Tyszanie byli lepiej dysponowani

 

Po dwóch sezonach spędzonych w GKS-ie Tychy Dawid Abramowicz przeprowadził się do Radomiaka. Obrońca, który w tyskich barwach rozegrał w I lidze 59 spotkań, zdobywając w nich 5 bramek, z ciekawością wrócił na stadion przy ulicy Edukacji i schodził z murawy bardzo zadowolony.

– To był dla nas „szalony” mecz – powiedział 28-letni wychowanek KP Brzeg Dolny. – Przegrywaliśmy już przecież 0:2 i w dodatku nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. W takim momencie niejeden zawodnik spuściłby głowę, ale u nas to się nie wydarzyło. Ten niewykorzystany karny podziałał na nas motywująco i dopięliśmy swego.

Na pewno ten remis możemy uznać za bardzo szczęśliwy, ale tym bardziej go szanujemy, bo w przekroju całego meczu tyszanie byli lepiej dysponowani od nas. Zdobyliśmy więc punkt na ciężkim terenie i utrzymujemy się w czołówce, choć ktoś może powiedzieć, że mamy zadyszkę, bo w ostatnich czterech meczach – licząc ten pucharowy z GKS-em Tychy – ani razu nie wygraliśmy.

Wszystkich zaskoczył

O tym, że zespół Radomiaka potrafi walczyć do końca świadczy nie tylko wyrównujący gol zdobyty w 5 minucie doliczonego czasu gry w Tychach. Miesiąc temu w Grudziądzu zespół Dariusza Banasika także przegrywał 0:2 i również doprowadził do remisu.

– Mając rzut rożny w ostatnich sekundach gry z GKS-em rzuciliśmy w pole karne tyszan wszystkie nasze siły z… bramkarzem włącznie – dodał obrońca Radomiaka. – Ja też zameldowałem się w polu bramkowym i powiem szczerze, że nie wiem czy Patryk Mikita strzelał czy centrował. Wyszedł mu taki „centrostrzał” i wszystkich zaskoczył, z bramkarzem włącznie.

Wydaje mi się, że odbita od słupka piłka spadła już za linią bramkową, ale ponieważ przeleciała wzdłuż bramki, a później odbiła się od drugiego słupka i znalazła się przed bramką to Damian Nowak w ekwilibrystyczny sposób piętą zakończył zamieszanie. Chwała mu za to, bo w pierwszym meczu sezonu to on właśnie otworzył listę strzelców pokonując w Radomiu Konrada Jałochę, a w Tychach zamknął nasze potyczki z GKS-em w tym sezonie.

Wzorowo przygotowana płyta

W bezpośredniej rywalizacji z tyszanami radomianie mają więc nad drużyną Ryszarda Tarasiewicza nie tylko 4 punkty przewagi wypracowanej po 18 kolejkach, ale także bonus z powodu lepszego bilansu bezpośredniej rywalizacji.

– Ten remis na boisku w Tychach jest dla nas naprawdę bardzo cenny – zaznaczył filar defensywy Radomiaka. – Dla mnie tym cenniejszy, że zdobyty w walce z naprawdę dobrą drużyną i na boisku, którego mogę tyszanom pogratulować.

Za moich czasów, a grałem tu przecież dwa lata, murawy w takim stanie nigdy nie było. Dla mnie była to nowość i dobrze, że w końcu zawodnicy tyskiej drużyny doczekali się takiej płyty. Była przygotowana wzorowo i powiedziałem im o tym gdy się żegnaliśmy po meczu, kiedy emocje już opadły. A o tym, że w czasie meczu adrenalina była duża świadczy moja żółta kartka tuż po wyrównującej bramce. „Spuściłem powietrze” wyładowując się słownie na… sędziach.

Razem do ekstraklasy

– Natomiast z kolegami, z którymi mam fajne relacje, chyba jak zwykle gdy gra się na boisku, na którym spędziło się trochę czasu, podczas 90 minut dla nikogo nie było żadnej taryfy ulgowej. Gdy trzeba się było „zameldować” to „stempel” został postawiony. Ale po ostatnim gwizdku przybiliśmy piątki i życzyliśmy sobie powodzenia i daj Boże wspólnego awansu do ekstraklasy – zakończył Dawid Abramowicz.

 

Na zdjęciu: Dawid Abramowicz z prawej) dobrze ocenia mecz z byłym klubem.