Tyska niemoc trwa!

Gospodarze mieli sporo szczęścia, doprowadzając do remisu, ale karne wykonywali kiepsko.


Czwartą ligową porażkę z rzędu zaliczyli hokeiści GKS-u Tychy. Zmiana trenera nie wpłynęła mobilizująco i zespół ma poważny problem. Punkty uciekają, a wraz z nimi szanse na czołową trójkę po sezonie zasadniczym.

Tyszanie ostatnio rozegrali dobre, choć przegrane (3:4D) spotkanie w Katowicach i spodziewaliśmy się, że ich dobra dyspozycja zostanie utrzymana z Energą. A tymczasem w 1. tercji gospodarze nie forsowali szybkiego tempa i grali zbyt szablonowo, by zaskoczyć skupionych na obronie gości. Owszem, miejscowi posiadali przewagę, ale nie potrafili zaskoczyć spokojnie interweniującego Konrada Moldera. Christian Mroczkowski i Kamil Wróbel znaleźli się w dogodnych sytuacjach, lecz z bliskiej odległości nie potrafili wepchnąć krążka do siatki. Między słupkami tyskiej bramki stał Kamil Lewartowski, co można było uznać za niespodziankę. Andrej Sidorenko, nowy trener GKS-u, najwyraźniej pragnie sprawdzić wszystkich zawodników. „Lewar” miał kilka niegroźnych strzałów i stąd też bezbramkowy remis. Pewnie w przerwie między tercjami Sidorenko nie szczędził gorzkich słów, bo gra była ospała, a tego ten szkoleniowiec zupełnie nie toleruje.

Po przerwie gospodarze grali w jednostajnym tempie i goście nie mieli żadnych problemów z obroną własnej bramki. Tyszanie 2-krotnie grali w przewadze, ale nie zagrozili bramce Moldera. Z kolei w 23 min Jean Dupuy nie potrafił skierować krążka do pustej bramki! Gdy w boksie kar przebywał Filip Starzyński, Lauri Huhdanpaa zaskoczył po raz pierwszy Lewartowskiego. Jedna z nielicznych kontr gości przyniosła im kolejną bramkę. Z prawej strony na wysokości bulika uderzał Huhdanpaa i tyski bramkarz odbił krążek. Przejął go Wadim Wasojkin i pewnie posłał go siatki. Trener Sidorenko próbował w tej odsłonie rotacji w składzie, ale i one nie poprawiły gry, więc powrócił do wyjściowego ustawienia. Gra oraz wynik mocno zmartwiły tyskich kibiców, a to było dziwne, bo przecież dwa dni wcześniej walczyli jak lwy.

W ostatniej odsłonie tyszanie dalej prezentowali się niemrawo i nie mieli argumentów, by zdobyć gola. Do 53:48 min. Gdy w boksie kar przebywał Kamil Kalinowski tyszanie znaleźli sposób na Moldera. Jason Seed uderzył z daleka, zaś Dupuy przekierował krążek do siatki. Torunianie grali ostrożnie, ale Cichy zdołał doprowadzić do remisu. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i miały decydować karne. Gospodarze za sprawą Cichego, Szczechury, Fieofanowa i Serguszkina nie potrafili zaskoczyć toruńskiego golkipera. Natomiast ze strony gości Lewartowskiego pokonali Huhdanpaa i Nikolaj Syty, zaś nie trafił Arrak. Niewątpliwie bohaterem meczu był bramkarz Molder.

GKS TYCHY – ENERGA TORUŃ 2:3 (0:0, 0:2, 2:0, 0:0) po karnych 0-2

0:1 – Huhdanpaa – Rodionow – M. Kalinowski (24:17, w przewadze), 0:2 – Wasojkin – K. Kalinowski – Huhdanpaa (36:48), 1:2 – Dupuy – Seed – Cichy (53:48, w przewadze), 2:2 – Cichy – Mroczkowski (58:13), 2:3 – Huhdanpaa (karny).

Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Sebastian Kryś – Rafał Noworyta i Grzegorz Cudek. Widzów

GKS: Lewartowski; Seed – Bizacki, Żełdakow – Kotlorz, Pociecha – Biro (2), Korczemkin; Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Sergiuszkin – Fieofanow (2) – Dupuy, Gościński – Galant (2) – Jeziorski, Marzec – Starzyński (2) – Wróbel. Trener Andrej SIDORENKO.

ENERGA: Molder; Jaworski (2) – Szkrabaw, Zieliński – Szkodenko, Rodionow – Schafer (2), Bajwenko – Skólmowski; Huhdanpaa – K. Kalinowski (2) – Wasojkin, M. Kalinowski (2) – Arrak (2) – Syty, Wenker (2) – Korczocha – Limma, Dołęga – Rożkow – Zając. Trener Jussi TUPAMAKI.

Kary: GKS – 8 min, Energa – 12 min.


Liczba

44

STRZAŁY oddali tyszanie, torunianie zrewanżowali się 26 uderzeniami.


Na zdjęciu: Fin Lauro Huhdanpaa zapewnił torunianom dwa punkty.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus