Tyski patent

Hokeiści GKS-u Tychy w tym sezonie potrafią grać sąsiadami zza między. Tyszanie, poza pierwszą, przegraną potyczką (0:4) w kolejnych wygrywali. I na finiszu sezonu zasadniczego wygrali w Oświęcimiu 2:1 i zrobili kolejny krok, by poprawić swoją lokatę w tabeli, ale pozostało jeszcze cztery spotkania w tej części sezonu.


Obie drużyny doskonale sobie zdawali sprawę z ciężaru gatunkowego tej potyczki. Tyszanie już od dłuższego czasu prezentują wysoka formę i zdobycie Pucharu Polski tylko to potwierdziło. A ponadto mają sposób na wygrywanie z sąsiadami zza między. I właśnie potwierdzili w 1. tercji, w której przeprowadzili wręcz „filmową” akcje. Aleksander Boivin z własnej tercji podał krążek do strefy neutralnej do Jeana Dupuy.

Kanadyjczyk wyszedł sam na sam z Kevinem Lindskougiem i nie dał mu najmniejszych szans. Goście umiejętnie grali w defensywie i gospodarze niewiele mogli zdziałać. Owszem, kilka razy zagrozili bramce tyszan, ale Tomas Fuczik znajduje się już od dłuższego czasu w znakomitej dyspozycji. W 18 min Dupuy trafił w spojenie słupka z poprzeczką, zaś Jeziorski z bliskiej odległości nie potrafił skierować krążka do siatki.

Gospodarzom nie można było odmówić ambicji i szukali szansy na wyrównanie. A tymczasem przyjezdni wykazali się dojrzałością. W 27 min Aleksander Younan podwyższył na 2:0 i goście znaleźli się w komfortowej sytuacji. Hokeiści Unii próbowali zmniejszyć straty, ale nic z tego nie wynikało. Denyskin i Dziubiński mieli szansę, by pokonać Fuczika, ale ten zachował „czyste” konto. W 34 min doszło do pięściarskiego pojedynku między Filipem Komorskim i Dariuszem Wanatem. Sędziowie nie mieli żadnej wątpliwości i kapitana GKS-u odesłali do szatni, zaś Wanat wraz z Jakobsonsem otrzymali po 2 min.

Emocje były spore w ostatniej odsłonie, bo Roman Diukow podczas gry 4 na 3 zdobył kontaktowego gola. Gospodarze chcieli za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Jednak tyszanie grę defensywną w tym sezonie opanowali niemal do perfekcji. Na 1:56 min trener Nik Zupanicić wziął czas i zdjął z tafli bramkarza. Gospdarze gra w 6 na 4, w boksie kar. przebywał Christian Mroczkowski. Goście ostatecznie zdołali się obronić i, naszym zdaniem, zasłużyli na komplet punktów. Choć statystyki w strzałach przemawiają za gospodarzami, ale liczą się bramki.


TAURON RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – GKS TYCHY 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)

0:1 – Dupuy – Boivin (3:42), 0:2 – Younan – Sedivy – Jeziorski (26:34), 1:2 – Diukow – Da Costa – Denyskin (44:56, w przewadze).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Tomasz Radzik – Maciej Byczkowski i Andrzej Nenko. Widzów 1178.

UNIA: Lindskoug; Jakobsons (2) – Pangełow-Jułdaszew (2), Jerofiejews – Diukow, P. Noworyta – Bezuszka, M. Noworyta – Paszek; Szczechura – Cichy – Denyskin, Ahopelto – Dziubiński – Padakin, S. Kowalówka – Krzemień – Da Costa, Sołtys – Wanat (2) – Laakso. Trener Nik ZUPANCIĆ.

GKS: Fuczik; Pociecha – Ciura (2), Nilsson – Younan, Kaskinen – Jaśkiewicz, Bizacki; Jeziorski – Komorski (2+5+20) – Sedivy (2), Dupuy – Noivin – Mroczkowski (2), Gościński – Starzyński (2) – Marzec, Szturc – Galant – Ubowski, Bukowski. Trener Andrej SIDORENKO.

Kary: Unia – 6 min, GKS – 35 (kara meczu dla Komorskiego) min.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Lider silniejszy

Jedna jaskółka nie czyni wiosny – te słowa wypowiedział najskuteczniejszy hokeista GKS-u, Robert Fraszka à propos wygranej w Oświęcimiu, a przed spotkaniem Comarch Cracovią.

Niesłychanie ważnymi elementami będzie gra w przewagach oraz osłabieniach – dodał podczas krótkiej rozmowy. Fraszko trafił w „10”, bowiem stracone gole w osłabieniu zadecydowały o wygranej „Pasów” 3:1, które są coraz bliżej zwycięstwa w sezonie zasadniczym.

To był niezwykle dziwny mecz, bowiem jedni i drudzy mieli sytuację strzeleckie, ale tylko gościom wpadał do bramki Johna Murraya. 2 trzech sytuacjach potrafili wykorzystać liczebną przewagę i to ich ustawiło w uprzywilejowanej sytuacji. W 33 min prowadzili już 3:0 i przy tak wyrównanych drużynach na dobrą sprawę mecz był już rozstrzygnięty. Wprawdzie Mateusz Bepierszcz dał iskierkę nadziei, bo strzelił wreszcie pod koniec 2. tercji gola dla gospodarzy. Cóż z tego, że mieli przewagę, strzelali na bramkę oraz w 57:50 min wycofali Murraya i w „6” na „5”. Jednak nic z tego nie wyszło. Skuteczność gry w przewagach „Pasów” wzięła górę i zasłużyli na wygraną. Na tym jednak nie koniec emocji na finiszu sezonu regularnego.


GKS KATOWICE – COMARCH CRACOVIA 1:4 (0:1, 1:2, 0:1)

0:1 – Gula – Polak – Wronka (14:08, w przewadze). 0:2 – Wronka – Racuk – Gula (24:05, w przewadze), 0:3 – Kinnunen – Kasperlik – Rac (32:25, w podwójnej przewadze), 1:3 – Bepierszcz – Olsson (38:10), 1:4 – Rac – Jeżek (59:38, do pustej).

Sędziowali: Michała Baca i Przemysław Gabryszak – Michał Gerne i Artur Hyliński. Widzów 812.

GKS: Murray; Kruczek – Rompkowski, Wanacki – Varttinen (2), Kolusz – Wajda, Maciaś; Magee (2) – Pasiut – Fraszko, Lehtonen – Monto (2) – Simek (4), Hitato – Pulkkinen – Olsson, Bepierszcz – Smal – Krężołek. Trener Jacek PŁACHTA

CRACOVIA: Stojanović; Jeżek (2) – Kinnunen, Gula (2) – Szaur, Grabarenko – Husak (2), Bzdoch (4) – Krejci; Sawicki – Rac – Kasperlik, D. Kapica – Polak – Wronka, Tomi – Racuk – Brynkus, Arrak – Michalski – F. Kapica (2). Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: GKS – 10 min, Cracovia – 12 min


Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 0:4 (0:1, 0:1, 0:2)


KH Energa Toruń – STS Sanok 1:3 (1:1, 0:0, 0:2)