Udowadnia, że ponownie jest „w gazie”

Efektownymi „nożycami” przypieczętował Marcin Cebula swój najlepszy występ w tym sezonie. Trzeba mu oddać, że zmiana środowiska wyszła mu na dobre.


Po latach spędzonych w Koronie, gdzie uważano go za wielki, lecz nie do końca spełniony talent, przeniósł się na Limanowskiego. W obecnych rozgrywkach udowodnił swoją wartość. Potwierdził to golem i dwoma asystami w meczu z Lechem. Statystycznie to jego najlepszy sezon. Do liczb dokłada także styl – potrafi świetnie obsłużyć kolegów podaniem, ale również zdobyć widowiskowego gola, jak w sobotę, czy w poprzedniej rundzie z Lechią w Gdańsku.

A jeszcze dwa miesiące temu można było rozpatrywać jego kandydaturę, jako „pechowca sezonu”. W czasie zimowego zgrupowania będący w dobrej formie Cebula miał problemy z mięśniem dwugłowym. Mimo to wykurował się na początek rundy. Na swoje nieszczęście w jej drugim meczu uraz się odnowił. Po blisko miesięcznej przerwie Cebula wrócił do gry. Z kolei w poprzedniej rundzie był wyłączony z treningów z powodu zakażenia wirusem, co również odbiło się na jego formie.

Teraz udowadnia, że ponownie jest „w gazie”. Jest to wiadomość wręcz idealna dla Rakowa. Częstochowianie są w przeddzień najważniejszych spotkań nie tylko w tym sezonie, ale prawdopodobnie także w stuletniej historii klubu. Cebula może być kartą przetargową w meczu z Arką Gdynia w finale Pucharu Polski. Raków rywalizuje także o wicemistrzostwo Polski. Taka dyspozycja 25-latka zwiększa szansę częstochowian na zwycięstwa. Dodatkowo on sam może na tym zyskać. Niezbadane są w końcu wyroki Paulo Sousy. Skoro szansę otrzymał Kamil Piątkowski, to kto wie, czy i Cebula nie znalazł się w notatniku selekcjonera reprezentacji Polski.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.