Udane pożegnanie

To nie było porywające widowisko. Ale najważniejsze dla gospodarzy jest to, że skończyło się wygraną. O wszystkim zadecydowała ostatnia akcja meczu. Piłka powędrowała w pole karne. Valerijs Szabala, który kilka minut wcześniej nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji bramkowej, tym razem zachował się, jak trzeba. Zgrał futbolówkę głową w kierunku Damiana Chmiela, a ten z bliska pokonał Damiana Węglarza. Również głową. Nie można powiedzieć, że kibice Podbeskidzia oszaleli w tym momencie z radości, ale strzelony gol, jak również cały mecz, zdecydowanie, poprawił niezbyt korzystne nastroje pod Klimczokiem. Generalnie nie sposób o tym spotkaniu napisać zbyt wiele miłych słów. Na pewno ważne jest to, że między słupkami bielskiej bramki, od pierwszej minuty, wystąpił Wojciech Fabisiak. Przed przerwą był praktycznie bezrobotny. Nieco więcej pracy miał w drugiej odsłonie. Suwalczanie zaatakowali wówczas dużo śmielej. A szczególnie aktywny w barwach gości był Damian Gąska. Nie było jednak tak, że to goście dominowali na placu gry. W 84. minucie wydawało się, że gol dla Podbeskidzie musi paść. Ale wspomniany Szabala najpierw przegrał pojedynek z Węglarzem, a następnie trafił w… słupek. I gdyby nie ostatnia akcja meczu, to Łotysz zostałby solennie napiętnowany. Przez trenera Adama Noconia, a także przez kibiców, którzy przyszli obejrzeć zwycięstwo Podbeskidzia. Ostatnie, na własne oczy, w sezonie.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wigry Suwałki 1:0 (0:0)

1:0 – Chmiel, 90 min

Podbeskidzie: Fabisiak – Moskwik, Wiktorski, Malec, Oleksy – Kozak (55’ Chmiel), Guga, Rakowski, Sierpina – Kostorz, Tomczyk (66’ Sabala)

Wigry Suwałki: Węglarz – Remisz, Żyro, Jurkowski, Spychała – Rybicki (76’ Mackiewicz), Radecki (58’ Gużewski), Sokołowski, Olszewski (46’ Obst) – Gąska – Pylypchuk

żółte kartki: Guga, Rakowski, Chmiel – Spychała, Żyro