Urban: Niemcy nie potrzebują Ligi Narodów

W Niemczech można już mówić o dużym kryzysie?

Tomasz URBAN: – Ja bym to nazwał przejściowym kryzysem. Nie uważam tego za duży kryzys, choć oczywiście regres jest zauważalny i trudno zaprzeczać temu, że dzieje się coś niedobrego. Natomiast myślę, że Niemcy mają na tyle duży potencjał, że szybko się z tego marazmu wydźwigną.

Mecz z Francją, mimo że przegrany, wywołał dużą falę optymizmu, bo okazało się, że „Jogi” Loew jest w stanie dotrzeć do głów piłkarzy i jest w stanie zmienić sposób myślenia o grze tej reprezentacji. Że jest w stanie posadzić na ławce piłkarzy, którzy do tej pory byli ważni dla kadry i z którymi zdobył mistrzostwo świata w 2014 roku. Że jest w stanie odsunąć od pierwszego składu Jerome’a Boatenga i Thomasa Muellera i że jest w stanie wprowadzić trochę świeżej krwi do drużyny.

Na przykład kogo?

Tomasz URBAN: – Myślę, że Niemcy mają jeszcze kilku piłkarzy, którzy z Francją nie zagrali, a którzy są w zanadrzu i mogą być wrzuceni do składu, aby go wzmocnić. Mam tu na myśli chociażby Leona Goretzkę w odpowiedniej formie czy Kaia Havertza, który wg mnie w najbliższym czasie będzie decydował o obliczu zespołu. No i oczywiście Marco Reusa, którzy zawsze bardzo się przyda.

Nie widzę przyszłości niemieckiej kadry w ciemnych barwach, aczkolwiek trzeba też zauważyć, że wyniki osiągane przez nich w tym roku są dalekie od oczekiwań. Sześć porażek w jednym roku jeszcze nigdy w historii się im nie przytrafiło, także materiał do analizy na pewno jest spory.

Można chyba powiedzieć, że Niemcy trochę się zaplątali. W ostatnich latach mieli konkretną wizję, było widać ciągłość pracy, a teraz to wszystko im się posypało.

Tomasz URBAN: – Oczywiście. Odejście od tych graczy, z którymi Loew zdobywał mistrzostwo świata i z którymi jest emocjonalnie związany, było pokazaniem opinii publicznej: „Halo, jestem w stanie to zrobić, nie przywiązuję się tak mocno do nazwisk, jestem w stanie zmienić strategię”. Ten system, którym Niemcy grali z Francją, czyli 3-4-3, to było absolutnie oderwanie od dotychczasowych schematów. Nie mieli zbyt dużo czasu na przeprowadzenie takich zmian.

Loew zaobserwował, że w meczu z Holandią Niemcom przede wszystkim brakowało tempa i postawił na zawodników, którzy mu to tempo, zwłaszcza w ofensywie, zagwarantowali. Trafił w dziesiątkę, bo ta mieszanka doświadczenia z młodością była naprawdę dobrze dobrana. Zwłaszcza pierwsza połowa to był zdecydowanie najlepszy występ Niemców w tym roku. I to „zaskoczyło”, mimo że mieli bardzo mało czasu na przestudiowanie pewnych schematów.

Jak im się to udało?

Tomasz URBAN: – Loew zorganizował to w ten sposób, że spędził cały dzień na indywidualnych rozmowach z piłkarzami, którzy mieli zagrać z Francją, tłumaczył im ich zadania na boisku, jak mają się ustawiać, gdzie mają biegać – wykonał tytaniczną pracę teoretyczną, żeby dobrze ich nastroić do tego spotkania i to zdało egzamin.

Jakie były największe wątpliwości wobec selekcjonera?

Tomasz URBAN: – Że nie będzie w stanie zrobić zmiany pokoleniowej i przestawić swojego myślenia o piłce nożnej. Tymczasem spotkanie z Francją pokazało, że nie jest wcale taki sztywny i potrafi podejść do tematu w elastyczny sposób oraz zapoczątkować zmiany w reprezentacji Niemiec.

Zaplątali się, a teraz próbują wyjść z tej sytuacji, szukają innych rozwiązań, innego pomysłu na grę. Oni zagubili się w tym takim „hiszpańskim pierwowzorze piłki”, to znaczy, stawiali na posiadanie piłki i jak najdłuższe trzymanie jej przy nodze, cierpliwe kreowanie sytuacji. Tymczasem w Europie coraz trudniej przebić się grając taką piłkę. Zauważyli także brak typowej „dziewiątki”, to też zaczęło im doskwierać, a ich formuła się wyczerpała.

Obowiązującym obecnie trendem jest postawienie na graczy szybkich, dynamicznych, nadających się do gry z kontry, a do tego potrzeba zmiany pokoleniowej. Tacy gracze jak Thomas Mueller nie dadzą rady grać w taki sposób. Boateng i Mats Hummels też nie grają już tak, jak kiedyś, więc wprowadzenie do składu Niklasa Suelego i Matthiasa Gintera to też jest oznaka pewnych obserwacji i tego, że wnioski są wyciągane. Myślę, że Niemcy są na dobrej drodze, ale oczywiście na końcu decydujący jest zawsze wynik.

Loew meczem z Francją kupił sobie miesiąc względnego spokoju, bo jeśli w najbliższych spotkaniach nie wygra z Rosją i Holandią, to dyskusja na jego temat pewnie znowu wróci. Może być widać, że coś się zmienia i idzie w dobrym kierunku, ale summa summarum na końcu liczą się efekty w postaci wyników.

Czy czas Joachima Loewa w reprezentacji powoli się kończy?

Tomasz URBAN: – Przede wszystkim trudno wskazać kogoś, kto mógłby Loewa zastąpić. To jest kluczowa sprawa. Po drugie mecz z Francją pokazał, że Loew jednak jest w stanie przestawić drużynę na inne tory. Jeżeli kontynuację tego trendu będziemy widzieli w meczach za miesiąc, to nie sądzę, żeby był zagrożony. Myślę, że tak beznadziejny rok jak ten obecny, z sześcioma porażkami, już bardzo długo im się nie przytrafi. Może być tylko lepiej, bo oni potencjał mają. Jest kilku piłkarzy, których nie było teraz w kadrze, a którzy mogą zostać wprowadzeni do zespołu i wzmocnić go.

Czy Liga Narodów była teraz potrzebna Niemcom?

Tomasz URBAN: – Liga Narodów trafiła na Niemców w chyba najgorszym możliwym momencie. Drużyna jest rozbita po mistrzostwach świata, trzeba ją poskładać na nowo, wszczepić jej nowy pomysł na grę, a te mecze o stawkę nie były im do niczego potrzebne. Niemcy podchodzą do niej nie do końca na poważnie, bo nie demonizują tego spadku. Spadną to spadną, nic się wielkiego nie stanie. Są oni w okresie przebudowy, a grają z drużynami takimi jak Francja, która jest w tej chwili mocniejsza od nich.

Mecz z Holandią został przegrany w sposób wręcz skandaliczny i mnóstwo gromów spadło na głowy trenera i piłkarzy, bo to się nie miało prawa przytrafić.

Co na ten temat mówi się w samych Niemczech?

Tomasz URBAN:  – W najnowszym „kickerze” jest sporo na temat tego, że Liga Narodów nie była im do końca potrzebna. Wypowiada sie tam m.in. Christian Heidel (kierownik Schalke – dop. red.) twierdzący, że UEFA powinna czym prędzej ten eksperyment zakończyć, bo nikomu i niczemu on nie służy.

Znalazłem też informację o pomyśle, wedle którego mecze reprezentacji miałyby być rozgrywane tylko i wyłącznie w środy, żeby nie były zabierane weekendy. To też jest jeden z głównych punktów, o którym się w Niemczech dyskutuje, że kadra zabiera na dwa tygodnie piłkarzy, w rundzie są trzy takie przerwy i że jest to zdecydowanie za dużo. Dużo jest kontrowersji wokół tych rozgrywek narodowych.

Rozmawiał Piotr Tubacki