Uciec spod topora

Opolanie zimowali w strefie spadkowej jako drużyna tracąca najwięcej bramek w pierwszoligowej stawce i mająca w perspektywie aż 10 wyjazdów. Przed nimi trudne zadanie.


Adam Nocoń udowodnił już nieraz, że jest specem od trudnych sytuacji i potrafi utrzymać drużynę skazywaną na pożarcie. Tak było w drugoligowej Olimpii Elbląg czy Nadwiślanie Góra, tak było w trzecioligowym Ruchu Zdzieszowice, a nawet w Centralnej Lidze Juniorów, w której najpierw uchronił Górnika Zabrze przed spadkiem, by w kolejnym sezonie usadowić się w fotelu lidera i w nagrodę otrzymać propozycję z Odry, żegnającej po latach Piotra Plewnię.

W czterech jesiennych meczach 51-letni szkoleniowiec zdołał ugrać 4 punkty, które nie zmieniły faktu, że położenie niebiesko-czerwonych jest dziś skomplikowane. To szósty sezon, odkąd wrócili na zaplecze ekstraklasy i drugi, w którym walczą o utrzymanie. Zadanie jawi się jako trudniejsze niż te, które w 2020 roku zrealizował ówczesny zespół Dietmara Brehmera. Przed Noconiem kolejne wyzwanie, a szereg piłkarzy Odry znalazł się w rzeczywistości diametralnie innej niż ubiegłoroczna, gdy zabrnęli aż do półfinału barażów o awans.

Nowy szkoleniowiec – chyba nadal można tak go określać, mimo że to już jego piąty miesiąc w klubie z Oleskiej – w sparingach skłaniał się raczej ku ustawieniu z czwórką obrońców, a nie trzema stoperami i wahadłami. Działania na rynku transferowym, zakończone powodzeniem, ukierunkowane były na udrożnienie defensywy. Na jej lewą stronę sprowadzono Artura Pikka, reprezentanta Estonii, pamiętającego jeszcze język polski z czasów występów w Legnicy.

Z Lecha Poznań wypożyczono młodego stopera Maksymiliana Pingota, zaś z Piasta Gliwice definitywnie pozyskano Wojciecha Kamińskiego, który ma zabezpieczyć w środku pola pozycję nr 6. Była osierocona, odkąd do Kielc trafił latem Miłosz Trojak, trener Plewnia właśnie w jego odejściu upatrywał jednej z głównych przyczyn regresu.

Mający zastąpić go Oskar Paprzycki zawiódł i trafił na listę transferową, podobnie jak kilku innych mniej ważnych zawodników. Z ubytków istotnych, kibiców zaboleć musiało odejście Mateusza Marca, którego – korzystając z klauzuli odstępnego wpisanej w mający wygasnąć 30 czerwca kontrakt – wykupił za 80 tys. zł GKS Katowice. Opolanie musieli szybko znaleźć zatem uniwersalnego pomocnika do ofensywy i takiego wyszukali w Hiszpanii. Borja Galan w CV ma nawet drugi zespół Atletico Madryt czy Deportivo La Coruna. Teraz wystarczy jedynie – jedynie w cudzysłowie – by pomógł Odrze minąć w tabeli rywali z Łęcznej, Rzeszowa czy Chojnic.

Jej sytuacja jest tym trudniejsza, że sprzymierzeńcem na pewno nie będzie terminarz. Jako że w Opolu buduje się nowy stadion – jego szkielet doskonale widać z centrum treningowego Odry przy ul. Północnej, ma zostać ukończony jeszcze w 2024 roku – nikt nie chce inwestować już w przestarzały obiekt przy Oleskiej. Dlatego, by poradzić sobie z niespełnionym wymogiem podgrzewanej murawy, w okresie zimowym klub załatwił sobie grę na wyjazdach. Drużyna zaczęła sezon sześcioma meczami u siebie, teraz musi zrównoważyć ten bilans. Wiosną aż 10 z 16 spotkań rozegra poza Opolem.


Czy wiesz, że…
Jest tylko jeden zawodnik dłużej występujący nieprzerwanie w swoim klubie w rozgrywkach pierwszej ligi od Rafała Niziołka? Pomocnik Odry trafił do Opola przed sezonem 2017/18, gdy ta świętowała awans, a on akurat zaliczał spadek z MKS-em Kluczbork. 33-letni dziś „Nizioł” od tamtej pory rozegrał w niebiesko-czerwonych barwach 167 meczów, zdobył 13 bramek i zanotował 9 asyst. Jego bilans z tego sezonu to 3 gole i 1 asysta w 16 występach. Pod tym względem dłuższy nieprzerwany staż w pierwszoligowcu ma jedynie Michał Ilków-Gołąb z Chrobrego Głogów. O dwa lata. Defensor w 180 meczach zdobył 20 bramek. Oczywiście, nie brakuje piłkarzy dłużej występujących w swoich klubach, ale przez ten czas zmieniały one klasy rozgrywkowe. Prócz „Nizioła”, pierwszy sezon Odry po powrocie na zaplecze elity pamięta jeszcze Słowak Tomas Mikinicz, który jednak trafił na Oleską pół roku później od pomocnika.


Na zdjęciu: Jesienią defensywa Odry przeciekała. Jeśli teraz ma być inaczej i drużyna ma się utrzymać, sporo zależeć będzie od kapitana Mateusza Kamińskiego.