Twierdza Okrzei

W obecnych rozgrywkach stadion przy ul. Okrzei został zdobyty tylko latem przez jedną ekipę – Legią Warszawa. Mistrzom Polski nie przyszło to łatwo, bo Piast nawet grając w dziesiątkę długo był bliski remisu.

Całkowita przemiana

Od tamtego sierpniowego spotkania gliwiczanie zaczęli budować swoją fortecę i szczelnie ją obmurowali, bo do teraz nie znalazł się nikt, kto by ją zdobył. To jeszcze nic, bo po zimowej przerwie Piast w meczach domowych nie daje dojść do głosu przyjezdnym. Rozgromienie Lecha i obroniony w końcówce rzut karny nie był jednorazowym wyskokiem. W piątkowym meczu ze Śląskiem, goście oddali pierwszy celny strzał w 86 minucie! Myli się też kto sądzi, że Piast u siebie przede wszystkim szczelnie broni. To też, bo w meczach domowych stracił zaledwie 7 goli.

Przede wszystkim jednak gra ofensywnie, z polotem i prezentuje dobrą skuteczność, o czym świadczy 21 bramek zdobytych. Bilans przy Okrzei jest niezwykle korzystny, a jeszcze większe wrażenie robi, gdy zestawimy go z… poprzednim sezonem. Wtedy Piast miał w meczach domowych ogromny problem z wygrywaniem. Górą w całym sezonie, czyli w 18 domowych meczach był zaledwie… 4 razy! Ba, w fazie finałowej, gdy gliwiczanie walczyli o utrzymanie, zwyciężyli tylko raz, w najważniejszym meczu sezonu, czyli ostatniej kolejce z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (4:0).

Kontynuacja w zasięgu

Zespół trenera Waldemara Fornalika przeszedł niezwykłą metamorfozę, u siebie stwarzając „potwora”, który pożera rywali. Każdy piłkarz Piasta pytany o mecze domowe odpowiada tak samo, że gra im się lepiej, ofensywniej i czują się mocniejsi. Przykład? Martin Konczkowski po ostatnim meczu. – U siebie czujemy się mocni, a co ważne wrócili  też kibice z młyna. Wszystko to razem wygląda teraz bardzo fajnie. Jesteśmy pewnie swoich umiejętności.

Za każdym razem chcemy grać w piłkę i strzelać kolejne gole – przyznał „Konczi”, który zwrócił także uwagę na powrót zorganizowanego dopingu, którego brakowało od marca 2018 roku i „pamiętnych” derbów z Górnikiem. Trudno ocenić, jak duży wpływ ma to na drużynę, ale na pewno gospodarzom gra się jeszcze lepiej. – Trudno wytłumaczyć dlaczego lepsze mecze rozgrywamy u siebie niż na wyjeździe, ale tak było zwłaszcza jesienią – dodaje Jorge Felix. Przed Piastem w fazie zasadniczej jeszcze dwa mecze domowe, z Miedzią i Koroną, więc szansa na kontynuowanie serii jest duża.

Na koniec warto poświęcić kilka słów meczowym wyjazdowym, bo choć długo gliwiczanie czekali na kolejne zwycięstwo, to jednak gra na obcych stadionach jesienią nie była taka zła. Piast wiele razy tracił gole i w konsekwencji punkty w końcówkach meczów, ale w Gdyni w końcu nadeszło przełamanie, a po świetnym starcie w tym roku, apetyty na kolejną wygraną, tym razem prestiżową, bo w Zabrzu, są w klubie z Okrzei ogromne.

 

Na zdjęciu: Kibice głośno dopingują, piłkarze kolejnych rywali demolują. Wszystko się zgadza!