Wygrana GKS-u Katowice, choć koncentracja szwankowała

Pod koniec III seta meczu GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn przy stanie 20:9 nic złego katowiczanom nie mogło się stać. Nic bardziej mylnego. Gospodarze zafundowali sobie kolejną partię, ale – jak się okazało później – zwycięską.

W Katowicach doskonale sobie zdawano sprawę, że potyczka z akademikami z Olsztyna do łatwych nie będzie należała. W podstawowym składzie pojawiło się 2 nowych przyjmujących – Dominik Depowski oraz Thomas Rousseaux. Za rozegranie odpowiadał natomiast Maciej Fijałek.

Kadrowicz Marcin Komenda pojawił się dopiero w końcowych fragmentach I seta. Gospodarze rozpoczęli niezwykle udanie i objęli nawet 5 punktową przewagę. Jednak przyjezdni dobrze kierowani przez rozgrywającego Pawła Woickiego systematycznie odrabiali straty i w końcu doprowadzili do remisu 15:15. A potem rozpoczęła się twarda walka punkt za punkt. Z jednej i drugiej było sporo szarpaniny i zepsutych zagrywek. Zanosiło się na grę na przewagi, bo był remis 23:23.

Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy. Najpierw Karol Butryn huknął ze skrzydła ile miał sił. A chwilę później intuicją wykazał się trener Piotr Gruszka, bo wycofał Emenaulea Kohuta, zaś w polu zagrywki pojawił młody środkowy Dawid Woch. Wyrzucił piłkę w górę i posłał ją w boisko rywali.

W drugiej odsłonie już nie było tak wyrównanej gry, bowiem gospodarze szybko uzyskali wysoką przewagę i pewnie zmierzali po wygraną. Dobrze blok-obrona, a po nich były wyprowadzane zabójcze kontry. „GieKSa” funkcjonowała jak dobrze zaprogramowana maszyna i nic nie wskazywało, by miała nastąpić awaria.

Katowiczanie grali jak w transie i swoją zagrywką oraz blokiem demolowali rywala. Prowadzili już 20:9 i w tym momencie byli myślami pod prysznicem. Akademicy sprawiali wrażenie pogodzeni z przegraną, ale w polu serwisowym pojawił Sebastian Warda i zaczęły się kłopoty z przyjęciem. Goście zdobyli 9 „oczek” z rzędu i, na własne życzenie, zrobiło się gorąco. Po kolejnym kiepskim przyjęciu, tym razem Rousseauxa było po 22. A chwilę potem goście objęli prowadzenie 23:22 i na zakończenie popisali się 2. skutecznymi blokami. Już dawno nie widzieliśmy, że w takich okolicznościach można przegrać seta. Za brak koncentracji trzeba było zapłacić.

Akademicy uwierzyli, że w tym meczu nie wszystko zostało stracone i podjęli walkę. Od połowy seta grano punkt za punkt i na parkiecie było niezwykle nerwowo. Przy stanie 24:23 zagrywkę popsuł Marcel Lux i tym samym katowiczanie zdobyli pierwsze punkty w tym sezonie.

 

GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:23, 25:17, 23:25, 25:23)   

KATOWICE: Fijałek, Depowski (  13), Krulicki (10), Butryn (20), Rosseaux (14), Kohut (10), Mariański (libero) oraz Komenda, Woch (1), Sobański. Trener Piotr GRUSZKA.

OLSZTYN: Woicki, Lux (10), Zniszczoł (9), Hadrava (15), Kapelus (8), Pietraszko (4), Żurek (libero) oraz Kalinin (2), Kańczok (1), Gil, Warda (5), Urbanowicz (4). Trener Roberto SANTILLI.

Sędziowali: Tomasz Flis i Jacek Litwin (obaj Kraków). Widzów 800.

Przebieg meczu

I: 10:5, 15:12, 20:18, 25:23.

II: 10:6, 15:9, 20:12, 25:17.

III: 10:6, 15:7, 20:9, 23:25.

IV: 10:7, 15:11, 20:18, 25:23.

Bohater – Karol BUTRYN.

 

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ