Unia Książenice. Na Słonecznej znów świeci słońce

Po ponad 800 dniach Unia Książenice wróciła na swój stadion, a mając w składzie takiego snajpera jak Arkadiusz Suchiński, który w ostatnim meczu zdobył 5 bramek, może być spokojna o IV-ligowy byt.


Gdy na początku czerwca 2019 roku Unia awansowała do IV ligi, w maleńkiej miejscowości w powiecie rybnickim zapanowała olbrzymia radość. Grając bez presji jej zawodnicy robili swoje. Ku zaskoczeniu wszystkich klub stał się sportową wizytówką i dumą Książenic, która, stawiając czoło faworytom, jest w stanie osiągnąć sukces.

Im gorzej, tym… lepiej

Najnowsza historia pokazuje, jak wiele – po dwóch sezonach na IV-ligowym szczeblu – się zmieniło. Wspomniany awans był dopełnieniem 7-letniej pracy trenera Marcina Koczego, który sprowadził ogranych w wyższych klasach Kamila Kosteckiego czy Michała Pieczkę.

Beniaminek świetnie wszedł w sezon, pierwszego pogromcę znalazł dopiero w 6. kolejce. Stając się rewelacją, jesienne zmagania zakończyła na 3. miejscu, ustępując jedynie LKS-owi Goczałkowice i rezerwom GKS-u Tychy. Wiosna zapowiadała się jeszcze ciekawiej i kto wie, co by było, gdyby nie pandemia i związane z nią zawieszenie rozgrywek.

Początek kolejnego sezonu również był niezwykle udany. Choć kameralny obiekt przy Słonecznej nie otrzymał licencji na organizowanie meczów w IV lidze i honory gospodarza zespół trenera Koczego pełnił w Bełku, ponownie zaskakiwał kibiców; po pierwszej rundzie do prowadzącej w grupie II Odry Wodzisław Śląski tracił zaledwie 4 punkty, niejako przecząc teorii, że drugi sezon w nowym towarzystwie zwykle jest trudniejszy niż pierwszy.

Wszystko zaczęło się psuć w przerwie zimowej. Na jaw wyszły problemy finansowe i działacze rozpaczliwie szukali sponsora strategicznego. Zaczęto nawet spekulować, że klub zostanie wycofany z rywalizacji i zniknie z piłkarskiej mapy Polski. Ostatecznie zdołał przetrwać trudny okres, ale już bez Marcina Koczego, którego zastąpił Paweł Krzysztoporski. Sezon zakończył tuż za podium, ale strata do mistrzowskiej Odry wyniosła aż 18 punktów.

Zmiana pokoleniowa

Początek obecnego sezonu był dla Unii wyzwaniem. Latem pożegnało ją 12 zawodników, a w ich miejsce przyszło 10. Misji stworzenia zespołu podjął się Robert Tkocz, były zawodnik Pniówka 74 Pawłowice, Rozwoju Katowice czy ROW-u 1964 Rybnik, a następnie grający trener Odry Centrum Wodzisław Śląski i Silesii Lubomia. Rozpoczął od czterech porażek z rzędu, jednak w pięciu ostatnich kolejkach jego drużyna odniosła trzy zwycięstwa. – Lato było pełne znaków zapytania.

Klub postawił na młodzież, a wiele sparingów dogrywanych było na ostatni moment. To był trudny czas, ale ja lubię wyzwania… Nie przejęliśmy się porażkami, bo naszymi rywalami były drużyny z górnej części tabeli. Z czasem złapaliśmy ze sobą lepszy kontakt, obraliśmy wspólny cel, poprawiliśmy mentalność i zaczęliśmy punktować – wspomina szkoleniowiec Unii.

Pięć goli symbolu

Poza Robertem Tkoczem barw IV-ligowca nadal broni Kamil Kostecki, wspierany przez swojego szwagra Jarosława Wieczorka, grającego asystenta trenera. Po ostatnim meczu oczy sympatyków Unii są jednak zwrócone na Arkadiusza Suchińskiego, który w klubie z Książenic gra od 7 lat, a w historycznym sezonie był jego najlepszym strzelcem zespołu. Teraz również jest na dobrej drodze, bo w spotkaniu z LKS-em Bestwina wzbogacił swój dorobek o 5 bramek, co nie zdarza się często, a jego zespół wygrał 5:1.

– Arek z każdym meczem prezentuje się lepiej. Byłem pod ogromnym wrażeniem jego ostatniego występu, choć mógł strzelić jeszcze kilka goli. To miejscowy bohater, ludzie go tu uwielbiają – podkreśla trener Tkocz, który dwukrotnie asystował 27-latkowi.

Walka o lepsze jutro

Unia powoli wychodzi na prostą, po problemach finansowych nie ma już śladu. – Wszystkie zobowiązania są regulowane na bieżąco, więc spokojnie możemy się skupiać na treningach i meczach – podkreśla Robert Tkocz. Jego zespołowi pozostają rozgrywki ligowe, choć w Pucharze Polski mocno postawił się III-ligowej Odrze Wodzisław Śląski, przegrywając na szczeblu podokręgu dopiero po serii rzutów karnych… 8:9 (w regulaminowym czasie było 3:3).

– Mamy 9 punktów, zajmujemy 12. pozycję i każdym meczem będziemy mogli od siebie oczekiwać czegoś więcej. Zamierzenia sprecyzujemy dopiero wiosną, ale jednego jestem pewny – ta drużyna potrzebuje wzmocnień – podkreśla 34-letni szkoleniowiec.

Ważnym wydarzeniem dla klubu był wrześniowy mecz z rezerwami Podbeskidzia (4:2), który był okazją do powrotu – po ponad 800 dniach – na macierzysty obiekt i de facto pierwszym w historii meczem o IV-ligowe punkty. Mający już dość tułaczki kibice tłumnie stawili się przy Słonecznej, by oklaskiwać swych ulubieńców, a wspomniane rozgromienie beniaminka z Bestwiny tylko potwierdziło, że walka o lepsze jutro dopiero się rozkręca.

Mateusz Skutnik


Fot. unia-ksiazenice.pl