Udany trenerski debiut

Mecz ważny w kontekście walki o utrzymanie został wygrany przez drużynę z Białegostoku.


Adrian Siemieniec dostał trudną misję do wykonania. Stał się pierwszym trenerem Jagiellonii i jego zadaniem jest utrzymać zespół w ekstraklasie. Dla 31-letniego szkoleniowca, który urodził się w Czeladzi, jest to na razie największe zawodowe wyzwanie w karierze. Do tej pory był trenerem rezerw zespołu z Białegostoku, a już w poniedziałek, kilka dni po zmianie stanowiska, zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Siemieniec oraz całe otoczenie Jagiellonii liczyli na niezwykle ważne zwycięstwo z Lechią, rywalem w walce o utrzymanie.

Z trudnością musiało przyjść trenerowi zaakceptowanie błędu Jesusa Imaza podczas wykonywania rzutu karnego pod koniec pierwszej połowy. Gospodarze otrzymali szansę wyjścia na prowadzenie po zagraniu ręką w „ 16” przez Mario Maloczę. Imaz ustawił piłkę na 11. metrze i jego strzał został obroniony przez Duszana Kuciaka. Wtedy wydawało się, że szczęście uśmiechnęło się do napastnika, bo sędzia zareagował na przekroczenie linii bramkowej przez golkipera przed uderzeniem i rzut karny został powtórzony. To jednak na nic się zdało, bo Hiszpan przy drugim podejściu postanowił spróbować podcinką pokonać Kuciaka, a Słowak bez problemu obronił ten strzał.

Ewentualne trafienie Imaza byłoby dobrym podsumowaniem pierwszej połowy w wykonaniu Jagiellonii. Zespół z Podlasia miał przewagę nad przeciwnikami. Starał się budować ciekawe akcje, ale brakowało mu postawienia kropki nad „i”. Gdyby białostoczanom udało się wyjść na prowadzenie do przerwy, być może inaczej wyglądałaby druga połowa, w której aż do 84 minuty niewiele się działo. Dopiero wtedy padł pierwszy, i jak się później okazało ostatni, gol w tym starciu, a jego autorem był Taras Romanczuk. Ukrainiec z polskim paszportem był niepilnowany w polu karnym i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego oddał precyzyjny strzał głową.

Zwycięstwo oznacza radość Jagiellonii i jej trenera, debiutanta w ekstraklasie. Zupełnie odmienne nastroje panują w obozie Lechii. Przegrana skutkuje tym, że gdańszczanie tracą 5 punktów do bezpiecznej pozycji w tabeli. Zresztą ich gra wskazuje na to, że są już pogodzeni ze swoim losem.


Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

1:0 – Romanczuk, 84 min (głową, asysta Wdowik)

JAGIELLONIA: Alomerović – Przikryl (75. Kupisz), Puerto, Skrzypczak, Pazdan (82. Stojinović), Wdowik – Nene (82. Lewicki), Romanczuk, Saczek (63. Mena) – Imaz (75. Nguiamba), Gual. Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: Abramowicz, Camara, Bida, Olszewski.

LECHIA: Kuciak – Castegren, Malocza, Abu Hanna, Pietrzak – Tobers (80. Kałuziński), de Kamps (46. Kubicki) – Friesenbichler (46. Diabate), Paixao, Terrazzino (88. Bartkowski) – Zwoliński. Trener David BADIA. Rezerwowi: Buchalik, Gajos, Piła, Brzęk, Sezonienko.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 8985. Żółte kartki: Pazdan (48. faul) – de Kamps (24. faul), Castegren (41. faul), Malocza (44. zagranie ręką).

Piłkarz meczu – Taras ROMANCZUK


Fot. Michał Kość/PressFocus