Uff, wygrana z Estonią!

Rumuni wygrali z Ukraincami 5:1, zas w prespektywie mają mecz z Holandią. Wydaje się, że rumuńscy hokeiści nie zaprzepaszczą swojej szansy.

Po przegranej z Rumunami oczekiwaliśmy od naszego zespołu nie tylko ambitnej gry, ale również zwycięstwa w meczu z gospodarzami. Trener Tomasz Valtonen dokonał drobnych korekt w ustawieniu poszczególnych formacji, ale nie miały one wpływu na grę naszego zespołu. Inicjatywa należała do Estończyków, którzy poruszali się żwawiej i konstruowali groźniejsze akcje. W I tercji zdecydowanie więcej strzelali, ale to nasi hokeiści, skopiowali Rumunów z poprzedniego meczu, zdobywając prowadzenie. Podopieczni wreszcie przeprowadzili akcję z rozmachem. Paweł Dronia przekazał krążek do Szymona Marca, a ten dojrzał wyjeżdżającego na dobrą pozycję Filipa Komorskiego. Tym razem tyski napastnik przymierzał i mógł unieść ręce do góry na znak radości. „Komora” takich sytuacji z Rumunami miał trzy, ale nic nie wpadło! Może już nie wracajmy do tego koszmarnego meczu z Rumunami, bo przecież – tak wszystko na razie wskazuje – podarowali rywalom awans do Dywizji IA.

W drugiej odsłonie biało-czerwoni ruszyli do przodu i zdominowali przeciwników. Cóż z tego, skoro znów dała o sobie znać skuteczność pod znaku „niesfornego azorka”. Oddaliśmy 17 strzałów i Willem-Henrik Koitmaa, bramkarz gospodarzy, wyrósł na bohatera. Potem gra się nieco wyrównała i swoimi umiejętnościami mógł się wykazać John Murray. Pod koniec tercji po akcji i uderzeniu Krystiana Dziubińskiego doszło do przepychanek pod bramką gospodarzy. Dziubiński dostał podwójną kare mniejszą, Marzec też walczył, zaś gospodarze też nie próżnowali. W efekcie znów graliśmy w osłabieniu i w kilku sytuacjach było gorąco. Jednak potrafiliśmy się obronić w tej trudnej sytuacji.

W końcu III tercji zobaczyliśmy 4. gole i biało-czerwoni prowadzili już 3:0. O swoich umiejętnościach przypomniał sobie Komorski, zaś Bartłomiej Neupauer precyzyjnym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy. Wydawało się, że emocji nie będzie już w tym meczu, a tymczasem gospodarze nie zrezygnowali poprawienia rezultatu. Murray został pokonany przez Andreja Makrowa oraz Roberta Rooby. Na niespełna 2 min. przed końcem Estończycy wycofali bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł efektów. Do ostatnich sekund było sporo emocji, ale w końcu udało się biało-czerwonym korzystny rezultat. Przed naszymi hokeistami ostatni mecz w sobotę z Japończykami. (W. S.)

ESTONIA – POLSKA 2:3 (0:1, 0:0, 2:2)

0:1 – Komorski – Marzec – Dronia (14:57). 0:2 – Komorski (45:44), 0:3 – Neupauer – Łyszczarczyl – Kolusz (47:29), 1:3 – Makrow – Ossipow (50:13, w przewadze), 2:3 – Rooba – Arrak – Sibircew (52:52).

Sędziowali: Goeffrey Barcello (Francja) – Jake Davis (USA) i Gasper Jaka Zganc (Słowenia). Widzów 2150.

ESTONIA: Koitmaa; Sorokin (2) – Laheslau, Osspiow (2) – Kerna (2), E. Slesserewski – Nowikow, Swarogin; Rooba – Arrak – Sibircew, Andrejew – Pietrow (2) – Makarow, Witanen – Usow, Fursa – Parras – Wasjonkin, Warang. Trener Jussi TUPAMAKI.

POLSKA: Murray (2); Kolusz – Jaśkiewicz (2), Kostek (2) – Dronia, Ciura – Wajda, Bryk; Kapica – Dziubiński (4) – Wronka, Malasiński – Neupauer – Łyszczarczyk (2), Gościński – Komorski – Jeziorski, Michalski – Domogała – Marzec (4), Starzyński. Trener Tomasz VALTONEN.

Kary: Estonia – 8 min., Polska – 16 min.

 

Pozostałe mecze: Japonia – Holandia 2:3 (0:1, 0:1, 2:1), Ukraina – Rumunia 1:5 (0:2, 1:1, 0:2).

1. Rumunia 4 10 15:8

2. Polska 3 7 17:7

3. Japonia 4 6 12:10

4. Estonia 3 4 9:10

5. Ukraina 4 3 14:16

6. Holandia 4 3 6:22