Tyszanie idą jak burza!

 

GKS staje się powoli zespołem kompletnym. Nieważne, czy trzeba pokonać dysponującego najlepszym atakiem pozycyjnym lidera z Legnicy, czy „przepchać” zwycięstwo w brzydkich wyjazdowych meczach z Pogonią Siedlce czy Puszczą Niepołomice. Tyszanie robią swoje i – jakkolwiek brzmi to w kontekście drużyny, która zimę spędziła tuż nad strefą spadkową – wciąż biorą udział w wyścigu o ekstraklasę!

Te stałe fragmenty!

Ryszard Tarasiewicz i jego zawodnicy po zapewnieniu sobie utrzymania, swoją świetną tegoroczną postawą narobili wszystkim w Tychach apetytu na coś więcej. A jeśli tak, to naprawdę grzechem byłoby wczoraj nie wygrać w Małopolsce, skoro rywale przystąpili do meczu bardzo osłabieni, z ledwie pięcioma rezerwowymi na ławce, bo – z różnych względów – wystąpić nie mogli Longinus Uwakwe, Piotr Stawarczyk, Mateusz Bartków, Konrad Stępień, Bartosz Żurek i Krzysztof Drzazga. Jak to jednak na kameralnym stadionie w Niepołomicach bywa, spotkanie było bardzo zacięte, a o wyniku przesądziły stałe fragmenty gry.

W końcówce wyrównanej I połowy, gdy nic nie wskazywało na to, że coś przed przerwą może się jeszcze wydarzyć, Marcin Stefanik powalił w polu karnym szarżującego Mateusza Grzybka. Do ustawionej na 11. metrze piłki podszedł niezawodny Łukasz Grzeszczyk, posyłając ją do siatki. Krótko po zmianie stron tyszanie podwyższyli prowadzenie. Tym razem kapitan GKS-u zapisał na swoim koncie asystę. Dośrodkował na „krótki” słupek z rzutu wolnego, a głową Marcina Staniszewskiego pokonał Marcin Biernat.

Brawa dla Jałochy

Mimo dwubramkowego prowadzenia, zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo. Zadania gościom nie ułatwiła… burza, jaka przeszła nad Małopolską. Z nieba leciał nawet grad, potem boisko stało się grząskie i w wielu momentach grą rządził przypadek. Puszcza złapała kontakt w 87 minucie, gdy centrę Macieja Domańskiego z rzutu rożnego wykończył Marcin Stefanik, rehabilitując się częściowo za sprokurowanego w I połowie karnego. Sędzia doliczył aż pięć minut, a – mimo protestów tyszan – dodatkowy czas trwał nawet jeszcze 120 sekund dłużej, dlatego przeżywali mały horror. Pierwszoplanową postacią GKS-u był Konrad Jałocha. Bramkarz wypożyczony zimą z Legii Warszawa bronił bardzo pewnie, radząc sobie po wielu stałych fragmentach egzekwowanych przez niepołomiczan.

Nie ma co ukrywać – robi się ciekawie. Tyszanie mają co prawda stratę do GKS-u Katowice czy Zagłębia Sosnowiec, ale w perspektywie – jeszcze i bezpośrednie starcia z tymi zespołami. By jednak móc marzyć, w poniedziałek – czyli w nietypowy dla I ligi dzień (weekendowy festiwal disco-polo na stadionie przy Edukacji) – muszą zagrać typowo dla siebie. Czyli – wygrać. Tym razem z sąsiadem w tabeli, czyli Rakowem Częstochowa.

 

Puszcza Niepołomice – GKS Tychy 1:2 (0:1)

0:1 – Grzeszczyk, 45+1 min (karny), 0:2 – Biernat, 55 min (asysta Grzeszczyk), 1:2 – Stefanik, 87 min (głową, asysta Domański)

PUSZCZA: Staniszewski – Fryc, Lepiarz, Czarny, Mikołajczyk – Ryndak (72. Zagórski), Stefanik, Kotwica (60. Mikulec), Domański – Nowak (59. Zawadzki), Orłowski. Trener Tomasz TUŁACZ.
GKS: Jałocha – Grzybek, Biernat, Tanżyna, Mańka – Daniel, Bogusławski (76. Matusiak) – Bernhardt (46. Vojtusz), Grzeszczyk, Wróblewski – Zapolnik. Trener Ryszard TARASIEWICZ.
Sędziował Sebastian Tarnowski (Wrocław). Widzów 507.
Żółte kartki: Zagórski, Mikulec, Stefanik – Biernat, Mańka, Zapolnik, Tanżyna.
Piłkarz meczu – Konrad JAŁOCHA.