Uniwersalny żołnierz

Ćwierć setki meczów dla Piasta w przypadku Grzegorza Tomasiewicza przypadnie na piątkowe spotkanie w Mielcu, czyli miejscu, które zna doskonale.


Niepozorny tylko pod względem fizycznym, bo na boisku to nie tylko walczak, ale i zawodnik pod wrażeniem którego jest sam trener Aleksandar Vuković. Grzegorz Tomasiewicz, choć szybko po transferze ze Stali do Piasta „wskoczył” do składu, to dopiero teraz pokazuje pełnię swoich umiejętności. A wachlarz jest bardzo bogaty, co pokazały ostatnie dwa spotkania.

Szacunek od trenera

W meczu z Legią przy Okrzei, jak sami pisaliśmy na łamach „Sportu”, Tomasiewicz rozgrywał swój własny mecz z Portugalczykiem Josue. Pomocnik gliwiczan indywidualnie krył gwiazdę stołecznej drużyny i mimo niekorzystnego wyniku, z zadania wywiązał się bardzo dobrze. W następnym meczu przy Okrzei Tomasiewicz już mógł grać w piłkę, bo miał zdecydowanie więcej ofensywnych zadań i świetnie czuł się w kreowaniu akcji. W dodatku popisał się kapitalnym strzałem i zdobył ważną bramkę, która przyczyniła się do pokonania „Pasów”. Nic więc dziwnego, że trener gliwiczan chwali swojego piłkarza po ostatnim triumfie.

– W drugiej połowie meczu z Cracovią Grzesiek wykazał się bardzo ładnym strzałem. Ten chłopak ma już u mnie bardzo duży szacunek, bo z Legią potrafił się poświęcić dla zespołu, pracując tylko nad kryciem, bo go o to tylko prosiliśmy. A tydzień później pokazał, że jest bardzo dobrym piłkarzem i pomógł nam w inny sposób – ocenił Aleksandar Vuković.

Śląski charakter pomaga

Tomasiewicz ma wiele cech, żeby stać się nie tylko ważnym, ale też szanowanym i lubianym przez każdego trenera piłkarzem. Jest uniwersalny, słucha i potrafi się dostosować do powierzonych mu zadań. Nie narzeka, tylko robi swoje. I robi to dobrze. Kto wie, czy doświadczenia z juniorskich czasów w Ruchu Chorzów i Legii Warszawa go właśnie tak nie ukształtowały.

– Gdy miałem 15 lat przeniosłem się do Warszawy. Stolica dużo mnie nauczyła. Była to przede wszystkim lekcja cierpliwości. Zrozumiałem, że zawsze trzeba być przygotowanym na sto procent, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie szansa. Mieszkałem w internacie, u Salezjan, a tam musieliśmy chodzić jak w zegarku. Codziennie schodziliśmy na chwilę do kapliczki, by się pomodlić. Mnie osobiście to nie przeszkadzało. Fajnie, że była taka dyscyplina, bo każdy z nas uczył się punktualności i odpowiedzialności – opowiadał w rozmowie z portalem sport.tvp.pl. Legia też mocno go zmotywowała na dalsze lata kariery.

– W Legii zasłużyłem przynajmniej na to, by trenować z pierwszym zespołem. Nie mówię o grze w meczach, ale denerwowało mnie, że nie dostałem choćby szansy pokazania się na treningu – dodawał. Zanim była Legia w latach 2009-2011 byli też juniorzy „Niebieskich”.

– Godoć nie umiem, ale uważam się za Ślązaka i mam ten charakter w sobie – powtarza pochodzący z Jaworzna piłkarz, który już w Stali udowadniał, że wzrost nie ma znaczenia, a liczy się gra i przydatność dla zespołu. A ta w jego przypadku jest ogromna.


Stan alarmowy!

Trener Aleksandar Vuković może liczyć na Grzegorza Tomasiewicza, ale w dzisiejszym meczu ze Stalą może zabraknąć kilku innych kluczowych piłkarzy. O urazie Damiana Kądziora w meczu z Cracovią już pisaliśmy, ale pod znakiem zapytania stoi występ i innych graczy.

– Patryk Dziczek, Jakub Czerwiński i Michał Chrapek. Oni w tym tygodniu nie trenowali cały czas i dopiero zobaczymy, czy będą w stanie zagrać w tym meczu. Mimo tych problemów pojedziemy do Mielca, by powalczyć o punkty – zapowiadał w czwartek na konferencji prasowej szkoleniowiec Piasta.


Grzegorz Tomasiewicz w…
  • PIAŚCIE: 24 mecze, 1 gol, 1 asysta, 6 żółtych kartek
  • STALI: 135 meczów, 19 goli, 10 asyst, 19 żółtych kartek

Na zdjęciu: Grzegorz Tomasiewicz to ważne ogniwo Piasta Gliwice.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus