Tyszanie czekają na cud

29 lat temu już tak było, że GKS Tychy awansował choć przed ostatnią kolejką nikt nie dawał mu na to szans.


Kierownik sekcji piłki nożnej GKS-u Tychy Rafał Oprzondek należy do tych ludzi, którzy na własnej skórze przekonali się, że w piłce nożnej wszystko może się zdarzyć. 29-lat temu, gdy po przegranym w niesamowicie emocjonującym meczu przedostatniej kolejki z Ruchem Radzionków tyszanie znaleźli się na drugim miejscu w tabeli III ligi nikt nie dawał im już szans na awans na zaplecze ekstraklasy. Ba, po zwycięstwie 6:1, przypieczętowanym golem Oprzondka, w ostatniej kolejce na swoim boisku z Odrą Opole, podopieczni Albina Wiry 20 czerwca 1992 roku schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami.

Dopiero gdy byli w szatni, a kibice zdążyli już opuścić trybuny, dotarła do Tychów informacja, że radzionkowianie przegrali z Rymerem w Niedoczycach 0:1. W tak niesamowity sposób zaczęły się kariery między innymi Krzysztofa Bizackiego i Radosława Gilewicza, którzy z tamtego zespołu doszli aż do reprezentacji Polski.

– Cuda w sporcie się zdarzają, ale pod warunkiem, że się w wierzy w to co się robi – mówi trener GKS-u Tychy Artur Derbin.

– Patrząc w tabelę i analizując naszą sytuację przed ostatnią kolejką rundy wiosennej tak samo jak wszyscy kibice i każdy zawodnik zdaję sobie sprawę z tego, że szczęśliwy dla nas scenariusz zaczyna się od słów: „Jeżeli GKS wygra…” Dlatego chcąc się cieszyć z tego upragnionego awansu najpierw musimy sami wykonać swoją pracę na naszej murawie, a dopiero później oglądać się na wyniki z Niecieczy i Radomia. Prosimy więc kibiców o wsparcie w tym ważnym dla nas momencie. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko od nas zależy, bo Radomiak i Bruk-Bet Termalica mają w tej chwili więcej punktów niż my, ale nasza wiara w to, że po niedzielnym meczu to my będziemy się mogli cieszyć z sukcesu jest naprawdę duża.

Po pierwsze musi wygrać

Żeby GKS Tychy awansował bezpośrednio do ekstraklasy to w ostatniej kolejce musi wygrać i czekać na wyniki bezpośrednich rywali. Wtedy porażki obydwu bezpośrednich rywali dadzą tyszanom awans z pierwszego miejsca razem z Radomiakiem. Natomiast porażka Radomiaka i remis w Niecieczy sprawią, że z małej tabelki trzech drużyn z równą ilością punktów do ekstraklasy awansują Bruk-Bet Termalica i GKS Tychy jako drugi.

Ten sam układ będzie oczywiście po porażce Radomiaka i zwycięstwie drużyny z Niecieczy, a kolejność: pierwszy Radomiak i drugi GKS Tychy zapewni drużynie Artura Derbina porażka niecieczan i remis lub zwycięstwo Radomiaka.

Według stałych procedur

– Na pewno moi asystenci będą w trakcie meczu nasłuchiwać wieści z Niecieczy i Radomia, ale ja na pewno skoncentruję się na naszej grze i prowadzeniu zespołu, która ma być skupiony na swoim zdaniu – dodaje trener tyszan.



– Do meczu z ŁKS-em przygotowujemy się tak jak do każdego innego spotkania, czyli według naszych stałych procedur, standardowo. W środę analizowaliśmy nasz mecz w Opolu zwracając uwagę i na te dobre momenty i na to co jeszcze jest do poprawy. W czwartek natomiast analizowaliśmy grę łodzian, których ostatni mecz wygrany 3:2 z Bruk-Betem pokazał, że pod wodzą nowego trenera wróciła do tej drużyny radość.

Poważne argumenty

– W samej taktyce niewiele się co prawda zmieniło, bo ŁKS nadal chce dominować. być przy piłce i kreować sobie sytuacje. Dlatego nastawiamy się na trudny bój. Do dyspozycji, z wyjątkiem odsuniętego przez Komisję Dyscyplinarną PZPN-u Łukasza Grzeszczyka i nie będącego w pełni sił Damiana Nowaka, mam wszystkich zawodników więc mogę powiedzieć, że jesteśmy gotowi na walkę o najwyższe cele i postaramy się to potwierdzić na boisku.

Mamy już w głowie plan taktyczny i układ personalny, a ja nie zdradzając wyjściowej jedenastki mogę tylko zaznaczyć, że cieszę się, że w tej fazie rozgrywek zawodnicy dają pozytywne sygnały i poważne argumenty, które należy wziąć pod uwagę – kończy szkoleniowiec GKS-u Tychy.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus