Tyskie plusy i minusy

Na początku sezonu drużyna Artura Derbina jest „pod kreską”, więc przygotowuje się do ofensywy.


Wczoraj piłkarze GKS-u Tychy uważnie analizowali grę Miedzi Legnica. Po rozgromieniu Odry w Opolu oraz pokonaniu GKS-u Katowice na swoim boisku jutrzejszy rywal na pozostałe zespoły patrzy ze szczytu tabeli.

– Wojciech Łobodziński to nowy trener Miedzi, ale człowiek od wielu lat związany z klubem, od 9 lat jako zawodnik, a następnie asystent trenera, odcisnął swoje piętno na legnickim zespole – mówi szkoleniowiec tyszan Artur Derbin.

– Przez okres niespełna dwóch miesięcy udoskonalił przede wszystkim to, co już za kadencji Jarosława Skrobacza było widoczne. Organizacja gry w defensywie i skoki pressingowe oraz odbiór piłki w obronie niskiej, to atuty drużyny, która gra zmodyfikowanym ustawieniem. W fazie obrony pięciu zawodników tworzy ostatnią linię przed bramkarzem i grają szczelnie. Nie mówię, że notatki z meczu, który trzy miesiące temu wygraliśmy w Legnicy nic już nie są warte, ale tamten mecz to już historia i nie ma sensu do niej wracać.

Zbyt mało sytuacji

Jest za to potrzeba powrotu do gry tyszan, bo porażka 0:1 z Resovią nie była wkalkulowana przez kibiców GKS-u Tychy.

– Staram się z każdego meczu wyciągać to, co dobre i z Rzeszowa także, choć końcowy wynik oraz nasza gra nie mogły nas zadowolić, też odnotowałem plusy – dodaje Artur Derbin.

– Dobrze wyglądało otwarcie gry, czyli rozpoczęcie akcji od naszego pola bramkowego. Zadowolony jestem także z tego, jak broniliśmy się przy stałych fragmentach gry, wykonywanych przez rywali, a to w okresie sparingów był nasz spory problem. Więcej było jednak minusów, z których na pierwszym miejscu zapisałem sobie zbyt mało sytuacji podbramkowych. W 15 minucie, jeszcze przy wyniku 0:0 mieliśmy stuprocentową sytuację, ale Michał Staniucha jej nie wykorzystał i natychmiast straciliśmy gola. Po nim może jeszcze raz w ciągu 75 minut zagroziliśmy bramce Resovii. Szwankował „bufet”, czyli zabrakło podania piłki w pole karne, a bez tego nic się nie da zrobić. Dlatego nad tym elementem pracowaliśmy od niedzieli i przygotowujemy się do ofensywy.

Rozmowa z Janiakiem

Dzisiejszy trening, zaplanowany na godzinę 18.00, zamyka etap przygotowania do meczu z Miedzią. On także będzie zawierał elementy doskonalenia gry w ofensywie, a trener Derbin musi się dodatkowo zastanowić nad tym kto ma wystąpić w roli młodzieżowca.

– Sprowadziliśmy tydzień temu Kacpra Janiaka, który w Rzeszowie zadebiutował, wchodząc na boisko w 59 minucie, a 20 minut później, schodził z murawy ukarany drugą i w konsekwencji czerwoną kartką – przypomina opiekun trójkolorowych.



– Po takim początku musiałem zaprosić zawodnika na rozmowę, ale to nie był „dywanik”. Po pierwsze, to był dla Kacpra debiut po kilku dniach w nowym klubie. Po drugie żółta kartka, i to bez dyskusji, należała mu się za pierwszy faul, a to drugie starcie było z kategorii „kontrowersje”. To nasz skrzydłowy był bowiem pierwszy przy piłce, a rywal kopnął w jego nogę.

Rywalizacja młodzieżowców

– Nie podważam decyzji sędziego, tylko wyjaśniam sam fakt odesłania naszego zawodnika do szatni. Utrudniło nam to grę w końcówce meczu z Resovią, ale nie powinno się odbić na samym piłkarzu. Liczę na niego, bo po to został sprowadzony, żeby wzmocnić rywalizację wśród młodzieżowców i podnieść poziom naszej gry. To, że po dwóch meczach mamy jeden punkt na pewno nas nie zadowala, ale zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze dużo grania i wiemy co jesteśmy w stanie pokazać gdy już złapiemy właściwy rytm – kończy Artur Derbin.


Na zdjęciu: Przed meczem z Miedzią trener Artur Derbin ma dużo uwag do swoich podopiecznych, zwłaszcza tych dotyczących braku skuteczności.

Fot. Dorota Dusik