Udany powrót „Łysego”

Od ostatniego meczu Łukasza Matusiaka w niebiesko-czerwonych barwach minęły w środę 2454 dni. W przerwie zimowej sezonu 2011/12 w nie najlepszych okolicznościach rozstał się z prowadzoną wówczas przez trenera Dariusza Fornalaka I-ligową drużyną, którą zamienił na II-ligowe Zagłębie Sosnowiec. W nim spędził ponad 6 lat, na rok zakotwiczył w GKS-ie Tychy, by tego lata znów wylądować w Bytomiu. Powrót uczcił w świetnym stylu, zdobywając dwie bramki w środowym meczu z Zielonymi Żarki (3:0).

Nie myśl, uderzaj!

– Inauguracja wypadła bardzo pozytywnie, choć – będąc szczery – trochę się bałem tego meczu. Już dawno nie grałem na tym szczeblu, dlatego trzeba było uważać. Zawsze powtarzam jednak: niezależnie od tego, czy jesteś w pierwszej, drugiej, trzeciej czy czwartej lidze, wszystko i tak zależy od ciebie; od tego, jak przygotujesz się do danego spotkania, jak będziesz biegał, jak zafunkcjonuje drużyna. Dopiero czas pokaże, czy powstał tu fajny zespół. Wiele pracy jeszcze przed nami. Nie możemy osiadać na laurach, cieszyć się z pojedynczych sukcesów, tylko przeć do przodu. Przyszliśmy tu w konkretnym celu. Ludzie ocenić nas będą mogli bodajże dopiero 15 czerwca przyszłego roku, gdy odbędzie się baraż o awans do trzeciej ligi. Na to się nastawiam, a pojedynczymi zwycięstwami podniecać się nie mam zamiaru. Temat Zielonych można już zamknąć. Już w sobotę czeka nas wyjazdowy mecz z Unią Dąbrowa Górnicza, która na pewno okaże się silniejszym przeciwnikiem – przewiduje 33-letni pomocnik.

Jego dobry występ ucieszył trenera Marcina Domagałę. – Bardzo dobrze, że zdobył dwie bramki po uderzeniach z dystansu. Jestem przekonany, że będzie korzystał z tego atutu. Oby tak dalej – mówi szkoleniowiec Polonii, a my dodajmy, że „Łysy” oba gole strzelił zza pola karnego lewą nogą. – Czyli słabszą! Tak to jest, gdy się nie myśli, a uderza. Wtedy zwykle wpada. Piłka mnie słuchała… Ale zawsze słucha! Oczywiście, pamiętam mecze, w których zdobywałem po dwie bramki. Całkiem sporo takich było. Debiut w Podbeskidziu z Odrą Opole, mecze w Zagłębiu z Kluczborkiem czy Jarotą Jarocin… Gdy już jedna wpadnie, to druga często też się wkręci – uśmiecha się Matusiak.

Chciał zostać na Śląsku

Dla wielu obserwatorów lokalnego rynku piłkarskiego jego przenosiny na piąty poziom rozgrywkowy mogły być delikatnym zaskoczeniem. Owszem – sezon, a zwłaszcza wiosnę, miał w Tychach nieudaną i szybko okazało się, że nie przedłuży wygasającego z końcem czerwca kontraktu, ale mimo wszystko to defensywny pomocnik z tej półki, że spokojnie z powodzeniem pograłby jeszcze w II lidze.

Dla Polonii jego angaż to duże wzmocnienie. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że wyląduje w Radomiaku. – Trochę na tę czwartą ligę trzeba było mnie namawiać… O tym, że tu trafiłem, zadecydowały tylko i wyłącznie względy rodzinne. Nie chciałem się ruszać ze Śląska. Cieszę się, że padło na Polonię. Już w pierwszym meczu przypomniałem sobie, jak wielu ma kibiców i jaką atmosferę potrafią stworzyć. Ten głośny doping przez cały mecz naprawdę się czuje, przez co przyjemniej się gra. Szkoda tylko, że nie gramy u siebie, a na Szombierkach, bo frekwencja jest przez to niższa niż mogłaby być pzy Olimpijskiej – przyznaje „Łysy”, pochodzący z Łodzi, ale od lat mieszkający w Katowicach.

 

LICZBA

3

MECZE w barwach Polonii rozegrał w ekstraklasie Łukasz Matusiak. Było to wiosną 2011 roku.