czterech Skoczni wskazywano na kilku skoczków, jako największych faworytów do wygrania tego prestiżowego cyklu. Najczęściej wymieniano nazwiska Ryoyu Kobayashiego, Karla Geigera, Stefana Krafta, i Kamila Stocha.

Na półmetku już wiadomo, że dwaj ostatni mogą raczej zapomnieć o końcowym triumfie i zdobyciu Złotego Orła. A do Japończyka i Niemca dołączył niespodziewanie Dawid Kubacki. Ktoś się żachnie, dlaczego niespodziewanie, przecież to mistrz świata, który świetnie skakał w poprzednim sezonie. Zgoda, ale początek tego nie był zachwycający w jego wykonaniu i nawet Kazimierz Długopolski, ceniony trener i ekspert, nie dawał mu większych szans na odegranie znaczącej roli. Po dwóch trzecich miejscach Kubackiego swoją ocenę skomentował krótko: cieszę się, że się myliłem…

Kubacki, trzeci w klasyfikacji generalnej TCS, skromnie i rzeczowo ocenił swój dotychczasowy dorobek i szansę na końcowy sukces. – Nie skupiam się na rywalach. Chcę wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Nie mam wpływu na to, co zrobią inni. Staram się też nie zwracać zbytniej uwagi na klasyfikację generalną turnieju. Dla mnie najistotniejsze jest to, co pokażę w pozostałych konkursach. Koncentrując się na swoich zadaniach mogę otworzyć sobie drogę do szczęśliwego zakończenia niemiecko-austriackich zmagań – powiedział dla skijumping.pl.

Dziś kwalifikacje, a jutro trzeci konkurs w Innsbrucku. To miejsce nie kojarzy się Kubackiemu zbyt dobrze, bo w poprzednim sezonie po dwóch pierwszych konkursach miał szansę na wysoką lokatę, nawet na podium, ale właśnie na Bergisel zmarnował na to szansę. Był dopiero 18. i choć w ostatnim konkursie w Bischofshofen był drugi, to zajął ostatecznie czwarte miejsce. Wygrał Ryoyu Kobayashi, a kolejne miejsca zajęli Niemcy Markus Eisenbichler i Stephan Leyhe.

Najważniejsze, że synoptycy zapowiadają na sobotę, w dniu konkursu w miarę dobre warunki pogodowe – ma nie być silnego i zmiennego wiatru, choć może przeszkadzać deszcz. Po konkursie w Innsbrucku być może łatwiej będzie na wskazanie największego faworyta do zdobycia Złotego Orła i premii w wysokości 20 tysięcy franków szwajcarskich. Aczkolwiek przebieg dotychczasowych konkursów pokazuje, że wiele może się zdarzyć i faworytów czekają trudne dni.

A skoro o pieniądzach mowa, to Dawid Kubacki trzecimi miejscami w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen pokaźnie zasilił swoje konto i pod względem zarobków goni… Kamila Stocha. W tym sezonie zarobił już 38 200 franków, około 148 980 złotych, co daje mu szóstą lokatę pośród wszystkich skoczków. Tuż przed nim jest Stoch, z kwotą 41 900 franków (164 410 złotych). Najbogatsi – jak na razie – są Stefan Kraft 67 900 franków (prawie 265 000 zł), Ryoyu Kobayashi (247 650 zł) i Karl Geiger (228 150 zł).

Na zdjęciu: Dawid Kubacki liczy na kolejne podium, tym razem w Innsbrucku.

Czas na Austrię

Innsbruck
Piątek (3.01.) 14.00 kwalifikacje
Sobota (4.01.) 14.00 pierwsza seria

Bischofshofen
Niedziela (5.01.) 16.30 Kwalifikacje
Poniedziałek (6.01.) 17.15 pierwsza seria