Tyszanie szykują się na Widzew

Piłkarze GKS-u Tychy po sparingowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec mieli dwa dni na złapanie oddechu, a od wtorku rozpoczęli mikrocykl, którego zwieńczeniem będzie niedzielne wyjazdowe spotkanie z Widzewem.


Spotkanie podopiecznych Artura Derbina z wiceliderem tabeli I ligi na pewno wymagać będzie dobrego przygotowania fizycznego, ale szkoleniowiec tyszan, zajmujących siódmą pozycję, podkreśla, że spotkania piłkarskie wygrywa się głową, a nie nogami.

– Po barażu Polska – Szwecja nie mogliśmy środowych zajęć nie rozpocząć od tego się wydarzyło na Stadionie Śląskim – mówi szkoleniowiec trójkolorowych. – I nie chodzi tylko o to, że Kamil Szymura, Gracjan Jaroch czy Krystian Wachowiak byli na trybunach „Kotła czarownic” więc podzielili się swoimi odczuciami. „Szymi”, „Jaro” i „Wacha” podkreślili zgodnie, że na takim meczu człowiek uświadamia sobie po co tak naprawdę trenuje i za co kocha piłkę nożną.

Mnie bardzo podobało się także to co Grzegorz Krychowiak podkreślił na konferencji prasowej jak ważny jest mental. Dzięki nastawieniu zespół nie wyszedł na miękkich nogach, a pokazał charakter. Powiedział coś takiego, że: „odbiegając od czysto sportowych i taktycznych, to głowa odgrywa bardzo ważną rolę”. Zwróciłem na te słowa uwagę i przekazałem to moim podopiecznym, którzy zdają sobie sprawę z tego w jakim miejscu jesteśmy i co nas jeszcze w tym sezonie czeka, nie tylko w Łodzi w niedzielę, ale do końca tych rozgrywek.

Nie kalkuluje

Wystarczy rzut oka na tabelę, żeby zrozumieć, że mecz zajmującym drugie miejsce zespołem, do którego tyszanie tracą 6 punktów i są w tej chwili tuż poza strefą barażową, ma bardzo duże znaczenie.

– Jak każdy – twierdzi trener GKS-u Tychy. – Oczywiście wiem jaka jest sytuacja w tabeli, ale nie zajmuję się nią. Nie przeliczam punktów, ani nie kalkuluję. Wiem, że tak naprawdę liczyć się będzie tylko ta klasyfikacje, która będzie po 34 kolejce. To znaczy, że mamy jeszcze dziesięć spotkań, z których każde musimy potraktować jakby to był nasz baraż o awans do mistrzostw świata. Z taką myślą poszliśmy w środę na przedpołudniowy trening na siłowni, a następnie zrobiliśmy analizę sparingu z Zagłębiem i na koniec wybiegliśmy na popołudniowe zajęcia na boisku.

Wyszarpać punkty

– Z takim samym nastawieniem będziemy też trenować na czwartkowych, piątkowych i sobotnich zajęciach oraz robić analizę gry Widzewa. Do Łodzi wyruszymy w sobotnie popołudnie wiedząc już dokładnie z jakim rywalem przyjdzie się nam mierzyć i jak mamy z nim zagrać. Oczywiście, fajnie byłoby mieć taką przewagę jak Miedź, ale jestem pewien, że nawet ten dorobek legniczan nie powoduje u nich rozluźnienia. Wręcz przeciwnie. Oni tak samo jak każdy zespół będą się starać zdobyć najwięcej punktów. Chociaż słowo „zdobyć” nie oddaje tego co dzieje się na murawie.

Tam każdy punkt trzeba bowiem wyszarpać. Zwycięstwa i remisy mogą się w ostatecznym rozrachunku okazać kluczowe w marszu do celu, do którego chcemy dojść 22 maja, abo jeżeli nasza droga się wydłuży o baraże to 29 maja i wtedy będziemy mogli tak naprawdę mówić o punktach i patrzeć na miejsce w tabeli – kończy Artur Derbin.

Temperatura rośnie

Mimo to nie da się uciec od stwierdzenia, że niedzielny mecz Widzewa z GKS-em Tychy należeć będzie do najważniejszych potyczek w 25 serii spotkań. W dodatku kibice obydwu klubów pamiętają doskonale, że jesienią po golu Łukasza Grzeszczyka w doliczonym czasie gry tyszanie w ostatnich sekundach doprowadzili do remisu 1:1. Dlatego teraz temperatura przed rewanżem rośnie z każdą godziną.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus