Ulatowski: Trener zawsze czuje „zew krwi”

Trzy lata „unikał” pan trenerskiej ławki. Dało się wytrzymać?
Rafał ULATOWSKI: – Błędna teza. Wcale nie unikałem trenerskiej ławki, po prostu miałem w klubie inne obowiązki. Przez dwa lata dało się jakoś wytrzymać, „zew krwi” poczułem w końcówce sezonu 2017/2018, gdy w dwóch ostatnich kolejkach na trenerskiej ławce Lecha zastąpiłem Nenada Bjelicę. Znowu poczułem adrenalinę i zrozumiałem, że to cel, do którego dążę. W roli trenera czuję się naprawdę doskonale.

Był pan jedynym kandydatem do zastąpienia Dariusza Żurawia, który został szkoleniowcem pierwszego zespołu?
Rafał ULATOWSKI: – Kiedy Darek Żuraw objął pierwszy zespół, zastąpiłem go w drugiej drużynie w trybie – nazwijmy to – awaryjnym, bo byłem na miejscu pod ręką. Uważam, że to naturalny proces. Potem jednak zamierzaliśmy znaleźć nowego trenera do rezerw, spotkaliśmy się z kilkoma kandydatami, lecz żaden z nich nie spełnił przyjętych przez nas kryteriów.

Nas, czyli kogo?
Rafał ULATOWSKI: – Chyba nie myślał pan, że to ja jednoosobowo podejmuję decyzje w takich kwestiach. W procesie wyboru nowego szkoleniowca brał udział wiceprezes klubu Piotr Rutkowski, dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, trener pierwszego zespołu, Dariusz Żuraw. Ja również byłem w tej grupie, bo przecież ściśle współpracowałem z trenerem drugiego zespołu.

Wysokie wymagania

Wspomniał pan o kryteriach, jakie powinni spełniać kandydaci do objęcia posady szkoleniowca drużyny rezerw Lecha. Mogę prosić o konkrety?
Rafał ULATOWSKI: – Taki kandydat musi być posiadaczem licencji trenerskiej UEFA Pro, bo tylko tacy szkoleniowcy mogą prowadzić drużyny na szczeblu centralnym. Z tego powodu pole poszukiwań było zawężone. Po drugie – jego spojrzenie na futbol musiało pasować do filozofii prowadzenia i gry zespołu. Trzeci warunek – musiałby zamieszkać we Wronkach, bo tam mieści się nie tylko hotel „Olympic”, ale również szkoła z internatem dla naszych młodych piłkarzy, jak również kompleks boisk (cała akademia Lecha mieści się we Wronkach oraz oddalonym o 60 kilometrów od Poznania Popowie – przyp. BN).

Musi być nie tylko trenerem, ale również wychowawcą i dbać o rozwój chłopców nie tylko stricte piłkarski. W naszych ośrodkach we Wronkach i Popowie trenują nie tylko rezerwy, ale również trampkarze, juniorzy młodsi i juniorzy starsi. Nadto trener drugiego zespołu musi mieć bardzo dobry kontakt z trenerem pierwszej drużny, występującej w ekstraklasie. Bardzo dobra komunikacja między szkoleniowcami jest często kluczem do sukcesów. Nie znaleźliśmy takiego kandydata, więc opiekę nad drugim zespołem powierzono mnie.

Wróćmy jeszcze na moment do poprzedniego sezonu. Jak wyszło pańskie „zderzenie” z III ligą?
Rafał ULATOWSKI: – Wbrew pozorom to nie był spacerek w naszym wykonaniu, bo poziom prezentowany przez niektóre zespoły był naprawdę wysoki. KKS Kalisz, Radunia Stężyca, czy Kotwica Kołobrzeg to byli groźni rywale, którzy wysoko zawiesili nam poprzeczkę.

Poligon doświadczalny

O wyjazdowym meczu z Kotwicą Kołobrzeg i kuriozalnym rzucie karnym dla przeciwnika było głośno w całej Polsce. Sędziowanie na tym szczeblu jest naprawdę takie tragiczne?
Rafał ULATOWSKI: – To oczywiste, że w 3 lidze jesteśmy poligonem doświadczalnym dla sędziów. Zaskoczę jednak pana – do większość sędziów nie miałem zastrzeżeń, chociaż oczywiście zdarzały im się pomyłki. Nie był to jednak „duży kaliber”, więc nie było powodów do narzekań i rozdzierania szat. Co się zaś tyczy tego nieszczęsnego meczu w Kołobrzegu, to zawiódł w nim sędzia pierwszoligowy (był nim Mariusz Korpalski z Torunia – przyp. BN). Byłem zaskoczony jego decyzją, bo miałem z nim styczność, gdy byłem trenerem GKS-u Bełchatów. I o ile mnie pamięć nie myli, nigdy nie zgłaszałem zastrzeżeń do jego sędziowania.

Na pewno zrobiłby pan karierę w dyplomacji. Po meczu z Kotwicą (3:3) powiedział pan tylko dwa zdania: „Nikt z nas się nie spodziewał, że sędzia podyktuje „jedenastkę”. Na ławce sądziliśmy, że to jest faul dla nas”. W dyplomatę nie bawił się prezes Wielkopolskiego ZPN, Paweł Wojtala. Napisał na Twitterze bardzo dosadnie: „Ręce opadają… Mam nadzieję, że ta skandaliczna decyzja nie będzie miała wpływu na końcową tabelę”.
Rafał ULATOWSKI: – Nic więcej nie mogłem już zrobić, wynik – jak to się mówi – poszedł w świat.

Lech Poznań buduje swój mur

Z jakim nastawieniem przystąpicie do rozgrywek II ligi? Zespół będzie oparty na młodzieżowcach, czy też będzie pan korzystał w lwiej części z zawodników pierwszej drużyny?
Rafał ULATOWSKI: – Na pewno nie będziemy walczyli o awans do I ligi, chociaż zaręczam, że żadnego meczu nie odpuścimy. Nie ma regulaminowych przeciwwskazań, przynajmniej na razie, by rezerwy klubu z ekstraklasy nie mogły występować na jej zapleczu. Ale wszyscy jesteśmy realistami, więc po prostu chcemy spokojnie się utrzymać w 2. lidze.

Co się zaś tyczy składu drużyny, wiele będzie zależało od Darka Żurawia. Jeżeli zażyczy sobie, by konkretni zawodnicy zagrali u mnie, spełnię jego prośbę. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że gdy będziemy grali na wyjeździe, nasz przeciwnik zrobi wszystko, by termin kolidował z meczem pierwszego zespołu i w mojej drużynie nie mogli zagrać zawodnicy z meczowej „18” Darka.

Sprawdzona strategia

Łączenie funkcji szefa szkolenia Akademii z funkcją trenera rezerw bardzo zmieni pański dotychczasowy model pracy w Lechu?
Rafał ULATOWSKI: – I tak przebywam w ośrodku we Wronkach od rana do wieczora. Dla mnie to nie nowość, bo wcześniej uczestniczyłem w treningach drugiego zespołu, czy juniorów starszych. Poza tym mam bardzo kompetentny sztab, do którego teraz dołączył Przemysław Małecki, który wcześniej był trenerem reprezentacji Polski U-17. Będzie moją prawą ręką. Trenerem bramkarzy jest Zbyszek Pleśnierowicz, ponadto w moim sztabie są trener przygotowania motorycznego Jakub Grzęda, analityk Tomasz Przekaza oraz fizjoterapeutka Agnieszka Bielec.

Chętnie wypożyczacie młodych zawodników do klubów z niższych lig. Na przykład do GKS-u Jastrzębie trafiło w krótkim odstępie czasu trzech zawodników. Maciej Spychała jest już zawodnikiem Wisły Płock, coraz lepiej radzi sobie Marek Mróz, teraz na testach przebywa
Łukasz Norkowski. Co może pan powiedzieć na temat tego ostatniego?
Rafał ULATOWSKI: – To taki nowoczesny defensywny pomocnik. Potrafi nie tylko odebrać piłkę przeciwnikowi, ale sensownie ją rozegrać, uruchomić kolegę sensownym podaniem. Jest świetnie wyszkolony technicznie i jeżeli trafi do klubu pierwszoligowego, może być wartościowym zawodnikiem. Musi tylko otrzymać szansę.

Bardzo dużo zawodników z waszej akademii wypuszczacie „w Polskę”. Ta strategia sprawdza się?
Rafał ULATOWSKI: – Oczywiście. Proszę zauważyć, że teraz w kadrze pierwszego zespołu Lecha jest kilku piłkarzy, których w poprzednim sezonie wypożyczyliśmy do klubów pierwszoligowych – Miłosz Mleczko był w Puszczy Niepołomice, Tomasz Dejewski w Warcie Poznań, Tymoteusz Puchacz w GKS-ie Katowice, Jakub Moder w Odrze Opole.

Wcześniej taki chrzest przeszedł Robert Gumny, więc ma pan namacalne dowody, że taka praktyka nam się opłaca. Oczywiście, że nie wszyscy potem „łapią się” u nas, ale połowa na pewno. No chyba, że ma się taki talent jak 17-letni Filip Marchwiński, który już w poprzednim sezonie grał u Adama Nawałki i Darka Żurawia.

Dobra promocja

Na zakończenie pomówmy chwilę o reprezentacjach Polski. Spodziewał się pan, że drużyna dowodzona przez Jerzego Brzęczka w eliminacjach mistrzostw Europy po czterech meczach będzie miała komplet punktów?
Rafał ULATOWSKI: – W obecnej sytuacji sztuką byłoby nie awansować do finałów mistrzostw Europy. Wprawdzie nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu, ale moim zdaniem nie mamy czego i kogo się obawiać. Może i styl gry we wszystkich meczach nie zachwycał, ale ważny jest wynik. Natomiast ostatnia wygrana 4:0 z Izraelem pokazała, że zasługujemy na pierwsze miejsce w grupie i rywale nie są w stanie dotrzymać nam kroku.

Występ reprezentacji U-21 w mistrzostwach Europy był dobrą reklamą polskiego futbolu?
Rafał ULATOWSKI: – Zdobyliśmy sześć punktów w starciu z naprawdę silnymi drużynami. Dlatego nie szukajmy dziury w całym po wysokiej porażce z Hiszpanią. Pokonaliśmy przecież Belgów i Włochów. Pragnę zauważyć, że Belgowie nie zdobyli nawet jednego punktu, chociaż naprawdę mają świetne szkolenie. Nie ma się co czarować, nikt z nas nie spodziewał się, że nasz dorobek punktowy będzie taki okazały.

 

Na zdjęciu: Rafał Ulatowski zatęsknił do trenerskiej ławki, na której czuje się jak ryba w wodzie.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ