Urban: W polskiej lidze wszystko jest możliwe

Lider z Wrocławia to jedyny zespół, który w tym sezonie nie przegrał. W niedzielę zawita do Zabrza, gdzie spróbuje podtrzymać dobrą passę. W ubiegłym sezonie Śląsk do końca rozgrywek drżał o utrzymanie, a teraz przewodzi ligowej stawce. Jest pan zaskoczony?
Jan URBAN: – Jeśli chodzi o polską ligę, to już chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. W rodzimej ekstraklasie wszystko jest możliwe. Na taki a nie inny stan rzeczy składa się wiele czynników. Latem w wielu klubach mamy kadrowe rewolucje, w innych drużyna pod wodzą danego trenera zaczyna zaskakiwać po pewnym czasie. Jeszcze inny czynnik to występy w europejskich pucharach, kiedy dochodzi do sytuacji rotowania składem i potem pierwsze kolejki nowego sezonu wyglądają tak a nie inaczej. W przypadku Śląska mamy do czynienia z sytuacją, gdy trener przejął zespół walczący o utrzymanie. Sztuka ta się udała, do nowego sezonu drużyna przystąpiła z czystą kartą, nastąpiło kilka zmian w składzie, pojawiła się pewność siebie, bo inaczej się z nożem na gardle, a inaczej na początku sezonu, gdy presja jeszcze nie ciąży, no i mamy taki stan rzeczy. Zobaczymy, jak będzie w dalszej części sezonu. Na pewno w niedzielę zabrzanie postawią wysoko poprzeczkę, bo Górnik u siebie, niesiony dopingiem, zawsze jest groźnym rywalem. Niczego nie można więc wykluczyć. Nie tak dawno Pogoń miała ograć u siebie Wisłę Płock i wskoczyć na fotel lidera. Ostatecznie to teoretycznie słabsza Wisła wygrała i szczecinianie ponieśli pierwszą porażkę.

Ciekawie będzie także w innych meczach. Lechia gra z Lechem, Cracovia z Piastem, a Legia z Jagiellonią. Pokusi się pan o wskazanie faworytów w tych starciach?
Jan URBAN: – Na to mnie pan nie namówi, bo – tak jak wspomniałem – każdy wynik w tych konfrontacjach jest możliwy. Zadecyduje dyspozycja dnia, może błysk formy danego piłkarza. Każde z tych spotkań powinno być na styku. Był taki czas, że faworytem, nieważne czy w meczu u siebie, czy na wyjeździe, była Legia, wcześniej taką drużyną była Wisła Kraków. Teraz nie ma u nas takiego klubu, który dominuje w lidze i ciągnie polską piłkę w europejskich pucharach. A przecież mamy wzorce, całkiem blisko zresztą, bo za naszą południową granicą. Najlepszym przykładem jest Sparta Praga, która dominowała w lidze i grała w Lidze Mistrzów, zbierając punkty do rankingu.

Tymczasem polskie kluby z Europą pożegnały się 30 sierpnia…
Jan URBAN: – A może być jeszcze gorzej, bo punktów do rankingu coraz mniej i niebawem może stać się tak, że o jakimkolwiek rozstawieniu nie będzie już mowy. Legia broniła honoru, ale skończyło się na marzeniach. Piast odpadł z walki w dużej mierze na własne życzenie, zwłaszcza w meczach z BATE Borysów, w których był zespołem lepszym. Fajnie pokazała się Lechia, ale ostatecznie też odpadła. Inna kwestia to jak zwykle w takich przypadkach sprawy kadrowe, często wówczas dochodzi do zmian. Czy najlepszy piłkarz Piasta, czyli Valencia, musiał opuszczać zespół w takim a nie innym momencie? Zamieszanie z Carlitosem Legii też nie pomogło. To są detale, które w ogólnym rozrachunku składają się na końcowy wynik. Zresztą polityka kadrowa to osobny temat. Mam wrażenie, że zaciąg obcokrajowców, który dociera na polskie boiska jest coraz słabszy.

Górnik Zabrze. Bramkarskie bogactwo

Pomysł z obowiązkowym wystawianiem młodzieżowców musi się panu zapewne w tej sytuacji podobać?
Jan URBAN: – Na pewno żaden trener nie lubi, jak mu się coś nakazuje. Są kluby, które nie mają z tym problemów, bo dysponują odpowiednią grupą utalentowanej młodzieży i taki piłkarz zagwarantuje odpowiedni poziom. Gorzej, jeśli trzeba kogoś wstawić, a nie ma w kim wybierać. Tymczasem to właśnie ci młodzi, zdolni mogą być dla polskich klubów szansą na zarobek, bo lepiej zainwestować w piłkarza na dorobku; w jego przypadku płaci się za potencjał. Wiadomo, kluby muszą zarabiać, więc mamy takie sytuacje jak ze wspomnianym Valencią, ale młodzi piłkarze to kapitał na przyszłość i trzeba w ten kapitał inwestować.

Po młodych piłkarzy chętnie zaczął za to sięgać Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski, który po dwóch ostatnich meczach w eliminacjach Euro 2020, łagodnie rzecz ujmując, nie ma dobrej prasy. Jeden punkt na sześć możliwych to raczej kiepski wynik. Zaskoczyła pana postawa biało-czerwonych?
Jan URBAN: – Czas na zmianę warty w reprezentacji na pewno nadejdzie. Fajnie, że tacy piłkarz,e jak Bielik czy Szymański są już wprowadzani do dorosłej reprezentacji. Bo kiedy, jeśli nie teraz? Osobiście gra naszej reprezentacji mnie nie zaskoczyła. Punkt z Austrią trzeba szanować. Przed meczem mówiło się, że to europejski średniak, ale – patrząc z drugiej strony – my też jesteśmy europejskim średniakiem. Oczekiwania wobec naszej drużyny są zbyt wygórowane. Celem tej kadry jest awans na Euro. Rozliczmy trenera po eliminacjach. Mamy solidnych piłkarzy, kilka indywidualności z Lewandowskim na czele, ale jako zespół na pewno nie jesteśmy potęgą. Patrzmy na naszą drużynę realnie.

Wróćmy na ligowe podwórko. W bliskim panu Zagłębiu Sosnowiec nadchodzi zmiana warty na prezesowskim fotelu. Z funkcji ustępuje Marcin Jaroszewski. Kibice domagają się także zmian na dyrektorskich stołkach, często wymieniając pana jako osobę, która mogłaby zostać właśnie dyrektorem sportowym klubu. Takie rozwiązanie wchodzi w grę?
Jan URBAN: – Życie nauczyło mnie, że niczego nie można wykluczyć. Taki pomysł był już poruszany kilkanaście lat temu, kiedy zaczynałem pracę w Legii. Były rozmowy o funkcji dyrektora sportowego. Ostatecznie zająłem się trenerką i od lat jestem w zawodzie. Wiadomo jednak, że specyfika pracy jest inna. Los trenera jest bardzo niepewny. Powiem tak: dziękuję kibicom w Sosnowcu za miłe słowa. A kaka będzie moja zawodowa przyszłość, czas pokaże.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem