Miasto szuka inwestora

Temat GKS-u Tychy pojawił się na ostatniej sesji rady miasta. Jeden z radnych, Grzegorz Kołodziej, podczas dyskusji o nierentownym jak dotąd – a niedawno otwartym – Parku Wodnym nawiązał też do innej jego zdaniem zbyt dużej inwestycji, jaką była budowa kilkunastotysięcznego Stadionu Miejskiego przy ul. Edukacji.

Pole do popisu

– Gdyby miał pojemność 8 tysięcy, a nie dwukrotnie większą, byłby tańszy i o wiele pełniejszy. Poza tym, podatnicy, mieszkańcy, nie są zobowiązani do pokrywania kosztów funkcjonowania drużyny. Wiem, że w niektórych miastach tak to się odbywa. W przypadku takiego herbu jak Górnik Zabrze jest to jeszcze do obrony, ale my w Tychach takich tradycji nie mamy. Jaki cel powinien przyświecać temu przedsięwzięciu? Potrzeba kogoś, kto odpowiadałby za klub, kupił akcje i był jego właścicielem, działając na własny rachunek. W Polsce mamy dyscypliny niekomercyjne, które muszą być dotowane z miasta, ale piłka nożna taką nie jest, dlatego absolutnie nie powinna być finansowana z kasy miasta i miejskich spółek. Prezydent ma tu pole do popisu. Wierzę, że prędzej czy później znajdzie się inwestor, który weźmie na siebie pensje zawodników, co będzie z korzyścią dla mieszkańców – mówił radny Kołodziej.

Spółka-córka

Prezydent Andrzej Dziuba przypominał: – Od samego początku, gdy powoływaliśmy Tyski Sport, powtarzałem, ze plan jest taki, aby przejąć spółkę, odciążyć ją od wszelkich związków ze stowarzyszeniami, oddłużyć. Tak też się stało. Spłaciliśmy zadłużenie, wystartowaliśmy od zera, robimy wszystko w oparciu o ustawę o finansach publicznych. Jesteśmy transparentni, wszystko można sprawdzić. Po postawieniu sekcji piłki nożnej na nogi, będziemy ją chcieli sprzedać.

Pamiętać należy, że Tyski Sport to spółka prowadząca klub wielosekcyjny. Prócz pierwszoligowej drużyny piłkarskiej, zrzesza jeszcze pierwszoligowych koszykarzy oraz  – a raczej przede wszystkim – hokejowych mistrzów i zdobywców Pucharu Polski. Szukanie inwestora, który przejmie te trzy sekcje, wydaje się misją karkołomną.

– Dlatego wydzieliliśmy sekcję piłki nożnej. Powołaliśmy nowy podmiot, spółkę-córkę, do której włożona zostanie z Tyskiego Sportu tylko piłka nożna. W najbliższym czasie – trudno powiedzieć mi, czy będzie to wrzesień, czy październik – ogłosimy publiczne zaproszenie do rokowań. Zgłaszają się inwestorzy, jest co najmniej kilka firm zainteresowanych. Rokowania pozwolą ustalić, czy ma to być sprzedaż 100 procent akcji, czy tylko 51, a wtedy resztę można by wypuścić na wolny rynek. Dla kibiców, kogokolwiek… Zaczynamy realizację wypuszczenia sekcji piłki nożnej spod jurysdykcji miasta – zapowiedział prezydent Dziuba.

Zostawmy te dywagacje

Jednocześnie, przyznał też, że hokej i koszykówka jeszcze długo mogą pozostać na miejskim garnuszku.

– Z hokejem potrwa to dłużej, bo on w Polsce nie jest komercyjny. Mówienie, że zrobimy to za rok czy pięć lat, byłoby tylko mamieniem. Tak nie jest i mówię to uczciwie. To niemożliwie. Dopóki będzie społeczne zapotrzebowanie, hokej będziemy utrzymywać, a piłkę nożną chcemy skomercjalizować. Kto wie, czy nie awansujemy za rok do ekstraklasy. Nie dodając nawet dziesięciu groszy, można spokojnie w niej grać. Z samych praw do transmisji telewizyjnych ma się kilkanaście milionów złotych. Zagłębie Sosnowiec wcale nie zwiększyło budżetu, a walczy dziś w elicie – wskazał gospodarz miasta.

Zarzuty o stadion odparł tak: – Byłem przekonany, że tę dyskusję już zamknęliśmy. Gdybyśmy wybudowali obiekt na 8, a nie 15 tysięcy, to nie kosztowałby nas połowę mniej, a może jedynie 25 procent. Nie moglibyśmy w takim wypadku rok temu zorganizować młodzieżowych mistrzostw Europy, a w przyszłym roku – mistrzostw świata U-20. Mało tego. Jaką mamy gwarancję, że nie wejdziemy wkrótce do ekstraklasy? I na trybuny nie zacznie przychodzić znacznie więcej ludzi, tak jak dzieje się to w Zabrzu czy innych miejscach? Zostawmy więc te dywagacje. Podjęliśmy co do pojemności stadionu bardzo trafną decyzję, uzyskując certyfikację IV kategorii od UEFA.

To już ponad 7 lat

Spółka Tyski Sport została powołana w marcu 2011 roku. Pierwotnie zarządzała GKS-em czerpiąc zyski z VAT-u odzyskanego z budowy stadionu. Nieco ponad dwa lata temu głośno było o negocjacjach w sprawie jej sprzedaży inwestorowi z Włoch. Jego przedstawiciele wypadli jednak w oczach wielu tyskich decydentów mało przekonująco, dlatego rozmowy zerwano. Prócz sekcji sportowych, spółka jest też operatorem stadionu przy Edukacji 7.