Ukraina. Treningi i mecz pod bombami

Wojna na wschodzie trwa, ale tamtejsze kluby zdeterminowane są w tym, żeby rozpocząć nowy sezon.


Ukraińska liga nie gra od końca lutego, a więc od momentu rosyjskiej agresji na ten kraj, która zaczęła się w czwartek, 24 lutego. Akurat zespoły były po zimowych zgrupowaniach, w większości w Turcji, jak w przypadku naszej ekstraklasy, ale rozgrywek z oczywistych względów nie wznowiono.

Zniszczone stadiony

W końcu zdecydowano, że zachowane będą rezultaty z pierwszej części rozgrywek. Mistrzem został Szachtar Donieck, wicemistrzem Dynamo Kijów, a w pucharach Ukrainę będą jeszcze reprezentowały Dnipro-1, Zoria Ługańsk i Worskla Połtawa. Trwają przygotowania do gry w pucharach, a także do inauguracji ligowych rozgrywek.

Oczywiście nie będzie ona możliwa na wschodzie Ukrainy, gdzie trwają zażarte walki z rosyjskim najeźdźcą. Zresztą Szachtar od lat swoje mecze rozgrywa poza domem. Spotkania mają się odbywać tam, gdzie jest relatywnie bezpiecznie, choćby na zachodzie Ukrainy, a więc na terenach graniczących z Polską. Niektóre z obiektów piłkarskich mocno ucierpiały w trakcie rosyjskiej inwazji.

Zbombardowany został m.in. stadion Desny Czernihów. Podobnie jest z FK Mariupol. Z tego powodu drużyny te nie mają gdzie grać. Ich miejsce w 16-zespołowej lidze zajmie Metalist Charków i Krywbas Krzywy Róg. W tym drugim klubie z posady trenera zwolniono niedawno Witalija Wicenecia, jednego z trenerów grup młodzieżowych. Dlaczego? Brak wsparcia dla Ukrainy w wojnie z Rosją.

„Krywbas ma jasne i jednoznaczne stanowisko proukraińskie. Ukraina jest suwerennym niepodległym państwem. Rosja to agresor, a rosyjska armia to maruderzy, mordercy i gwałciciele. Inne spojrzenie na to co się dzieje, jest dla klubu nie do przyjęcia, dla Krywbasa po prostu nie ma innego stanowiska. Klub nie przymknie oka i nikogo nie usprawiedliwi. Jesteśmy przekonani, że w zespole nie ma miejsca na tych, którzy mają inne zdanie” – napisano w oświadczeniu.

Powrót Brazylijczyka

W ukraińskich klubach w większości będą występowali piłkarze miejscowi, ale nie tylko. Są tacy, którzy mimo wojny, możliwości gry w innej części Europy czy świata, decydują się nawet na powrót do klubów stamtąd. Jednym z nich jest brazylijski pomocnik Talles. 24-letni zawodnik trafił do FK Ruch Lwów w zeszłym roku. Kiedy wybuchła wojna skorzystał z opcji i zmienił barwy klubowe, przenosząc się do ligi fińskiej, do Kuopion Palloseura. Grał tam wiosną na tyle dobrze, że chciano go zatrzymać. Brazylijczyk, ku zaskoczeniu wielu, zdecydował się jednak na powrót na Ukrainę.

– Cały czas na bieżąco śledziłem wiadomości i to się dzieje. Pojechałem grać do Finlandii i grało mi się tam na tyle dobrze, że chcieli mnie zatrzymać proponując dobre warunki. Jednak po rozmowie z prezesem Hryhorijem Kozłowskim i trenerami zdecydowałem, że wracam z powrotem do Ruchu. Chcę pomóc drużynie w mistrzowskich rozgrywkach. Cieszę się też, że ponownie mogę zobaczyć kolegów. Moja rodzina trochę się niepokoi tym, że ponownie wróciłem na Ukrainę, ale też wiedzą jaka jest sytuacja i zdają sobie sprawę, że Lwów jest nieco bardziej spokojny, niż inne części kraju – mówi Talles.

Dodajmy, że w super nowoczesnej akademii Ruchu, która miała być oficjalnie otwarta w czerwcu, gdzie jest świetna infrastruktura i możliwości do treningów, rozpoczął się obóz dla ponad tysiąca dzieci z całej Ukrainy. W trudnym wojennym czasie gospodarze lwowskiego klubu chcą dać najmłodszym namiastkę normalności.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus