Umarł król, niech żyje król!

Sensacyjne odpadnięcie Bayernu Monachium z Pucharu Niemiec wyraźnie uatrakcyjniło te rozgrywki. Kilku klubom mocniej zaświeciły się oczy na myśl o zdobyciu trofeum.


Pogromcom giganta okazał się drugoligowy – solidny, dodajmy – Holstein Kiel, który w dramatycznych okolicznościach doprowadził do rzutów karnych, gdzie nie pomylił się żaden z jego piłkarzy. Klub z północy Niemiec okazał się pierwszym, który przeszkodził trenerowi Hansiemu Flickowi w zdobyciu jakiegoś trofeum z Bayernem. Do tej pory niemiecki szkoleniowiec albo zdobywał wszystko, co się dało, albo może to jeszcze zrobić – poza DFB-Pokal rzecz jasna.

Piątka rusza po tytuł

Bawarczycy w Pucharze Niemiec nie dominują w aż takim stopniu jak w Bundeslidze. Tutaj w 10 ostatnich edycjach wygrywali „tylko” 5 razy, pozostałe trofea oddając Schalke (2011), Borussii Dortmund (2012, 2017), Wolfsburgowi (2015) oraz Eintrachtowi Frankfurt (2018). Po ich tegorocznym odpadnięciu największymi faworytami do sięgnięcia po ten tytuł są bezapelacyjnie Bayer Leverkusen, Dortmund, RB Lipsk, Wolfsburg oraz Borussia Moenchengladbach.

Dla niektórych może być to pierwszy tytuł od niedawna, dla innych od dawna, a dla niektórych… w ogóle. Leverkusen czeka na jakikolwiek tryumf od 1993 roku (Puchar Niemiec), Gladbach od 1995 (też Puchar Niemiec), a Lipsk w swojej niespełna 12-letniej historii jeszcze nic nie zdobył – choć w 2019 roku był już w finale Pucharu.

Cała wyżej wymieniona piątka nie może narzekać na losowanie 1/8 finału. Leverkusen dostało czwartoligowca, Dortmund i RB zmierzą się z drużynami drugoligowymi, natomiast Wolfsburg i Gladbach zagrają z ligowymi rywalami, ale i tak będą faworytami. „Wilki” podejmą w końcu ostatnie w tabeli Schalke, które nie powinno mieć wiele do gadania w meczu z bardzo solidną i świetnie funkcjonującą ekipą Volkswagena.

Borussia zaś będzie musiała wysilić się najbardziej, bo choć Stuttgart jest beniaminkiem Bundesligi, to ma bardzo ciekawą drużynę z wieloma interesującymi zawodnikami. „Szwaby” jednak zagrają z Gladbach na własnym stadionie, na którym w tym sezonie wygrały… tylko jeden z sześciu meczów ligowych.

Stara Dama Starej Damie

Oprócz pucharowej zapowiedzi warto wspomnieć o ciekawym transferze, który pojawił się w Bundeslidze. Hertha Berlin ściągnęła do siebie Samiego Khedirę, doświadczonego pomocnika, który ostatnio nie miał łatwego życia w Juventusie. 33-letni utytułowany mistrz świata w 2020 roku zagrał tylko w jednym meczu, co było pokłosiem poważnych kontuzji, z powodu których stracił praktycznie cały poprzedni sezon.

W bieżących rozgrywkach natomiast Khedira nie łapał się już do kadry „Starej Damy”, dlatego też postanowił przenieść się do… innej „Starej Damy”. Odejście Niemca jest Juventusowi na rękę, ponieważ na pół roku przed końcem jego kontraktu Włosi zwolnią kilka milionów euro z budżetu płacowego. Dlatego też gigant z Turynu nie robił problemów przy tej transakcji i oddał swojego pomocnika za darmo.

Wątpliwości budzi jednak zasadność tego ruchu, bo w Hercie jest kilka pozycji, które wymagają wzmocnień, ale defensywnych pomocników jest tam akurat od groma. Niewykluczone, że ściągnięcie Khediry obroni się pod względem sportowym (choć jego dyspozycja stoi pod znakiem zapytania), ale biorąc pod uwagę, ile „szóstek” kupiła w ostatnim czasie Hertha, większego sensu dopatrywać w tym trudno.


PARY 1/8 FINAŁU PUCHARU NIEMIEC
Wtorek: Rot-Weiss Essen – Bayer Leverkusen, Holstein Kiel – Darmstadt, Borussia Dortmund – Paderborn, Werder Brema – Greuther Fuerth
Środa: RB Lipsk – Bochum, Wolfsburg – Schalke, Stuttgart – Borussia Moenchengladbach, Jahn Regensburg – Kolonia


Na zdjęciu: Sami (na zdjęciu) Khedira po 11 latach wraca do Bundesligi, gdzie w barwach Augsburga gra już jego młodszy brat, Rani.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus