Tuszyński nie chce być rezerwowym

We wcześniejszych spotkaniach Patryk Tuszyński, jak to się mówi, „miał momenty”. Pierwsze, małe, przełamanie miało miejsce w Pucharze Polski, gdzie pozyskany z Zagłębia Lubin snajper strzelił dwa gole Pogoni Siedlce. W ostatnim ligowym meczu z Jagiellonią „Tuszek” dał dobrą zmianę i wypracował gola na 3:1, za co otrzymał pochwałę od trenera Waldemara Fornalika.

– Patryk miał trudny początek, bo nie wszystko mu wychodziło tak, jak by sobie tego życzył, ale ta akcja bramkowa to było coś znakomitego. Minął zawodników, dograł świetną piłkę do Jorge i strzeliliśmy bardzo ważnego gola – przyznał w piątek szkoleniowiec mistrzów Polski.

– Od samego początku widziałem, że Jorge biegnie i mamy sytuację dwa na jeden z obrońcą. Chciałem mu tę piłkę dograć, bo wiedziałem, że będzie w dogodniejszej sytuacji, by strzelić – opisuje bramkę Tuszyński.

– Nie było to łatwe spotkanie. Po pierwszej udanej połowie mogło się wydawać, że spotkanie nam się ułożyło i zdobędziemy trzy punkty. Jagiellonia to jest dobry zespół, ma klasowych zawodników i dużo jakości. Może miała nieco słabszy dzień, ale i tak trzeba się było napracować, żeby odnieść zwycięstwo – podsumował.

Skarcił kibica

To, że 30-latek jest napastnikiem z charakterem, pokazał… tuż po tym golu na 3:1. Piłkarz Piasta nie ruszył od razu cieszyć się z kolegami, tylko wykonał gest w kierunku jednego z fanów. O co poszło?

– Kilka chwil wcześniej usłyszałem coś od jednego z kibiców i ten gest był w jego kierunku, bo akurat wiedziałem, który kibic to był. Po meczu wszystko sobie jednak wyjaśniliśmy i temat zamknięty – wyznał Tuszyński, u którego z jednej strony narasta sportowa złość, ale z drugiej jest on przekonany, że zacznie strzelać gole dla Piasta w ekstraklasie.

– Czekam na bramkę, a każdym wejściem staram się udowodnić trenerowi, że zasługuję na grę od początku. Rozumiem też, jaka jest sytuacja, Piotrek Parzyszek zasłużył sobie poprzednim sezonem, a również teraz jest w dobrej dyspozycji i gra bardzo dobrze. Jednak nie przyszedłem tutaj po to, żeby siedzieć na ławce, staram się naciskać na tyle, ile mogę. Spokojnie, jestem cierpliwy i po prostu czekam na szansę – zapewnia.

Rywalizacja jest spora

Na razie hierarchia wśród gliwickich napastników jest jasna i klarowna. Piotr Parzyszek zaczyna od początku, po 60 minucie nadchodzi czas Tuszyńskiego, a jakby co, to w obwodzie jest młody Dominik Steczyk.

– Czy rywalizacja w ataku nas napędza? Powiem więcej, mecze w pucharze pokazały, że mamy szeroką kadrę i rywalizacja jest na wielu pozycjach. Na przykład Jakub Holubek jest wysokiej klasy zawodnikiem, na ten moment nie łapie się do kadry, choć z powodzeniem mógłby grać na lewej obronie, ale może grać tylko jedenastu zawodników. To jest pozytywne, że jest taka rywalizacja. Nawet jak prowadzimy takie małe gierki wewnętrzne podczas treningów, to nie widać różnic, więc to pokazuje, że jesteśmy mocni – stwierdza wychowanek klubu Marcinki Kępno, który już był blisko gola w derbach z Górnikiem. Wtedy jego atomowe uderzenie z dystansu obronił Martin Chudy. 

– Szkoda tamtej sytuacji, bo to byłby chyba mój gol życia – uśmiecha się Tuszyński, który jednak nie traktuje przerwy ligowej, jako decydującego momentu na wywalczenie sobie miejsca w składzie Piasta.

– Myślę, że to nie ma większego znaczenia czy to przerwa na kadrę, czy nie. Ja chciałbym grać jak najczęściej, fizycznie czuję się dobrze i ta przerwa nie ma tutaj nic do rzeczy.

Tak strzelał Tuszyński

(dorobek w poszczególnych klubach)

Jagiellonia Białystok – 20 goli w 44 meczach

Zagłębie Lubin – 15 goli w 64 meczach

Rizespor (Turcja) – 12 goli w 50 meczach

Lechia Gdańsk – 7 goli w 37 meczach

Sandecja Nowy Sącz – 6 goli w 14 meczach

MKS Kluczbork – 5 goli w 69 meczach

Na zdjęciu: Patryk Tuszyński (w środku) w przeciwieństwie do kolegów obok, w lidze jeszcze gola nie strzelił, ale to tylko kwestia czasu.